„Smerfy” tom 34: „Smerfy i półdżin” - recenzja
Dodane: 01-11-2024 21:29 ()
Baśniowość z definicji wpisana jest w formułę życiowego dokonania Peyo. Trudno się temu dziwić, bo już tylko miniaturowe stworki zamieszkujące leśne ostępy to motyw wprost zaczerpnięty z klasyki baśni. Naturalnym jest zatem, że również kontynuatorzy dzieła wspomnianego twórcy chętnie po tego typu motywy sięgają (vide m.in. „Smerf czarnoksiężnik”). Po tytule niniejszego tomu znać, że także niniejsza odsłona przypadków podopiecznych Papy Smerfa zawierać będzie motyw zaczerpnięty ze wspomnianego „sezamu”.
Wszak wywodzące się ze staroarabskiego folkloru dżiny - tj. istoty „utkane” z subtelniejszych niż „twarda” materia „substancji” (m.in. ognia i dymu) – to za sprawą nieocenionych „Baśni tysiąca i jednej nocy” nieodłączna część zasobu tego gatunku narracji. Tym właśnie sposobem dżiny trafiły również na karty serii poświęconej rezolutnym skrzatom. Jak to często w tym przedsięwzięciu bywa, także tym razem odbyło się to „całkiem przez przypadek”. Tak ceniona przez Smerfów sielanka codzienności zostaje bowiem niechcący zaburzona przez dobrze znanego miłośnikom tej serii Osiłka.
Wskutek na swój sposób przyjaznego klepnięcia okulary Ważniaka lądują na samym dnie leśnego stawu. A jak wiadomo ów niekiedy aż nazbyt mowny Smerf bez swoich „szkieł” jest niczym skądinąd znany Matt Murdock pozbawiony swoich wyostrzonych zmysłów. Osiłek nie zamierza jednak pozostawiać kolegi w potrzebie, tym bardziej, że jak chwilę temu wspomniano, to właśnie on był sprawcą zaistniałego kłopotu. Proces wydobywania okularów przejawia się jednak nielichą niespodzianką. Bystre oko Osiłka dostrzega bowiem na dnie stawu archaicznie wyglądający dzban. Jak bardzo łatwo się domyślić ciekawskie Smerfiaki nie tylko owo „znalezisko” wydobywają na powierzchnie, ale także nie omieszkują murszejący dzban odkorkować. Z niego zaś wydobywa się nie kto inny jak właśnie tytułowy półdżin.
Dlaczego tylko „pół”, a nie w całej swojej lewitującej krasie? O tym rzecz jasna na stronach tej opowieści, która okazuje się nadspodziewanie oryginalnym ujęciem motywu, bez którego nie sposób wyobrazić sobie wielbionej przez wielu historii Aladyna. Niespodzianek jest tu za zatem kilka, ale też i sprawdzonych „chwytów” fabularnych, swoistych „niezbędników” rzeczywistości przedstawionej smerfnej społeczności. Jak niemal przy każdym z nią spotkaniu humor miesza się napięciem, choć niewątpliwie (zgodnie zresztą z poetyką serii) z przewagą tego pierwszego. Zwrotów akcji (w tym także tych gwałtownych) jest tu co niemiara. Do tego nawet jak na skalę całej serii, w której takowych na ogół nigdy nie brakowało. Nie zabrakło ponadto odniesień do innych, współcześnie realizowanych albumów w ramach kontynuowania dzieła Peyo (m.in. „Smerfów i bocianów”). Przy czym przy okazji lektury tej fabuły z powodzeniem odnajdą się nie tylko stali jej „bywalcy”, ale również osoby w tej roli debiutujące.
Rozbudowa rzeczywistości kreowanej „Przygód Smerfów” trwa zatem w najlepsze i z pewnością grono twórców tej inicjatywy na tym nie poprzestanie. Kolejne jej odsłony powstałe za ich sprawą wprost wykazują, że pod tym względem (podobnie zresztą jak współpracujący z nimi plastycy) są oni - tj. Alain Jost i Thierry Culliford - właściwymi osobami na właściwych miejscach. Nie pozostaje zatem nic innego jak wypatrywać kolejnych efektów ich weny twórczej.
Tytuł: „Smerfy” tom 34: „Smerfy i półdżin”
- Tytuł oryginału: „Schtroumpfs et le demi-génie”
- Scenariusz: Alain Jost i Thierry Culliford
- Szkic i tusz: Jeroen De Coninck i Miguel Díaz
- Kolory: Nine Culliford
- Tłumaczenie z języka francuskiego: Maria Mosiewicz
- Wydawca wersji oryginalnej: Le Lombard
- Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
- Data publikacji wersji oryginalnej: 1 kwietnia 2016 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 9 października 2024 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 217 x 285 mm
- Druk: kolor
- Liczba stron: 48
- Cena: 34,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus