Relacja z koncertu Blind Guardian

Autor: Maciej "Levir" Bandelak Redaktor: Levir

Dodane: 27-09-2009 19:27 ()


Płock Cover Festiwal

(Hunter, Acid Drinkers, Blind Guardian)

Płock 12.09.2009

 

Korekta: Motyl

 

Dwadzieścia pięć lat istnienia Blind Guardian (w początkach kariery nosili nazwę Lucifer's Heritage, Battery i Raging Waters) i ani razu nie zagrali w Polsce. Czym to było spowodowane? Lata PRLu nie sprzyjały koncertom zachodnich gwiazd. Lata 90-te to dopiero raczkujące agencje koncertowe, skromne festiwale i triumfy rodzimych kapel. Dopiero z początkiem XXI wieku Polska stała się zagłębiem koncertowym - przyjeżdżali do nas (niektórzy po kilka razy) giganci sceny rockowej, metalowej... a o Ślepym Strażniku nie było ni widu ni słychu.

 

 

Pozostanie chyba słodką tajemnicą organizatorów płockiego festiwalu, jakim cudem udało się im ściągnąć ekipę Blind Guardian, jednak należy im się za to szacunek po wsze czasy. Ta wiadomość zelektryzowała całe środowisko fanowskie, niektórzy nie wierzyli aż do rozpoczęcia koncertu, że faktycznie u nas zagrają, a jednak stało się. BG przyjechali i dali świetny koncert.

 

Nim jednak przejdę do klu wieczoru, kilka słów należy odnotować o tym, co działo się wcześniej. Płock Cover Festiwal odbył się po raz czwarty. Dzięki dofinansowaniu przez Urząd Miasta i firmy, fani nie musieli płacić ani złocisza za bilety, co na pewno było także magnesem przyciągającym widzów. Scena została ustawiona na plaży tuż przy brzegu Wisły, co jest dość niecodziennym miejscem na rockowe koncerty (jak przyznał Hansi Kurch, wokalista BG, w takim miejscu jeszcze nie śpiewał). Już od godzin popołudniowych poczęła się gromadzić publiczność, czekając na występy Huntera i Acid Drinkers, a w dalszej kolejności oczywiście na Blind Guardian. Dwa pierwsze koncerty obserwowałem z wałów, bardziej zajęty rozmową z przyjaciółmi, którzy zjechali się z całej Polski. Hunter zagrał przyzwoicie, ale bez fajerwerków. Kwasożłopy natomiast wzięli sobie do serca konwencję festiwalu i skupili się na coverach, z których najlepiej wypadł Smoke on the Water z repertuaru Deep Purple.

 

 

Hunter i Acid Drinkers byli jednak przystawkami przed daniem głównym. Punktualnie o 21:30 zaczęło się. Entuzjastycznie powitani, Blind Guardian, weszli na scenę. Setlista koncertowa była bardzo dobra (choć oczywiście można zawsze doszukać się czegoś co brakowało, a chciało się usłyszeć). Zagrali w kolejności następujące utwory:

 

1. War Of Wrath (intro)

2. Time Stands Still (At The Iron Hill)

3. Born In A Mourning Hall 

4. Nightfall

5. Traveler In Time

6. The Script For My Requiem 

7. Fly

8. Valhalla

9. Lord Of The Rings

10. Welcome To Dying

11. Bright Eyes

12. This Will Never End

13. The Quest For Tanelorn

14. Punishment Divine

15. Imaginations From The Other Side 

16. Sacred 

17. The Bard's Song - In The Forest

18. Mirror Mirror

 

Mieliśmy tu pełen przegląd twórczości BG, od niemal najstarszych albumów (Valhalla) po najnowsze (Punishment Divine, Fly). Ukontentowani powinni być wszyscy uczestniczący w koncercie. Hansi dawał z siebie wszystko, biegał po scenie, trzymał kontakt z publicznością. Pewnym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że z długowłosego rockmana stał się... eleganckim starszym panem, z wyraźnie zaznaczoną łysinką (no ale, nie zwykłem przeglądać każdego nowego zdjęcia jakie pojawia się na sieci). Mimo sporej liczby wiosen na karku, muzycy z energią oddawali się koncertowaniu ku uciesze rzeszy fanów (na oko oceniam, że było nas koło 2 tys.). Zespołowi nie można nic zarzucić, zagrali świetny set. Oczywiście na bis zostawili wyczekiwane przez wszystkich The Bard's Song oraz Mirror Mirror. Hansi czasem rzucił jakieś polskie słówko, co oczywiście wywoływało odpowiedni aplauz. Całość koncertu trwała niespełna półtorej godziny. Serce chciało więcej, ale cóż, nie można narzekać. Na zakończenie wokalista obiecał, że niedługo ponownie zawitają do Polski. Trzymamy za słowo.

 

 

Żeby jednak nie było tak różowo to muszę dodać, że niestety nagłośnienie pozostawiło trochę do życzenia. Przesadzono z głośnością instrumentów, z kolei wokal był zbyt cichy, co skutecznie ograniczało zachwyty nad wrzaskami Hansiego, jego głos dał się porządnie słyszeć tylko podczas ballad. Osobiście zabrakło mi Skalds nad Shadows i A Past and Future Secret, jednak w pełni zrekompensowało mi to wyśpiewanie Bright Eyes, The Bard's Song, Fly i Lord of the Rings

 

Stało się więc. Blind Guardian zagrał w Polsce, spełniło się marzenie niegdyś nastolatka, który zaczynał przygodę z muzyką metalową właśnie od Ślepego Strażnika. Oby częściej do nas zaglądali.

 

Na koniec pozostaje mi podziękować współtowarzyszom podróży: Ate, Yarpennowi i Onimaru (a w drodze powrotnej również Julce) oraz tym, z którymi bawiłem się bezpośrednio na koncercie: Monie, Lil, Merlinowi, Mortowi, Krzakowi i Tomkowi. Bez Was wszystkich cała ta wyprawa nie byłaby tak udana. Dzięki!

 

Specjalne podziękowania dla Yarpenna za udostępnienie zdjęć.

 

Relacje z innych koncertów:

Anathema i Demians

Blackmore's Night

Coma

Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie

Melancholy

Myslovitz

Pogodno

Rod Stewart

Władca Pierścieni na żywo (I)

Władca Pierścieni na żywo (II)


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...