"Las samobójców" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 12-01-2016 15:36 ()


Las Aokigahara, rozciągający się u podnóży góry Fuji w Japonii, to miejsce okryte złą sławą. Niezwykle gęsty, porastający zastygłą lawą, sprawia wrażenie oddzielnego bytu. Wewnątrz niego panuje złowroga cisza. Posępny grób wśród zieleni. Nie ma, co liczyć na podziwianie lokalnych zwierząt, a po zapadnięciu zmierzchu najlepiej się tam nie zapuszczać. Miejsce, o którym krążą legendy upatrzyły sobie nie tylko osoby pragnące zakończyć swój żywot – stąd nazwa las samobójców, ale też twórcy filmowi.

Fabuła obrazu skupia się wokół bliźniaczek Sary i Jess. Pierwsza z nich ma przeczucie, że z jej siostrą dzieje się coś złego, więc postanawia natychmiast udać się do Japonii i upewnić, że martwi się na darmo. Po przybyciu okazuje się, że Jess wybrała się do lasu Aokigahara i z niego nie wyszła. Istnieje prawdopodobieństwo, że udała się tam w wiadomym celu, bowiem w przeszłości miała już próby samobójcze. Sara, mimo ostrzeżeń lokalnego przewodnika i australijskiego dziennikarza, postanawia udać się na poszukiwania siostry w samo serce przeklętego miejsca. Nie wierzy w przesądy, duchy i postanawia pozostać w lesie po zapadnięciu zmroku. Wtedy zmysły zaczynają płatać figle, przypominając zatroskanej dziewczynie traumy z przeszłości. 

„The Forest” jest przykładem kolejnego horroru wyprodukowanego za grosze, a mającego napędzić widzów dzięki nośnemu motywowi przewodniemu. Patrząc na wzrastającą liczbę osób wybierających las Aokigahara jako miejsce ostatecznego spoczynku, film o tym temacie jest intrygujący. Jednak, aby przełożyło się to na udaną produkcję wypadałoby odciąć się od standardowych schematów kina spod znaku horroru. A nic takiego się nie wydarzyło. Początkowa faza poszukiwań Jess jest nieciekawa i zbyt długa. Natalie Dormer należy bez wątpienia do grona obiecujących aktorek młodego pokolenia, lecz w tym przypadku miała niewiele do zagrania. Z kolei sam pobyt w lesie ogranicza się raptem do kilku – w zamyśle twórców – wzbudzających grozę scen. Dreszcz emocji może wywołać eksploracja lawowych jaskiń, ale również okazuje się szybko porzuconym pomysłem.

 

Gwieździe „Gry o tron” i „Kosogłosu” partneruje Taylor Kinney w roli dziennikarza flirciarza. Jego kreacja nie jest jednak do końca sprawnie nakreślona, przez co wypada niewiarygodnie. Zakładając, że las odpowiada za nieprawdziwe wizje i zasiewa wątpliwości względem tego, co realne, a co będące jedynie wytworem wyobraźni, motywacja postaci Aidana jest mglista, aby nie powiedzieć, że jej nie ma, a całość jest tylko tanim chwytem scenarzystów.  

 

„Las samobójców” z uwagi na podejmowaną tematykę oraz fakt jego istnienia w rzeczywistości wydawał się ciekawym i niejednoznacznym wątkiem, przybliżającym japoński folkor, wierzenia w yokai, kult góry Fuji. Niestety stał się jedynie lekkim straszakiem, starającym się wyjaśnić motywację bohaterki za pomocą wydarzeń z jej młodości. Biorąc pod uwagę potencjał i historię tego upiornego miejsca, takie rozwiązanie należy uznać za mocno rozczarowujące. Tym bardziej, że finał jest przewidywalny, a jedyne, co pozostaje w pamięci to wizerunek przerażającej japońskiej dziewczynki. Szkoda.  

 

Tytuł: "Las samobójców"

Reżyseria: Jason Zada

Scenariusz:  Nick Antosca, Sarah Cornwell, Ben Ketai

Obsada:

  • Natalie Dormer 
  • Taylor Kinney                 
  • Yukiyoshi Ozawa
  • Eoin Macken   
  • Stephanie Vogt  
  • Yûho Yamashita     
  • Rina Takasaki          

Zdjęcia: Mattias Troelstrup 

Muzyka: Bear McCreary  

Montaż: Jim Flynn

Scenografia: Kevin Phipps

Kostiumy: Bojana Nikitovic

Czas trwania: 93 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus