„Batman Death Metal” tom 3 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 15-05-2022 23:15 ()


Kolejna odsłona zmagań z Batmanem, Który się Śmieje zapowiadała się na najbardziej udane „ogniwo” sagi zapoczątkowanej konceptem Scotta Snydera. Tak można było mniemać po pierwszych dwóch odsłonach „Batman Death Metal”, jako że oczekiwana dawka rozmachu została  w nich zapewniona. Toteż wspomniany przybysz z mrocznego multiwersum konsekwentnie realizował zamierzenie przejęcia pełni panowania nad całokształtem stworzenia. Do tego na tyle umiejętnie, że na jego drodze została już tylko jedna przeszkoda. Jest nią Perpetua, oswobodzona przypadkowo kreatorka pierwotnego konglomeratu wszechświatów.

Najmroczniejszy Rycerz (bo tak zwykł tytułować się Batman, Który się Śmieje od momentu przejęcia powłoki Doktora Manhattana) nie ma zatem łatwego zadania, acz potencjału ku jego wdrożeniu mu nie brakuje. Toteż konfrontacja, do której doszło między wspomnianymi w poprzednim tomie odbyła się na skalę jeszcze większą niż miało to miejsce w trakcie pamiętnego starcia Spectre’a z Antymonitorem (zob. „Kryzys na Nieskończonych Ziemiach”). Z perspektywy ziemskich herosów (mocno zresztą poturbowanych) sprawa wydaje się zatem przegrana, bo bez względu na wynik owych quasi-boskich zapasów ich los jawi się jako przesądzony. Nie ma jednak opcji, aby m.in. Wonder Woman, Superman, Batman oraz pozostali przedstawiciele superbohaterskiej społeczności poddali się rezygnacji. Stąd ich desperackie poczynania na rzecz powstrzymania prawdopodobnie najgroźniejszego kryzysu od czasu anihilowania części dziejów wszechświata za sprawą Maltusjaninia Krony. W swoich wysiłkach nie są zresztą odosobnieni, jako że równolegle miota się i wierzga odtrącony przez Perpetue Luthor („Liga Sprawiedliwości: Wojna totalna. Rok łotrów”), znowuż próbujący swoich sił w roli lidera hanzy sobie podobnych szubrawców. Na tym zaś tle dają o sobie znać także niegdysiejsi Nastoletni Tytani, wizerunkowo adekwatni do realiów po de facto spełnionej apokalipsie.

Pomimo udanego startu niniejszego przedsięwzięcia i jego ogólnie udanego prowadzenia w przypadku tej akurat odsłony „Batman Death Metal” trudno mówić o satysfakcjonującej lekturze. Pomijając bowiem kilka dosłownie elementów doprecyzowujących „mechanikę” tegoż przesilenia, tym razem mamy do czynienia z tzw. wypełniaczem, fabułą wyliczoną na przedłużenie wydarzenia w celu wszystkim wiadomym. Biorąc pod uwagę, że przedsięwzięcie pod tytułem DC Comics ma charakter nade wszystko komercyjny, tego typu taktyka jawi się jako w pełni zasadna. Problemem natomiast jest brak sensownego pomysłu na owe wypełniacze. A przecież w przypadku kilku tego typu inicjatyw (by wspomnieć choćby „Bloodlines” i „Nieskończony Kryzys”) stały się one okazją do zaprezentowania opowieści udanych samych w sobie. Nie da się tego niestety stwierdzić przy okazji niniejszej realizacji. Oprócz bowiem nieprzesadnie odkrywczych sekwencji z udziałem dojrzałych Tytanów oraz schematycznych popisów Lobo nie otrzymujemy właściwie nic, co konstruktywnie uzupełniałoby całe przedsięwzięcie. Stąd w wymiarze fabularnym trudno uznać tę pozycję za wartą rozpoznania.  

Nieco lepiej sprawy mają się w przypadku pochodnej pracy zaangażowanych w ów projekt plastyków. Choćby z tego względu, że znowuż dają o sobie znać m.in. Greg Capullo i Rags Morales, a zatem twórcy w tzw. twórczym boju sprawdzeni. Cieszy ponadto udział weterana branży w osobie niezmiennie zjawiskowego Toma Mandrake’a (m.in. „Martian Manhunter vol.2”). Wizualne rozbuchanie adekwatne do rangi wydarzenia zostało zatem zapewnione. Dynamikę sytuacyjną trafnie ujęto, a po obsadzie zbioru znać mnogość targających nią emocji. Analogicznie sprawy mają się z dominującą w tej opowieści aurą zwątpienia i posępności, bez cienia wątpliwością stosowną dla fabuł z udziałem Batmana, Który się Śmieje. 

Ponoć nie ocenia się książki/komiksu po okładce. Gdyby tak się sprawy miały, niniejszy zbiór zapewne z miejsca znalazłby się na liście najbardziej udanych tytułów tego roku (zwłaszcza że zdobiącą ją ilustracje wykonał fenomenalny Riccardo Federici). Niestety, sprawy mają się inaczej i z tego względu trzecia odsłona „Batman Death Metal” okazała się jednym wielkim rozczarowaniem. Czy sytuacja powtórzy się przy okazji konkluzji tej opowieści, przekonamy się już niebawem.

 

Tytuł: „Batman Death Metal” tom 3

  • Tytuł oryginału: „Batman Death Metal” Tome 3
  • Scenariusz: Scott Snyder, Joshua Williamson, James Tynion IV, Frank Tieri, Becky Cloonan, Sam Humphries, Patton Oswalt, Amanda Conner, Jimmi Palmiotti, Saladin Ahmed, Brandon Thomas
  • Szkic i tusz: Greg Capullo, Tyler Kirkham, Xermánico, Robson Rocha, Rags Morales, Denys Cowan, Juan Gedeon, Sanford Greene, Chad Hardin, Scot Eaton, Tom Mandrake
  • Tusz: Jonathan Glapion, Daniel Henriques, Dany Miki, Norm Rapmund, Bill Sienkiewicz
  • Kolory: FCO Plascencia, Romualdo Fajardo Młodszy, Mike Spicer, Chris Sotomayor, Andrew Dalhouse, Arif Prianto, Sian Mandrake
  • Ilustracja na okładce zbioru: Ricarrdo Federici
  • Projekt albumu: Charlotte Thomas i David  Laranjeira
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska 
  • Data publikacji wersji oryginalnej (w tej edycji): 19 marca 2021 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 23 marca 2022 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,7 x 26,6 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 240
  • Cena: 89,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w mini-serii „Dark Nights: Death Metal” nr 5 (październik 2020), wydaniach specjalnych „Dark Nights: Death Metal – Infinite Hour Exxxtreme!” nr 1 (styczeń 2021), „Dark Nights: Death Metal-The Multiverse Who Laughs” nr 1 (syczeń 2021), oraz serii „Justice League vol.4” nr 53-57 (listopad 2020-styczeń 2021).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus