„Alcazar” - recenzja
Dodane: 17-07-2022 23:51 ()
Śledząc komiksowe publikacje Centrum Architektury, cieszy coraz większa rozpiętość tematyczna wydawanych tytułów. Obok komiksów stricte biograficznych poświęconych ikonicznym urbanistom jak Robert Moses czy architektom pokroju Ludwiga Mies van der Rohe w ofercie wydawnictwa znalazło się miejsce dla klimatycznego kryminału „Uwodzenie” czy omawianego tutaj komiksu „Alcazar” Simona Lamoureta.
„Alcazar” to fabularyzowany dokument będący świadectwem czasu, jaki francuski autor spędził, obserwując budowę apartamentowca w indyjskim mieście Bangalore. Lamouret, wychodząc ze słusznego założenia, że w szczególe kryje się ogół, przy wsparciu dwóch tłumaczek i zdobywanemu stopniowo zaufaniu osób zaangażowanych w projekt budowy, z miesiąca na miesiąc, poznawał charakter pracy – aktywności doskonale obrazującej specyfikę lokalnej struktury społecznej, typy charakterologiczne, wierzenia przedstawicieli poszczególnych grup etnicznych zatrudnionych na budowie, ich aspiracje itd.
Ciężar opowieści spoczywa na barkach trójki bohaterów, którzy przybyli ze wsi do miasta w poszukiwaniu pracy. Mehboob, mąż Salmy, ma doświadczenie w budowlance, więc bez trudu wciąga do swojej ekipy brata żony, niedoświadczonego lekkoducha Rafika. Szczęście dopisuje im na tyle, że tytułowy apartamentowiec ma być wzniesiony w dzielnicy bogaczy, co wymusza na właścicielu firmy podniesienie standardu opieki socjalnej pracowników – zamiast zwykłych namiotów rozbitych na terenie budowy, trójka bohaterów dostaje pozwolenie na postawienie murowanej klitki. Zarówno dla nich, jak i dla czytelnika jest to bardzo szczęśliwe rozwiązanie, bo dzięki nieustannej obecności bohaterów na terenie budowy, możemy obserwować ten swoisty ekosystem nieomal przez całą dobę. I tak wątki rozgrywające się za dnia zazwyczaj opisują formalne zależności między bohaterami, a wątki rozgrywające się w nocy wzbogacają komiks o ich sferę prywatną i intymną, nadając fabule „Alcazara” głębi i charakteru.
Komiks Simona Lamoureta bardzo rezonuje z tym, co z powodzeniem uprawia w swojej komiksowej twórczości Guy Delisle – zwłaszcza w serii azjatyckich dzienników czy może jeszcze bardziej w „Kronikach z młodości”, gdzie na przykładzie pracy w fabryce celulozy i papieru autor „Shenzhen” dał podobne do Lamoureta studium socjologiczne pewnej wspólnoty. Alcazar to swoista wieża Babel, przy której budowie krzątają się ludzie wszelkich stanów, zawodów, wyznań i języków, a prezentacja tej kalejdoskopowej różnorodności odbywa się w sposób naturalny, pozbawiony dydaktyki, serią niewymuszonych dialogów czy scenek rodzajowych. Pierwszy z brzegu przykład – Salma jest w stanie zgodzić się na żałosne warunki bytowe pod warunkiem, że mąż zapewni jej dostęp do telewizji i filmów – najtańszego źródła rozrywki biedoty. Kolejny przykład – spożywanie posiłku i zwracanie uwagi na to, od kogo pożycza się przybory kuchenne, bo można trafić na garnek sąsiada muzułmanina jedzącego mięso, gdy samemu jest się hinduskim wegetarianinem. Komiks zbudowany jest na tego typu scenkach rodzajowych, więc proces przyswajania wiedzy o kulturowej odmienności przebiega niezauważenie. Wiele tematów jest tutaj zaledwie sygnalizowanych i tylko nasza wiedza (skądinąd) pozwala nadać im właściwy kontekst, jak wspominana przez bohaterów perspektywa pracy w Dubaju, którą wielu z nich uważa za wyjątkowo intratną, mimo fatalnej sławy i udowodnionych, niewolniczych warunków bytowania.
Jednak to, co najbardziej w „Alcazarze” sprawia przyjemność to świadomość uniwersalności, jaką ewokuje metafora wznoszenia domu. Akcja komiksu dzieje się w Indiach, ale gdyby działa się np. w Polsce, poczucie współdzielenia losów i tożsamych postaw jest silne – zwłaszcza w aspekcie ludzkich ułomności i zaniechań. Fuszerki, praca na akord, dzielenie i mnożenie obowiązków, żeby jakoś związać koniec z końcem, ślepe uleganie modom (włoskie marmury!) i napięte budżety obarczone ryzykiem bankructwa i uciekające terminy – kto tego nie zna?
Na koniec powstaje budynek, wprowadzają się do niego ludzie i to zazwyczaj ich historie zwykło się uznawać za te, które nadają charakter miejscu. W tym ujęciu komiks „Alcazar” dokumentuje więc niejako prehistorię i utrwala pamięć o ludziach, których nie będzie stać na mieszkanie w apartamentowcu, ale tylko oni wiedzą, skąd się wzięła skaza na marmurowym (włoskiej), nieskazitelnym lustrze posadzki korytarza.
Pod względem oprawy graficznej „Alcazar” to kolejny komiks po „Uwodzeniu” z silnymi determinantami kolorystycznymi – intensywnymi odcieniami koloru niebieskiego i pomarańczowego. Pierwszy z nich daje orzeźwiający chłód cienia, drugi to przepalone Słońcem, zatłoczone i gwarne ulice Bangalore. Czuć w przebiegu fabuły i z każdą kolejną stroną tę spiekotę dni i tylko lekką ulgę, którą przynosi noc pełna potu, wypalanych seryjnie papierosów i opróżnianych łapczywie szklaneczek taniego alkoholu.
Album Lamoureta to kolejny udany komiks w ofercie Centrum Architektury, pokazujący co w ramach powieści graficznej da się powiedzieć więcej na temat szeroko rozumianej architektury tak, by nie zamykać się w kręgu historii stricte biograficznych.
Tytuł: Alcazar
- Scenariusz: Simon Lamouret
- Rysunki: Simon Lamouret
- Tłumaczenie: Tomasz Swoboda
- Wydawca: Centrum Architektury
- Data wydania: 03.06.2022 r.
- Oprawa: twarda
- Druk: kolor
- Format: 225x300 mm
- Liczba stron: 152
- ISBN: 9788396483102
- Wydanie: I
- Cena okładkowa: 89 zł
Dziękujemy wydawnictwu Centrum Architektury za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus