„Wielki Martwy” Księga Czwarta - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 03-03-2023 23:25 ()


Po długim oczekiwaniu możemy wreszcie poznać finał interesującej serii łączącej elementy fantasy i postapo. „Wielki Martwy” doczekał się bowiem czwartego tomu, w którym historia dobiega końca. No cóż, być może w naszym świecie minęło sześć lat, ale w świecie przedstawionym w komiksie czas się zatrzymał. Rozpoczynając lekturę ostatniego tomu, wracamy do naszych bohaterów w tym samym momencie, w którym ich zostawiliśmy. To doświadczenie pozwala w pewnym stopniu zrozumieć, co czują bohaterowie tej opowieści przenoszący się z jednego świata do drugiego.

W Małym Świecie zaplanowano ważny dla tutejszych klanów rytuał. Erwan, następca mistrza Cristo oraz cztery kapłanki reprezentujące klany zamieszkujące tę krainę, mieli dokonać tzw. obrzędu podzielenia wiedzy. Coś jednak poszło nie tak. Jedna z kapłanek postanowiła wykorzystać obecność nieplanowanego gościa – Pauline, do realizacji planu uratowania własnego świata kosztem tego, z którego przybyli Pauline i Erwan. Wykorzystując swoją specyficzną naturę hermafrodyty, podstępem doprowadziła do narodzin dwójki dzieci. Sama urodziła dziecko Erwana i została… ojcem dziecka urodzonego przez Pauline. Po powrocie z tej baśniowej krainy Erwan wspólnie z Gaëlle, przyjaciółką Pauline, odnalazł dziewczynę i jej dziecko. Okazało się, że rozwijająca się nadzwyczaj szybko Blanche obdarzona jest mocami zagrażającymi Ziemi. To właśnie ona doprowadziła do gigantycznego trzęsienia ziemi, które zniszczyło miasta na całym świecie. Pauline i Gaëlle, które znalazły się w samym epicentrum trzęsienia ziemi w Paryżu próbują wrócić do Val de Traoudec, czyli miejscowości, w której wszystko się zaczęło. Czekają tam na nie Erwan i Blanche. Dziewczynka tymczasem nawiązuje telepatyczny kontakt ze swoim bratem przebywającym z Macare w Małym Świecie, a jednocześnie coraz bardziej oddala się od Erwana. W tym samym czasie w magicznej krainie przedstawiciele czterech klanów postanowili odszukać kapłankę, która uknuła spisek. Trzy przedstawicielki klanów wyruszyły na poszukiwania, które zakończyły się częściowym sukcesem. Macare wprawdzie została odnaleziona, ale po powrocie rozszalały tłum ją zaatakował. Teraz kapłanka walczy o życie, a nasz świat chyli się ku upadkowi

Pauline i Gaëlle kontynuują swoją podróż do Val de Traoudec, mając nadzieję odnaleźć tam Erwana i Blanche. Droga przez zniszczony świat nie jest jednak łatwa. Okazuje się, że gdy znikają struktury państwowe, upadają społeczeństwa a wszędzie wokół widać śmierć, człowiek zaczyna pogrążać się w barbarzyństwie. Dwie bezbronne dziewczyny w pewnym momencie muszą ratować się ucieczką do Małego Świata. Jest to możliwe dzięki pszczelim łzom, które ze sobą mają. Tu spotykają między innymi kapłanki oraz Sombre – syna Macare i Erwana. W wyniku pewnego zbiegu okoliczności chłopak wraca z nimi do zniszczonego świata. W tym czasie Erwan uświadamia sobie prawdziwą naturę Blanche i utwierdza się w przekonaniu, że to ona doprowadziła świat do zagłady. Dziewczynka staje się coraz bardziej nieprzewidywalna i okrutna. W Małym Świecie natomiast sprawy przybierają bardzo dramatyczny obrót. Macare nadal przebywa na granicy życia i śmierci a starszyzna klanów uświadamia sobie prawdziwy cel jej podstępu. Kapłanka, niszcząc świat Erwana, Pauline i Gaëlle, chciała uratować własną krainę. Czy jednak nie posunęła się za daleko? Czy zaniechanie rytuału podzielenia wiedzy nie będzie miało fatalnych konsekwencji. No i wreszcie, co ze światem zniszczonym przez Blanche? Czy jest dla niego jeszcze nadzieja? 

Dwa albumy zamieszczone w księdze czwartej doprowadzają nas wreszcie do epickiego finału. Zdarzenia nabierają tempa, poszczególne wątki zaczynają się zazębiać, a bohaterowie zostają postawieni w obliczu konieczności dokonywania trudnych wyborów. Narracja ma odpowiednie tempo i do samego końca trzyma w napięciu. Przed lekturą ostatniego tomu jeszcze raz przeczytałem trzy poprzednie i muszę przyznać, że wrażenia z lektury są lepsze niż za pierwszym razem. Szczególnie dotyczy to trzeciego tomu. Pierwsze podejście jakoś mi się dłużyło i miałem wrażenie, że Jean-Blaise Dian i Régis Loisel niepotrzebnie przeciągają tę historię, ale za drugim razem wszystko zdawało się być na swoim miejscu. Lektura finału zaś utwierdziła mnie w przekonaniu, że autorzy nie bez przyczyny tak skrupulatnie przedstawili rozwój relacji pomiędzy bohaterami. Bez wątpienia czytanie tej historii w całości teraz, kiedy mamy już taką możliwość, pozwala docenić wszystkie scenariuszowe niuanse. Jeśli zaś chodzi o warstwę graficzną, to nic się nie zmienia. Vincent Mallié wykreował przepiękne krajobrazy Małego Świata i stworzył przerażającą wizję zniszczonej kataklizmem Ziemi. Delikatna kreska, efektowne kadrowanie oraz wizerunki bohaterów decydują o niepowtarzalnym charakterze komiksu. Nie można również zapominać o nastrojowej kolorystyce François Lapierre’a. Bez wątpienia cały ten autorski kwartet stworzył dzieło, które usatysfakcjonuje miłośników komiksów łączących elementy z różnych gatunków. Po lekturze finałowego tomu z czystym sumieniem można powiedzieć, że warto było na to czekać.

 

Tytuł: „Wielki Martwy" Księga Czwarta

  • Tytuł oryginału: „Le Grand Mort: Demières migrations/Renaissance”
  • Scenariusz: Jean-Blaise Djian, Régis Loisel
  • Rysunki: Vincent Mallié
  • Kolor: François Lapierre
  • Tłumaczenie: Jakub Syty
  • Wydawca: Sideca
  • Data polskiego wydania: 27.02.2023 r.
  • Wydawca oryginału: Glenat
  • Data wydania oryginału: 2017/2019
  • Objętość: 144 stron
  • Format: 210x290 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • ISBN:9788365597151
  • Cena: 109,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Sideca za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus