„Joker/Harley: Zabójczy umysł” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 03-07-2022 00:00 ()


Wydawnictwu DC przydarzyły się  dwa katastrofalne w skutkach sukcesy. Pierwszym jest komiks „Zabójczy żart”, drugim  film „Mroczny Rycerz” (2008). Oba teksty kultury łączy postać Jokera, która (uproszczając) począwszy od komiksu Alana Moore’a Briana Bolanda i Johna Higginsa, poprzez kreację Heatha Ledgera przerodziła się w prawdziwy popkulturowy fenomen. Fenomen, z którym włodarze WB/DC, jak i artyści dla nich pracujący nie potrafią sobie poradzić od dłuższego czasu, by wspomnieć tylko o  pretensjonalnych, banalnych i zachowawczych „dziełach” pokroju „Zabójczego uśmiechu” Jeffa Lemire’a i Andrea Sorrentino czy „Jokera” (2019) Todda Phillipsa.

Rozumiem przymus marketingowego wykorzystywania własnych zasobów przez korporację i chęć zmierzenia się kolejnych autorów z komiksową legendą. Problem w tym, że została ona (prawdopodobnie) wydrenowana do cna, co z pewnością udowadnia publikacja „Joker/Harley: Zabójczy umysł” Kami Garcii (scenariusz), Mica Suayna, Jasona Badowera i Mike’a Mayhew (rysunki), czyli kolejna wariacja na temat specyficznego związku tytułowych bohaterów. Byłem niezmiernie ciekaw pracy Garcii, czy z komiksem przeznaczonym dla dojrzałych czytelników poradzi sobie lepiej niż z tymi pisanymi dla nastolatków, a znanymi u nas z linii DC13+. Co tu dużo mówić, scenarzystka z niej nie najlepsza, niezależnie od tematu, z którym się mierzy.

Fala brutalnych zbrodni zalewa Gotham City. Sprawca do ust zabitych wkłada druciane wieszaki na ubrania wyginane w taki sposób, aby imitowały uśmiech. Prasa szybko „ochrzciła” zbrodniarza Jokerem, ale wbrew pozorom nie piętnuje go całkowicie, tylko nazywa obrońcom maltretowanych przez ojców chłopców… Z czasem przestępstwa stają się coraz brutalniejsze. Ofiary są formowane w osobliwe rzeźby. Ich ciała zostają rozczłonkowane i zszywane na nowo lub łączone z innymi materiałami z chirurgiczną precyzją i awangardowym zmysłem. Czy morderstwo rzeczywiście jest sztuką, czy może jedynie smutnym wołaniem o pomoc jednostki, która przeżyła ten jeden zły dzień, przeradzający się w następne i następne… Na to pytanie będzie musiała odpowiedzieć policja i pracująca z nią konsultantka – Dr Harley Quinn, psychiatra śledczy i behawiorystka.

Fabuła toczy się tu dwutorowo. Czarno-białe ilustracje z odcieniami szarości przeplatane są kolorowymi retrospekcjami, co nie zdarza się często akurat w takim układzie. Zazwyczaj jest odwrotnie, przeszłość kryje się za mgłą wspomnień, a teraźniejszość jest wyostrzona i atakuje nasze zmysły bogactwem barw. Garcia za pomocą wyrazistości wspomnień kształtuje bohaterów. Odkrywa krok po kroku wydarzenia wpływające na psychikę Jokera, ale nie ma w jej przemyśleniach głębi. Po prostu chciała, jak najwierniej przedstawić portret psychologiczny zbrodniarza. Zaczepić go we współczesnym świecie i obalić mit szalonego klauna. Stąd też w komiksie pojawia się specjalny rozdział zawierający notatki, profil psychologiczny ściganego, służbowe maile, zdjęcia z miejsc zbrodni itp., itd. Jednak nie wnoszą one za wiele do komiksu. Zamiast rzucić więcej światła na Harley i Jokera, wybijają opowieść z rytmu, stając się zaledwie nudnym przerywnikiem.

Szokujące zbrodnie również nie wywołują większych emocji w czytelniku. Być może dlatego, że poruszamy się w obszarze klasyfikującej wszelkie zachowania psychiatrii, dlatego nie ma tu miejsca na niekontrolowane wybuchy uczuć. Narracja jest chłodna, prowadzona z pewnego dystansu, tak jakbyśmy śledzili ją z perspektywy Batmana. I tu Garcia decyduje się na jeden ciekawy, aczkolwiek tylko liźnięty pomysł. Na to, aby właśnie z Jokera uczynić kogoś działającego na wzór obrońcy Gotham. Wszak zbrodniarz w pewnym momencie swojej kariery mści się na patologicznych ojcach. Ubiera się na czarno i przywdziewa maskę (makijaż). Jego bazą jest niemała posiadłość doskonale zaopatrzona we wszelkie potrzebne narzędzia, a on sam jest oczytanym, precyzyjnym w swojej robocie, dbającym o każdy szczegół obywatelem, wpływającym na wyobraźnie milionów mieszkańców gnijącego miasta. Swoimi dziełami i zachowaniem wzbudza strach nie tylko przeciętnych cywili, ale także i przestępców.

Największym problemem „Zabójczego umysłu” jest bezpłciowa relacja między Jokerem, a Harley. I pomimo że to Pani Doktor jest ważniejsza w tej opowieści, niejako dostaje nowe życie, to jednak w tytule występuje, jako druga. Zawsze druga… Garcia nie umie zbudować silnej relacji łączącej ofiarę i myśliwego. Ich zachowania wypadają zupełnie nierealnie. Nie ma tu punktu zwrotnego, który zmieniłby dynamikę tego „związku”. To raczej szereg uników, ba nawet konfrontacja jest jednym wielkim unikiem. Od początku do końca wątek ten prowadzi w ślepy zaułek. Istota zła zostaje spłycona. Wszelka wzajemna fascynacja budowania jest na zasadzie zawieszenia naszej niewiary. Nie ma pomiędzy nimi tego napięcia, które pchałoby fabułę do przodu, mięsistych dialogów urozmaicających tę psychopatyczną grę, jednym słowem – chemii. W pewnym momencie historia zupełnie wyhamowuje. Nabiera blockbusterowych właściwości i zaczyna razić swoją sztucznością, do czego w dużej mierze przyczyniają się rysownicy na czele z Mikiem Mayhew.

Jego ilustracje przywodzą na myśl fotokomiksy, więc jeżeli ktoś pamięta tego typu historyjki drukowane, kiedyś w „Bravo” mile się zaskoczy albo niemile rozczaruje. To zadziwiające, że im mocniej artyści starają się oddać realizm  otaczającego nas świata w swoich pracach, tym bardziej wydaje się on czymś zupełnie obcym. Dlatego zdecydowanie lepiej prezentują się grafiki Mico Suayana, również operującego realistycznym stylem, jednak charakteryzującym się dużo pomysłowością w planowaniu plansz i wykorzystywaniu czerni i bieli do budowania dusznej atmosfery. Nie boi się on upraszczać swoich rysunków i z chęcią nawiązuje do kina noir, choć bywa również nagminnie afektowany.

Kami Garcia stawia wiele pytań w „Zabójczym umyśle”, ale widać, że nie zna na nie odpowiedzi. To nieciekawa reinterpretacja, kiepska prowokacja i wątpliwie moralna próba zabrania głosu w obronie złoczyńców i zła samego w sobie. Odnoszę też wrażenie, że oto na naszych oczach obie te postacie padają pod topór kulturowych oczekiwań, wymazujących to, co niepasujące do współcześnie pojmowanego świata, dlatego nie zdziwię się, jeżeli za kilka lat Joker zostanie przykładnym obywatelem, który wyszedł na prostą, radząc sobie z traumą dzieciństwa, a Harley zasiądzie na stołku prezydenckim. Tego im życzę, pytanie tylko, czy ludzie tego pokroju naprawdę mogą się zmienić? No, cóż, niech za odpowiedź posłuży w tym przypadku „Powrót Mrocznego Rycerza” Franka Millera, Klausa Jansona i Lynn Varley.

 

Tytuł: Joker/Harley: Zabójczy umysł

  • Scenariusz: Kami Garcia
  • Rysunki: Mico Suayan, Jason Badower, Mike Mayhew
  • Przekład: Maria Lengren
  • Wydawca: Egmont
  • Data premiery: 18.05.2022 r.
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Objętość: 304 strony
  • Format: 216x276
  • ISBN: 978-83-281-9614-8
  • Cena: 149,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus