„65” - recenzja
Dodane: 19-03-2023 22:53 ()
Po trylogii Jurassic World zwieńczonej rozczarowującym ostatnim epizodem (Dominion) chyba niewiele osób sądziło, że dinozaury szybko staną się bohaterami kinowej opowieści. Miłość do przerośniętych gadów jednak jest silna w fabryce snów i wszystko wskazuje na to, że różne wariacje z prehistorycznymi stworami będą nawiedzać duży ekran od czasu do czasu.
Tym razem w obrazie noszącym jakże wymowny tytuł 65 Ziemię w okresie późnej Kredy nawiedzają kosmici. Nie do końca jest to planowana, kurtuazyjna wizyta, a splot nieszczęśliwych wypadków, który sprawia, że na błękitnym globie rozbija się statek kosmiczny powracający z misji na swoją ojczystą planetę. Początkowo wydaje się, że kraksę przeżywa tylko pilot, ale z czasem okazuje się, że drugim rozbitkiem, który wyszedł cało z opresji, jest nastoletnia dziewczynka o imieniu Koa. Główny bohater zaś wybrał się na dwuletnią misję, aby podreperować rodzinnego budżetu w celu pozyskania środków na leczenie swojej córki. Trochę dziwnie to wygląda, że zaawansowana technologicznie obca cywilizacja, podróżująca bez problemu po wszechświecie, nie miała taniego i ogólnodostępnego leczenia. Czyżby scenarzyści filmu odwiedzili rodzimy NFZ? Całkiem możliwe.
Odrzucając jednak problemy kosmicznego świata, wracamy na Ziemię, gdzie para niedobranych bohaterów – którzy z uwagi na barierę językową, nie mogą się porozumieć, musi dotrzeć do modułu ratunkowego. A ten rozbił się na szczycie góry kawał drogi od ich miejsca awaryjnego lądowania. Dodatkowo czas nieco nagli, bo do Ziemi zbliża się kolejny nieproszony gość, a mianowicie olbrzymia asteroida, która postanowiła przezimować w otoczeniu prehistorycznej flory i fauny. Innymi słowy, nie ma lekko.
Scenariusz 65 jest prosty jak budowa cepa, aż dziw, że film nie wylądował od razu na streamingu. Niemniej nazwisko Adama Drivera w głównej roli zobowiązuje i prawdopodobnie był to główny powód kinowej premiery. Pomijając już fakt prostoty tej historii, którą w skrócie można określić jako prehistoryczny survival w otoczeniu najgroźniejszych stworzeń na błękitnej planecie, to główną bolączką obrazu jest jego długość. Trzyminutowy trailer produkcji ujawnia bowiem wszystko, co może zdradzić z osiemdziesięciominutowego seansu. Tak jakby twórcom zabrakło argumentów do większego, niż widzimy to na ekranie uprzykrzania życia ocalałym w nieprzyjaznym i mało gościnnym świecie. Nie można narzekać na tempo akcji, bo fabuła po katastrofie rozgrywa się w ciągu dwóch dni, więc nie ma tu miejsca na nudę, jest za to próba nadania tej niespecjalnie oryginalnej opowieści drugiego dna poprzez pryzmat dramatu głównego bohatera, ale wszystko jest szyte tak grubymi nićmi, że nie ma prawa zaskoczyć żadnego widza. Przyjemnie ogląda się starcia bohaterów z dinozaurami i całym robactwem doby wymierania kredowego, ale to zdecydowanie za mało, aby 65 nazwać filmem w pełni udanym. Przez większą część seansu jesteśmy skazani na parę bohaterów szukających ze sobą wspólnego języka, co wywołuje kilka śmiesznych sytuacji, ale też kilka mało prawdopodobnych.
Czy 65 miał potencjał na coś więcej niż tylko krótki epizod walki z dinozaurami? Zapewne tak, ale nie w opcji okrojonego scenariusza i bez intensywniejszego wykorzystania potencjału ginącego świata. Wielbicielom prehistorycznych gadów w każdej możliwej konfiguracji 65 z pewnością będzie się podobał, pozostali mogą spokojnie poczekać, gdy krótka produkcja aż dwóch reżyserów (z kronikarskiego obowiązku należy odnotować, że odpowiadają za Ciche miejsce) zasili bibliotekę którejś z platform streamingowych.
Ocena: 5/10
Tytuł: 65
Reżyseria: Scott Beck, Bryan Woods
Scenariusz: Scott Beck, Bryan Woods
Obsada:
- Adam Driver
- Ariana Greenblatt
- Chloe Coleman
- Nika King
Muzyka: Danny Elfman, Chris Bacon
Zdjęcia: Salvatore Totino
Montaż: Josh Schaeffer
Scenografia: Chris Craine, Kelly Curley, David Storm
Kostiumy: Michael Kaplan
Czas trwania: 90 minut
comments powered by Disqus