Philip K. Dick „Krótki szczęśliwy żywot brązowego oksforda” - recenzja
Dodane: 05-08-2016 09:23 ()
Od momentu swojego debiutu (tj. od lipca 1952 r.) przyszły twórca „Valis” i „Ubika” nie krył ambicji odnalezienia się w roli kreatora fabuł oscylujących w kierunku problematyki społecznej, przysłowiowego „tu i teraz”, z całym balastem przypisanych tej formule literackiej uwarunkowań. Siły Wyższe – bez względu na to jak nazwałby je sam Dick – najwyraźniej jednak chciały inaczej. Stąd aby żyć z przysłowiowego pióra, rzeczony zmuszony był nagiąć się do współczesnych mu prawideł rynku.
Te zaś sprowadzały się do zapotrzebowania na zupełnie odmienne konwencje niż tematyka, w której zwykł się lubować młody adept pisarstwa, którym w początkach lat 50. minionego wieku był Philip Kindred Dick. Westerny, opowieści z udziałem amerykańskich żołnierzy zmagających się z totalitarnymi reżimami, a nade wszystko astronautów przemierzających rubieże mniej lub bardziej odległych systemów planetarnych bezapelacyjnie władały wyobraźnią nabywców groszowych magazynów. Tymczasem to właśnie na ich łamach najłatwiej było o debiut, a przy okazji również o skromne honorarium. Natomiast o pełnowymiarowej, wydanej w twardej okładce (co samo w sobie było już swoistą nobilitacją) powieści mogli marzyć jedynie nieliczni szczęśliwcy. Dick nie zamierzał wyczekiwać na przysłowiowe oklaski, a miast tego wziął się do roboty z charakterystycznym dlań przytupem. Tym sposobem znalazł się on w gronie autorów współpracujących z takimi czasopismami jak „Fantasy & Science Fiction”, „If” oraz „Planet Stories”. W efekcie tego powstało przeszło sto opowiadań i mikropowieści, spośród których przynajmniej część (m.in. zekranizowany „Wariant drugi” oraz „Raport mniejszości”) po dzień dzisiejszy cieszy się uznaniem wielbicieli twórczości Dicka. To właśnie one złożyły się na pięciotomową antologię krótkich form, której inicjuje „Krótki szczęśliwy żywot brązowego oksforda”. W niniejszym tomie poznajemy najstarszą część spuścizny tego pisarza (tj. z lat 1951-1952), którego w pewnych środowiskach zwykło się określać mianem „Dostojewskiego science fiction”.
Z oczywistych względów zebrane tu teksty trudno byłoby uznać za najbardziej reprezentatywne dla twórczości Dicka. Wszak ów młody, liczący sobie wówczas niewiele ponad dwadzieścia lat, autor dopiero rozpoznawał możliwości gatunkowe science ficton, testował rekwizytorium tej konwencji, poznawał jej blaski i cienie usiłując uniknąć przypisywanej naonczas fantastyce opinii aż nazbyt popularnej odmiany literatury, by nie rzec, że wręcz tandeciarskiej. Jakby na przekor jego niewiele późniejszym deklaracjom okazuje się jednak, że już na tak wczesnym etapie wykazywał on z jednej strony znaczną biegłość w operowaniu prawidłami owego gatunku; z drugiej osobliwe kierunki, w których zwykł on rozwijać swoje fabuły oraz ogólne oczytanie w tego typu literaturze. Motyw cudownego wynalazku („Łup”), ewolucji sztucznej inteligencji („Niania”), swoiście pojmowanej prekognicji („Zapłata”) zmiennokształtnych, agresywnych kosmitów („Kolonia”) oraz na swój sposób humorystycznej teorii spiskowej („Stowarzyszenie”) to tylko ważniejsze spośród śmiało podejmowanych sfer tematycznych, których większość, w bardziej wysublimowanej formule, przejawiła się w jego najbardziej cenionych powieściach. Bo czyż mechaniczna opiekunka z opowiadania „Niania” nie stanowi faktycznej prefiguracji Roya Batty z „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach”? Takich analogii jest tu zresztą więcej.
Nie zabrakło ponadto trudnego do przecenienia poczucia humoru Dicka, które udatnie urozmaica często przesyconą egzystencjalizmem problematykę jego opowiadań. Znać także znamiona powszechnej w ówczesnym społeczeństwie amerykańskim psychozy zimnowojennej. Wszak to właśnie w okresie debiutu przyszłego twórcy „Bożej inwazji” Stany Zjednoczone zaangażowały się w wojnę koreańską, rządzone twardą ręką Chiny Mao Zedonga dołączyły do obozu komunistycznego, a dysponujący bronią nuklearną Stalin nie porzucał planów włączenia do swojej strefy wpływów zachodniej i południowej Europy. Nic zatem dziwnego, że również w przejawach twórczości młodego pisarza nie zabrakło przefiltrowanego przez jego wyobraźnię echa obaw związanych z nasilającą się ekspansją marksistowskich despocji. Zdruzgotane wskutek użycia pocisków atomowych miasta Ameryki, zmagania resztek przedstawicieli naszego gatunku w realiach po globalnym konflikcie zbrojnym oraz eksploracja odległych światów to tylko część rozrywkowej oferty zaproponowanej przez Dicka w jego wczesnych opowiadaniach. Dodajmy, że w „Krótkim szczęśliwym żywocie…” znalazło się miejsce dla „Króla elfów” – jedynego utworu fantasy w dorobku tego autora – oraz zekranizowanej w 2003 r. „Zapłaty”.
Można z pełnym przekonaniem rzec, że niniejszy tom to swoista rozgrzewka Dicka przed jego jeszcze bardziej udanymi utworami zawartymi w tomie „Wariant drugi”. Jednak i tu nie brak tekstów, które z dużym prawdopodobieństwem zainteresują nie tylko fanów rzeczonego, czy nawet ogólnie fantastyki, co po prostu odbiorców solidnej i nierzadko poruszającej ważkie kwestie literatury. Do tego sprawnie zrealizowanych zarówno w warstwie językowej, jak i pod względem kreacji konceptów, które z czasem miały stać się znakiem rozpoznawczym „Dostojewskiego science fiction”.
Tytuł: „Krótki szczęśliwy żywot brązowego oksforda”
- Tytuł oryginału: „Collected Stories, volume 1: Beyond Lies the Wub”
- Autor: Philip K. Dick
- Przedmowa do obecnego wydania: Michael Bischop
- Przedmowa do wydania pierwszego: Roger Zelazny
- Tłumaczenie z języka angielskiego: Magdalena Gawlik, Jan Karłowski, Anna Kejna, Tomasz Oljasz, Zofia Uhrynowska-Hanasz, Ewa Witecka, Arkadiusz Nakoniecznik
- Ilustracja na okładce: Wojciech Siudmak
- Wydawca wersji oryginalnej: Underwood–Miller Inc.
- Wydawca wersji polskiej: Dom Wydawniczy Rebis
- Data publikacji wersji oryginalnej: 1987
- Data publikacji wersji polskiej: 3 czerwca 2014 r.
- Oprawa: twarda z obwolutą
- Format: 15,5 x 23 cm
- Papier: offset
- Druk: czarno-biały
- Liczba stron: 624
- Cena: 59,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus