„Wilusa. Ostatnie godziny Troi” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 30-05-2024 22:34 ()


Są takie opowieści, których fabularna nośność nigdy się nie wyczerpie. Nie będzie szczególnie błyskotliwą konstatacją stwierdzenie, że wśród tego typu narracji wyjątkowe miejsce zajmuje zawarta przede wszystkim w „Iliadzie” tradycja o zagładzie społeczności Troi. Stąd nie zaskakuje okoliczność, że ta kanoniczna historia przetwarzana jest przez kolejne generacje autorów.

Wystarczy wspomnieć opublikowaną w serii „Świat Mitów”, poszerzoną o dodatkowe wątki, adaptację „Iliady” oraz pierwszy (i niestety jedyny) tom serii Erica Shanowera „Epoka Brązu”. Ich śladem zdecydowali się podążyć scenarzysta Mikael Coadou i rysownik Benjamin Blasco-Martinez (wspierani przez kolorystkę Émilie Beaud). W ich jednak interpretacji treść homeryckiego mitu uzupełniono wątkiem osadzonym na dworze władcy Hetytów. Nieprzypadkowo, bo z odnalezionych źródeł wiadomo, że małoazjatyckie mocarstwo wchodziło w interakcje zarówno z Achajami, jak i ośrodkami kultury luwijskiej, do których zaliczała się również Troja u schyłku epoki brązu. Połączenie tych stref kulturowych wydawało się zatem naturalnym rozwiązaniem, a przy tym dla ewentualnego czytelnika w wymiarze rozrywkowym korzystnym. Wszak już tylko dzieje Hetytów to ogrom możliwości dla uzdolnionych twórców, co wykazał m.in. Sylvain Runberg, współautor serii „Podboje”.  

W przypadku „Wilusy” zabieg ten sprawdził się idealnie. Oto bowiem, obok archetypicznej opowieści o finalnej fazie zmagań Achajów z Trojanami, jej strukturę uzupełniono o wspomnianą równoległą fabułę, której centralną osobowością uczyniono hetyckiego labarnę (jak Hetyci zwykli określać swoich monarchów) Hattusilisa III. Dodajmy, że uzurpatora na królewskim tronie, z którego po wyczerpującej wojnie domowej usunął on swojego bratanka, Mursilisa III. Jak to jednak w podobnych przypadkach bywało, także Hattusilis III liczyć się musiał z wrogością otoczenia obalonego władcy. Znać to po rozwoju „hetyckiego” wątku tej opowieści, jako że na dworze w Hattusas wręcz roi się od skrytobójców, a i sam Hattusilis boryka się z nawrotami niepokojącej go wizji monstrualnego wierzchowca. Wsparcie Hetytów dla obleganej od dziesięciu lat Wilusy (jak w hetyckich dokumentach określano Troję) stoi zatem pod znakiem zapytania. Nieprzypadkowo, bo wrzenie na obszarach kontrolowanych przez Hetytów to po części dzieło zapobiegliwości władcy Myken (tj. głównego „wanaksa” Achajów) w osobie Agamemnona.

Koncept zastosowany przez Coadou rzeczywiście okazał się trafny. Stąd oprócz przybliżenia szczegółów upadku miasta Priama (króla Troi) zasadniczym walorem tej realizacji jest właśnie ujęcie sytuacji w państwie Hetytów, strukturze politycznej wciąż jeszcze żywotnej i z pozoru u szczytu swojej pomyślności, a jednak trawionej wewnętrznymi niepokojami, które już kilkadziesiąt lat później walnie przyczyniły się do jej upadku. Natężenie emocji towarzyszących przełomowym wydarzeniom oraz dramat w wymiarze zarówno indywidualnym, jak i zbiorowym sięgają zenitu. Nieprzypadkowo, bo w kontekście obrońców nadmorskiej metropolii i ich adwersarzy znać skrajną determinację i rozwścieczenie znacznie dłuższą niż to pierwotnie zakładano konfrontacją. Zachowanie takich osobników jak spragniony trojańskiej krwi Neoptolemos (syn Achillesa) i zacięcie szukający rozwiązania patowej sytuacji Odyseusz nie pozostawia pod tym względem cienia wątpliwości. Wspomniany scenarzysta trafnie ujął to napięcie, raz jeszcze wykazując ogrom fabularnego potencjału homeryckiej epopei. Stąd także dla odbiorców, którym „Iliada” i jej poprzednie adaptacje są dobrze i od dawna znane, lektura tej reinterpretacji ma znaczną szansę okazać się wartościowym doznaniem.

Przyczynia się ku temu również pieczołowitość i żywiołowość wizualnego aspektu tego przedsięwzięcia. Dzieło znanego polskim czytelnikom Benjamina Blasco-Martineza (twórcy m.in. jego autorskiej tetralogii „Catamount”) idealnie współgra z chwilę temu wspominanym, emocjonalnym buzowaniem. Realia mającej się ku końcowi epoki brązu zilustrowane zostały z dokładnością o poszczególne „składniki” kultury materialnej, co w sposób decydujący wpływa na sugestywność zaproponowanej wizji. Emocjonalność i ekspresja portretowanych postaci nie pozostawia pola do ewentualnej krytyki. Znać, że sięgnięto po ikonografię dotyczącą czasów, w których niniejszą opowieść osadzono, przez co wizję tu zawartą znamionuje rozmach i uzasadniony monumentalizm. Brawa również dla kolorystki w osobie Émilie Beaud, która plansze autorstwa Blasco-Martineza dosyciła iście egejskim blaskiem.  

Walor edukacyjny przedsięwzięcia dopełnia posłowie w wykonaniu Markusa Egetmeyera. Gwoli ścisłości ów historyk dziejów antyku nie rozpisał się porównywalnie do tego, jak ma to w zwyczaju Luc Ferry (tj. pomysłodawca i autor tekstów wieńczących albumy wzmiankowanej serii „Świat Mitów”). Niemniej także w jego refleksji znalazło się mnóstwo ciekawostek związanych z tłem historycznym tej produkcji. Dodajmy, że w pełni udanej i stąd nieprzypadkowo chciałoby się ujrzeć kolejne wspólne dokonania tego twórczego zespołu. Wszak burzliwe dzieje Hetytów (Achajów zresztą też) to idealny materiał na emocjonującą serię.

 

Tytuł: „Wilusa. Ostatnie godziny Troi”

  • Tytuł oryginału: „Wiloucha. Les Derniéres Heures de Troie”
  • Scenariusz: Mikael Coadou
  • Rysunki: Benjamin Blasco-Martinez
  • Kolory: Émilie Beaud
  • Posłowie: Markus Egetmeyer
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Marta Duda-Gryc
  • Wydawca wersji oryginalnej: Petit à Petit
  • Wydawca wersji polskiej: Lost in Time
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 18 stycznia 2023 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 25 kwietnia 2024 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format:  327 x 246 mm
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 80
  • Cena: 79 zł

Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus