„Przebudzenie” - recenzja

Autor: Katarzyna Zawadzka Redaktor: Motyl

Dodane: 24-03-2014 18:40 ()


Nikt nie lubi przebywać w szpitalu, szczególnie kiedy ma się poddać operacji. Każdego rodzaju zabieg to wielkie zmartwień dla nas i naszej rodziny. Dlatego tym bardziej chcemy, żeby operował nas najlepszy chirurg, jakiego jesteśmy w stanie załatwić. A kto może być lepszy niż nasz przyjaciel, zwłaszcza jeśli uratował nam już raz życie? Odpowiedź wydaje się oczywista - nikt, czy aby na pewno?

Clay Beresford(Hayden Christensen) prowadzi na pozór wspaniałe życie. Jest młody, przystojny, ma piękną żonę i kochającą matkę, a na dodatek zarządza świetnie prosperującą firmą, czego chcieć więcej? Odpowiedź jest prosta zdrowia i właśnie tego mu brakuje. Chłopak ma poważną wadę serca, a jego jedną nadzieją jest przeszczep. Najgorsze jest to, że jego grupa krwi jest bardzo rzadka. Przez to poszukiwanie jest bardzo utrudnione, prawie niemożliwe do znalezienia. Jednak pewnego dnia zdarza się cud, po szybkim i tajnym ślubie z Sam Lockwood(Jessica Alba), dostaje on wiadomość, że jest dla niego serce.

Oczywiście postanawia się on oddać pod nóż swojego przyjaciela, który tak się składa, jest chirurgiem. Zupełnie nie słucha swojej matki, która stanowczo mu to odradza. Dr Jack Harper(Terrence Howard) podejmuje się zoperowania kolegi, oczywiście zabieg odbywa się pod narkozą. Niestety Clay odkrywa, że pomimo podania jej on nadal jest przytomny i czuje wszystko, co mu się robi. Brzmi to pewnie jak zupełna fikcja wymyślona na potrzeby filmu, ale wcale tak nie jest. Chłopak nie może nic zrobić, poruszyć się ani krzyknąć, ale odczuwa każde cięcie skalpela. Jest jakby sparaliżowany, ale widzi i słyszy wszystko. Co jeszcze stanie się podczas tej operacji? Tego nie zdradzę, ale zapewniam, że będzie ciekawie.

Okazuje się, że przypadek Claya nie jest odosobniony. Na samym początku filmu dowiadujemy się, że 30 tysięcy ludzi, na 21 milionów poddających się narkozie w Stanach Zjednoczonych, doświadcza tego zjawiska. To mało, czy dużo trudno określić, jednak jest to punkt zaczepienia, do naprawdę świetnie zapowiadającego się filmu.

Wśród aktorów na szczególne uznanie zasługuje Terrence Howard, który był bardzo przekonujący jako lekarz i przyjaciel głównego bohatera. Wybranie Haydena Christensena do roli Claya mogło okazać się bardzo złą decyzją, na szczęście tak się nie stało. Nie pokazał on może nic niesamowitego, w swojej grze aktorskiej, ale wydawał się obsadzonym na dobrym miejscu. Pomimo że wiele widzów widziało w nim ciągle Anakina z „Gwiezdnych Wojen", to mi osobiście to szczególnie nie przeszkadzało. Jessica Alba, która zagrała trochę inną rolę, niż wszyscy się spodziewają, również pokazała klasę. Na pochwałę zasługuje też scenariusz, w którym właściwie każde słowo interpretujemy na początku inaczej, a dopiero później zdajemy sobie sprawę z prawdziwych intencji postaci. Za to na pewno należą się brawa autorowi i jednocześnie reżyserowi Joby’owi Haroldowi.

Wydaje mi się, że reżyser nie przesadził, mówiąc, że „Przebudzenie” będzie dla chirurgii tym, czym dla pływania w oceanie były „Szczęki”. Jestem przekonana, że po obejrzeniu tego filmu, każdy z widzów, który będzie musiał znaleźć się na sali operacyjnej, ucieknie z niej z krzykiem, a przynajmniej będzie się panicznie bał narkozy i za każdym razem, kiedy o niej pomyśli, przejdą go ciarki. Szczególnie kiedy zda sobie sprawę, że to, co przydarzyło się Clay’owi, może przydarzyć się też jemu.

„Przebudzenie” ma na pewno potencjał i jest bardzo dobrym debiutem reżyserskim, ale trochę mu brakuje do naprawdę świetnych thrillerów. Miejscami bywa nudny i zbyt ciągnący się. Fabuła wydaje się czasami przekombinowana, a przez to mniej wiarygodna. Jednak świadomość, że to, co przedstawia, może przydarzyć się też nam, nadaje jej smaczku. Naprawdę dobrze życzę reżyserowi, ale na jego kolejne filmy musimy poczekać jeszcze rok.

Sami powinniście podjąć decyzję czy obejrzeć ten film, bo trauma zostaje na całe życie. Odradzam to, szczególnie jeśli w najbliższej przeszłości Wy albo ktoś Wam bliski ma mieć operacje. Ale przecież lubimy się bać...

Ocena: 7/10

 


comments powered by Disqus