Relacja z koncertu Pogodno

Autor: Izabella "slavian_ignis" Pacek Redaktor: Levir

Dodane: 11-06-2009 11:24 ()


W maju, jak Polska długa i szeroka, trwają studenckie Juwenalia. Jak tu więc nie lubić maja?

 

Korekta: Levir

 

Pogodno, 15.05.2009r., Miasteczko Akademickie w Katowicach - Ligocie

 

No właśnie. Grill, piknik na łące, godziny rektorskie, koncerty i chwilowe zapomnienie o zbliżającej się sesji. Juwenaliowa fiesta trwa. Ośrodki akademickie w naszym kraju nie próżnują, prześcigając się w zapraszaniu coraz to fajniejszych wykonawców, którzy rozruszają ciała zasiedzianych nad książkami studentów. Zatrzęsienie zespołów, starych wyjadaczy, jak i debiutantów sceny rockowej - nie ma to jak tak spora dawka muzyki nocą, pod gołym niebem. Od razu mamy inne spojrzenie na byt studencki. Nie tylko przez pryzmat kolokwiów, ale też z perspektywy imprez, wspólnych szaleństw w "młynie", i tak do białego rana. Trudno nie ulec takim sentymentom, nie brać udziału w tej imprezie. Jak dla mnie, pewnym symbolu kultury studenckiej, w którym udział wręcz zobowiązuje. Trudno, bym chadzając na różne koncerty, nie trafiłam również tam. Nawet jeśli nie dla wykonawców, to dla samej atmosfery - praktycznie każdy student się zgodzi, że jedynej w swoim rodzaju. Moja relacja dotyczy głównie koncertu Pogodna, ich koncert był pewnym podsumowaniem pierwszej części katowickich Juwenaliów.

 

Cała ta część odbyła się na Miasteczku Akademickim w Katowicach - Ligocie. Miejscu kultowym pod względem imprez dla studentów dzięki klubom "Straszny Dwór" czy " Panorama", w przyjaznej okolicy pełnej lasów i jezior, jakieś dziesięć minut z buta od mojego domu. Imprezy towarzyszące Juwenaliom na Ligocie trwały już od godziny 16, ale razem z koleżankami zjawiłyśmy się tam dopiero przed 21.00. Na wstępie przywitał nas kończący się koncert grupy ROCKAWAY, jednej z amatorskich ekip rockowych. Nie grali oni długo. Już około 21:30 jeden z prezenterów studenckiego Radia "Egida" zapowiedział dobrą wiadomość: "Kochani, zespół Pogodno pojawi się na scenie!!!". Jak zapowiedział, tak się też stało, bo już po chwili muzycy grupy wyszli na scenę. Nie znam ich twórczości zbytnio, ale pozytywne, szalone gesty i humor pana lidera przypadły mi do gustu. Zwłaszcza żartobliwa propozycja oblania publiczności wodą, czy też wykrętne teksty poświęcone kobietom i miłości. Oczywiście, na gadaniu się nie skończyło, zespół dał przyzwoity - przeplatany rozmaitymi dźwiękami, gwizdaniem, świszczeniem i innymi gestami wprawiającymi publiczność w pozytywny nastrój - koncert. Z tego, co najbardziej zapamiętałam, to przede wszystkim wykonanie piosenki Uśmiech się. Według mnie chyba najlepszej z tego, co do tej pory z twórczości Pogodna poznałam. "Więc nie bój się deszczu, bo ja jestem deszczem" - co zabawne, nawet przelotne, deszczowe chmurki znikły podczas śpiewania tego tekstu. Inne z utworów - Wszędzie jest dobrze, Hau, Jak Ty się czujesz", Kobieta, Rozpierdalacz, Supersonic, Oglądamy się i kilka innych - nie zrobiły na mnie, co prawda, aż tak wielkiego wrażenia, ale chyba taka już chyba specyfika Pogodna - nie wszystko musi podchodzić, wybiera się z tego coś dla siebie, i w tym cały ich urok. Nie zmienia to faktu, że trochę za krótko trwał ten koncert, może godzinkę, bis był tylko jeden. W dużej mierze jest to wina organizatorów imprezy, gdyż przy kłopotach z nagłośnieniem czy elektrycznością grupa i tak wykazała się przy ostatnich kawałkach anielską cierpliwością. Sowity aplauz ze strony fanów z kolei był godny podziwu. Jakoś około 22:40 nastąpił finał koncertu. Po nim zagrał jeszcze młody zespół z Ligoty o nazwie Bluestracja, zwycięzca Festivalu Faza poświęconego wyłanianiu młodych talentów, który wbrew nazwie, raczej bliższy był rock'and'rollowi, ale wypadli dość dobrze, co w dużej mierze mogli zawdzięczać szczęściu z warunkami technicznymi – tym co, niestety, utrudniało występ Pogodna.

 

      Tegoroczne Juwenalia w Katowicach - Ligocie mogę zaliczyć do udanych. Wspomniane minusy wyrównywał dobry humor, liczne konkursy (np. na rekordową liczbę pał w indeksie), rzucanie w tłum paczek makaronu, rozdawanie koszulek Radia "Egida" i inne atrakcje, łącznie z powtórnym oglądaniem w ramach "Kina pod Chmurką" niezapomnianego Pulp Fiction, sprawiły, że choć na moment można było połączyć życie studenta i zwyczaj majówek na trawce. Może nieco raziło mnie to, że co roku przyjeżdżają do nas ciągle ci sami wykonawcy (co jeszcze bardziej widać było w drugiej części, o której tu nie wspomnę - Kult, Strachy na Lachy), ale myślę, że Pogodno raczej się nie przejadło. Bo jak już wspomniałam - Juwenalia to nie tylko wykonawcy, a zabawa.

Być może w kolejnych latach jeszcze bardziej szampańska i taka, żeby studencka tradycja szła w parze z coraz to nowszymi pomysłami. Tego sobie i wam życzę.

 

Podziękowania dla Kasi "Kaczuszki" i Darii za dodatkową radość z koncertu ;)


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...