Arsenał z pomysłami na Bonda jest pojemny, ale jednak ograniczony. „Spectre” można byłoby opisać jako najbardziej staroświecką część tetralogii z Craigiem w roli głównej. Nowe elementy dosyć udanie korespondują z klasycznymi rozwiązaniami, co nie znaczy, że spektakularne fajerwerki tuszują wszystkie słabości scenariusza. A mimo to – jest elegancko!