"Kamienie na szaniec" - recenzja
Dodane: 19-03-2014 21:08 ()
Od „Pokłosia” minęło już trochę czasu. Kurz wojny opadł. Nadszedł więc czas na kolejną, dzieląca opinię publiczną produkcję. O „Kamieniach na szaniec”, w reżyserii Roberta Glińskiego, mówiono już wiele przed premierą, jednak teraz szum medialny osiągnął apogeum. Podczas gdy prawicowi dziennikarze i historycy mówią o niszczeniu polskich bohaterów, ja uważam, że to jeden z najlepszych filmów ostatnich czasów.
„Kamienie na szaniec” to nie opowieść o bohaterach, to opowieść o przyjaźni, miłości i poświęceniu, wszystko w scenerii okupowanej Warszawy. Nie widzimy tu gotowych na wszystko nieustraszonych superbohaterów, którzy nic sobie nie robią z niebezpieczeństwa, niczym bohaterowie Marvela. Widzimy tu zwyczajnych chłopaków, którzy czują, cierpią i kochają jak my, a przy tym potrafią poświęcić życie dla kraju, w który wierzą.
Alek, Rudy i Zośka w 1939 r. mieli zaledwie 19 lat. Kiedy brali udział w małym sabotażu byli zwykłymi chłopcami. W filmie zostało to świetnie wyeksponowane, jak prowadzą małe akcje z łobuzerskim uśmiechem na ustach, wydaje się, że dla nich jest to zabawa. Reżyser pokazuje nam jak zrywają hitlerowskie flagi, a zaraz później tańczą z dziewczynami w domach kolegów, jakby nigdy nic. Dopiero kiedy Rudego (Tomasz Ziętek) budzi jeden z hitlerowców zaczyna robić się poważnie. Bycie członkiem Szarych Szeregów przestaje być zabawą, a staje walką o życie.
Aleksander Kamiński napisał swoją powieść o trzech chłopakach, jednak filmem w całości zawładnął Tadeusz Zawadzki „Zośka” (Marcel Sabat), przy czym postać Alka (Kamil Szeptycki) została zupełnie zepchnięta na margines. To jednak niczego produkcji nie odbiera, a wręcz przeciwnie, dodaje historii znanej z powieści dodatkowy wymiar.
Nie uważam, że ekranizacje książek powinny być dokładnym ich odwzorowaniem. Kino rządzi się swoimi prawami i niektóre zmiany w fabule są konieczne. Dlatego uważam większość zarzutów pod adresem tego filmu za nieuzasadnione. Po co oglądać film, który jest identyczny jak książka, skoro można ją przeczytać?
W „Kamieniach na szaniec” urzeka autentyczność. Aktorzy są na tyle dobrzy, że bez trudu wczuwamy się w ich sytuacje: cierpimy podczas przesłuchania Rudego, płaczemy z Zośką, przeżywamy z matką Rudego (Danuta Stenka). Młodzi aktorzy są raczej nieznani szerszej publiczności, jednak jeśli tak wygląda nasza początkująca elita aktorska, to o przyszłość polskiego kina jestem spokojna. Na szczególną uwagę zasługuje oczywiście Tomasz Ziętek, bez którego postać Rudego mogłaby być strasznie patetyczna. Ziętek jest przekonujący jako lowelas, partyzant, ale też torturowany bohater. Nie mogę też zapomnieć o Marcelu Sabacie, którego charyzma biła z ekranu.
Tym bardziej mi przykro, że w „Kamieniach na szaniec” kobiety nie są równie ciekawe. Ich role są schematyczne: zanoszą się płaczem, kiedy chłopcy idą na wojnę, i cierpią kiedy wracają poobijani. A szkoda, bo można było dać im jakieś ciekawsze zadania. Mówiąc o tym filmie, nie można nie wspomnieć o muzyce, która sama w sobie, jak i jej montaż, zasłużyły na wyróżnienie. Nie dekoncentruje, a wręcz pomaga się skupić. Ułatwia nam wczuć się w sytuacje prezentowaną na ekranie, a ona jest niełatwa.
Zakończenie obrazu jest zupełnie odmienne od wersji książkowej, jednak rozumiem tę zmianę. Zostawia nas z refleksją i wieloma pytaniami, na które nie ma odpowiedzi. Nad którymi jednak warto myśleć.
Glińskiemu przy tak podniosłej tematyce udało się uniknąć patosu. Spogląda na swoich bohaterów z podziwem, ale nie wynosi ich pod niebiosa. Pokazuje bohaterów z krwi i kości zmagających się z trudnymi wyborami, w których nie ma dobrych rozwiązań. „Kamienie na szaniec” jako lektura szkolna przez wielu z góry jest spisana na straty. Odświeżenie tej historii może to zmienić, a warto bo książka, tak jak film, jest niesamowita.
Tytuł: "Kamienie na szaniec"
Reżyseria: Robert Gliński
Scenariusz: Dominik W. Rettinger, Wojciech Pałys
Obsada:
- Tomasz Ziętek
- Marcel Sabat
- Kamil Szeptycki
- Magdalena Koleśnik
- Sandra Staniszewska
- Wojciech Zieliński
- Andrzej Chyra
Zdjęcia: Paweł Edelman
Montaż: Krzysztof Szpetmański
Muzyka: Łukasz Targosz
Scenografia: Ewa Skoczkowska
Kostiumy: Elżbieta Radke
Czas trwania: 115 minut
comments powered by Disqus