Jestem gorącym zwolennikiem formuły found footage oraz mockumentary. W moim skromnym odczuciu są to szczytowe formy jakie przybrać może film grozy, bo nic nie zmusza do zastanowienia i nie powoduje dreszczu strachu w równej mierze co myśl, że cały ten koszmar, jaki filmuje roztrzęsionymi rękoma kamerzysta-amator, rozgrywa się tu i teraz, w naszym świecie, być może tuż za najbliższymi drzwiami.