Szósty krzyżyk Sałaty Marvela
Autor: Przemysław Mazur
Redaktor: Motyl
Dodane: 01-03-2022 00:27 ()
No i stało się! Kolejna ikoniczna osobowość ze „stajni” Domu Pomysłów zasila „grono” sześćdziesięciolatków! Przypomnijmy bowiem, że w sierpniu ubiegłego roku ta okoliczność przytrafiła się Pierwszej Rodzinie Marvela. Teraz natomiast sprawa dotyczy Zielonego (a niekiedy także Szarego lub Czerwonego) Goliata, który niemal od pierwszych chwil swojego „pobytu” w realiach Ziemi-616 (a przy okazji także jej równoległych odpowiedników) zwykł wywoływać ogrom sprzecznych emocji. Do tego znowuż mieliśmy do czynienia z pochodną twórczości niezastąpionego duetu Stan Lee/Jack Kirby.
Historia tej postaci rozpoczęła się zatem w czwartek 1 marca 1962 r. kiedy to odbiorcom komiksowych produkcji zaproponowano pierwszy epizod serii „The Incredible Hulk vol.1”. Jej centralną osobowością uczyniono zatrudnionego przez amerykańską armię fizyka jądrowego Roberta Bruce’a Bannera. Paradoksalnie to właśnie ów mizerny, wykazujący tendencje do neurotyzmu naukowiec, w efekcie napromieniowania energią skonstruowanej przezeń bomby gamma, po zmroku przepoczwarzać się miał w nieszczególnie lotnego, acz dysponującego ogromną siłą szaroskórego humanoida. Dość prędko te uwarunkowania uległy znaczącym modyfikacjom (Banner stawał się Hulkiem na ogół pod wpływem bodźców stresogennych), a w efekcie pomyłki w drukarni już wraz z drugą odsłoną swoich przygód Hulk „zzieleniał”. I chociaż poświęcony tej postaci tytuł cieszył się wystarczającą popularnością to jednak z racji ograniczeń dystrybucyjnych musiał z oferty Marvela zniknąć zaledwie po sześciu epizodach.
Stan Lee nie zamierzał zapominać o Zielonym Gigancie, tym bardziej że postać ta miała okazać się jedną z najbardziej przezeń lubianych. Stąd Hulk powrócił jako „współgospodarz” (obok Giant-Mana zastąpionego z czasem przez Namora) magazynu „Tales to Astonish”. Miało to miejsce wraz z epizodem sześćdziesiątym (datowanym na październik 1964 r.), a od numeru 102. (tj. od kwietnia 1968 r.) stał się jej tytułowym, określmy to umownie, bohaterem. Ograniczony umysłowo do poziomu rozwojowego kilkulatka Hulk był niemal w równym stopniu problematyczny dla swoich faktycznie do cna złych adwersarzy (vide m.in. Abominacja, Przywódca, Nosorożec) co także dla armii Stanów Zjednoczonych oraz superbohaterkiej społeczności (wielokrotne konfrontacje m.in. z Thorem, Iron Manem czy Spider-Manem). W tzw. międzyczasie koncept Hulka wielokrotnie ewoluował (co zresztą bardzo umiejętnie ujął Paul Jenkins w opublikowanych również u nas „Psach Wojny” – zob. „Superbohaterowie Marvela” t.5). Tym samym stał się on jedną z najbardziej wielowymiarowych osobowości Domu Pomysłów, czego dowodem jest m.in. entuzjastycznie przyjęta seria „Nieśmiertelny Hulk”.
Ogólnie zresztą obecność Hulka w ramach popkultury jest mocno znacząca, choćby z racji włączenia tej postaci w „przestrzeń” Kinowego Uniwersum Marvela (w rolę Bruce’a Bannera regularnie wciela się Mark Ruffalo). Można zatem śmiało mniemać, że podobnie jak przed wzmiankowaną Fantastyczną Czwórką tudzież Kapitanem Ameryką także przed Hulkiem jeszcze wiele lat zabawiania czytelników oraz widzów.
Z polskim przekładem debiutu Hulka/Bruce’a Bannera zapoznać się można przy okazji lektury 68. tomu „Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela” opublikowanego u nas 1 lipca 2015 r.
comments powered by Disqus