Philip K. Dick „Prawda półostateczna” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 05-11-2023 19:19 ()


Motyw władzy zarządzającej systemowo dezinformowanym społeczeństwem raz za razem powraca w różnego typu inicjatywach twórczych. Nie było oczywiście możliwości, by nie podjął tego zagadnienia Philip K. Dick, głęboko przekonany co do umowności realiów, w których przyszło mu egzystować. Przejawiło się to zresztą w niemal każdym utworze jego autorstwa, w tym także powieści „Prawda półostateczna”.

Zawarł w niej bowiem wizję rzeczywistości w trakcie wojny totalnej, do której doszło między dwiema strukturami politycznymi, stanowiącymi warianty rozwojowe Stanów Zjednoczonych (ZachDem) i Związku Sowieckiego (DemoLud). Nieprzypadkowo, bo niniejsza powieść doczekała się pierwodruku we wrześniu 1964 r., a zatem w okresie wciąż utrzymującego się zimnowojennego napięcia. Dość wspomnieć, że ledwie dwa lata wcześniej niewiele brakowało, by spór o składowanie na Kubie sowieckich rakiet balistycznych przerodził się w pełnowymiarowy konflikt z użyciem broni nuklearnej. Tym samym wizja zawarta w takich m.in. utworach jak „Ostatni brzeg” Nevila Shute’a i „Kantyczka dla Leibowitza” Waltera Millera postrzegana wówczas była jako wielce prawdopodobna. Dick nie był zatem pod tym względem szczególnie oryginalny, aczkolwiek nie w tym tkwi sedno głównej intrygi „Prawdy półostatecznej”.

Jak zapewne nietrudno się domyślić, suflowana spracowanym mieszkańcom podziemnych kompleksów wizja zażartej wojny toczonej przez armie droidów obu zantagonizowanych stron, oględnie rzecz ujmując, nie oddaje faktycznego stanu rzeczy. Zanim jednak prawda wyjdzie na jaw, bohaterowie tej powieści (m.in. Joseph Adams) zmuszeni będą maksymalnie wysilić swoje zdolności dedukcyjne, a nawet zaryzykować podróż ku lokalizacjom im zakazanym. Rzecz jasna wiązać się to będzie ze znacznym ryzykiem, co przynajmniej okazjonalnie zdynamizuje tok fabuły. Pewne jest natomiast, że oprócz poczucia funkcjonowania w rzeczywistości sfalsyfikowanej, istotne miejsce w strukturze utworu zajmuje pytanie towarzyszące ludzkości od zarania wczesnych form życia społecznego, tj. kto na kogo ma pracować? Biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie przyszło nam żyć w dobie kolejnego geopolitycznego przesilenia, pytanie to wydaje się obecnie w sposób szczególny aktualne.

Ogólnie jednak powieść ta swoją strukturą i stylistyczną finezją z nóg nie ścina. Toteż nie sposób zestawiać jej z najbardziej cenionymi utworami Dicka. Równocześnie nie sposób uznać również tej inicjatywy za nieporozumienie porównywalne z „Doktorem Futurity”. Motyw wiodący nakreślono sugestywnie, choć im dalej, tym fabuła rozłazi się w ciągu nieprzemyślanych dramaturgicznie scen. Grono głównych postaci również nie generuje emocji, umożliwiających czytelników zżycie się z nimi. Ogólnie ma się poczucie, że utwór ten został niepotrzebnie rozbudowany do rozpiętości pełnowymiarowej powieści. Znacznie bowiem lepiej sprawdziłby się jako zwarte, dosycone konkretami opowiadanie. Znać to zresztą właśnie po powstałych w toku lat 50. opowiadaniach – m.in. „Obrońcach” (zob. „Krótki szczęśliwy żywot brązowego oksforda”) oraz „Na obraz i podobieństwo Yanceya” („Raport mniejszości”) – w których Dick zawarł koncepcje zużytkowane przezeń właśnie przy okazji tworzenia „Prawdy półostatecznej”. Stąd niniejsza powieść to przynajmniej w przekonaniu piszącego te słowa utwór wart rozpoznania, aczkolwiek głównie przez koneserów twórczości jej autora lub literackiej science fiction powstałej w dobie przełomu Złotej Ery SF i tzw. nowej fali.  

Zgodnie z przyjętym założeniem tej edycji utworów „Konioluba Grubasa”, także „Prawdę półostateczną” poprzedził wstęp osobowości mniej lub bardziej powiązanej ze sferą literatury science fiction. Tym razem rola osoby wprowadzającej do utworu przypadła Janowi Maszczyszynowi, prozaikowi w swoim czasie publikującemu na łamach takich m.in. czasopism jak „Fikcje” i „Fantastyka”. Ów rozbudowany wstęp niestety nie zachwyca; zwłaszcza że rzeczony, miast skupić się na autorze powieści i tym akurat jego utworze, aż nazbyt wiele miejsca poświęcił lansowaniu siebie samego. Toteż trudno opędzić się od poczucia, że lektura tej części tegoż druku zwartego okazała się czasem straconym.   

Ogólnie jednak warto dać tej propozycji wydawniczej szansę, bo mimo jej wspominanych mankamentów, w kategorii inspirowanej orwellowskim „Rokiem 1984” dystopii pozycja ta ma znaczną szansę okazać zajmującą i satysfakcjonującą zarazem lekturą.  

 

Tytuł: „Prawda półostateczna”

  • Tytuł oryginału: „The Penultimate Truth”
  • Autor: Philip K. Dick
  • Rysunki i kompozycja na okładce: Wojciech Siudmak
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Zbigniew A. Królicki
  • Przedmowa: Jan Maszczyszyn
  • Wydawca wersji oryginalnej: Belmont Books
  • Wydawca wersji polskiej: Dom Wydawniczy REBIS
  • Data publikacji wersji oryginalnej: wrzesień 1964 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 27 czerwca 2023 r.
  • Oprawa: twarda z obwolutą
  • Format: 15,5 x 23 cm
  • Druk: czarno-biały
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 312
  • Cena: 69 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus