„Uncharted” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Redakcja

Dodane: 27-02-2022 19:35 ()


Wybierając się na ekranizację gier wideo, nie należy mieć większych nadziei, że czeka nas seans ambitnego kina. Może to jest właśnie problem większości podobnych filmów, przed którymi rzesza oddanych fanów stawia konkretne oczekiwania, a później okazuje się, że produkcja ich zupełnie nie spełniła. Toteż do Uncharted warto podejść nie jak do kolejnej takiej ekranizacji, a jak do zwykłej przygodowej produkcji, która ma zapewnić nam dwie godziny beztroskiej rozrywki.

Po krótkim wstępie twórcy przedstawiają nam niesfornych braci Drake, przyglądamy się bliżej losom tego młodszego – Nathana. Uroczy barman ze smykałką do drobnych kradzieży zostaje zwerbowany przez etatowego poszukiwacza skarbów Victora „Sully” Sullivana, aby odszukać zaginioną fortunę zrabowaną podczas wyprawy dookoła świata Ferdynanda Magellana i utraconą pięć wieków temu przez hiszpański ród Moncada. Bystry i chłonący wiedzę jak gąbka Nathan niechętnie przystaje do wyprawy Sullivana. Czynnikiem, który go do tego skłania, jest chęć odnalezienia zaginionego brata, Sama. Sully ponoć miał z nim jakiś kontakt i obaj bawili się w poszukiwaczy złota, po czym starszy brat Nathana zapadł się pod ziemię. Pierwszą misją mającą doprowadzić bohaterów do celu jest zdobycie złotego krzyża, który jest kluczem do dalszych poszukiwań skarbu.

Kino przygodowe spod znaku Indiany Jonesa, Skarbu narodów czy choćby Tomb Raidera opowiedziane w niegłupi sposób, dobrze zagrane, a przede wszystkim nieprowadzące widza w rejony nudy zawsze jest w cenie. Uncharted już sceną otwierającą film, czyli kaskaderskimi umiejętnościami bohatera starającego się przeżyć niespodziewany „wyrzut” z lecącego samolotu zaskarbia atencję widza i mówi wprost, że na brak wrażeń i emocji nie będziemy narzekać. I tak też jest przez cały seans, a głównie w tych elementach fabuły, w której bohaterowie wpadają na kolejne tropy skarbu, rozwiązują zagadki, muszą przeciwstawić się oprychom, którzy również pożądają złota. Zasada zero zaufania dla każdego partnera jest tu wydatnie podkreślona i stanowi źródło lekkiego humoru.

Nie brakuje rzecz jasna sekwencji zapierających dech w piersiach, a wszystko po to, aby choć na chwilę dać się porwać eskapistycznej przygodzie. W tych wspomnianych elementach Uncharted spisuje się bez zarzutu, bo przecież nie będziemy się przyczepiać do akcji opartej na mitach, podaniach, legendach czy zastanawiali się nad wyborami i działaniami bohaterów. Ma być przejście z punktu A do punktu B z jak największą ilością wizualnych wrażeń, napięcie, sympatyczni bohaterowie i przygoda, o której niejeden dzieciak kiedyś myślał (rzecz jasna w dobie przedinternetowej).

Aktorstwo nie stoi tutaj na najwyższym poziomie, jednak trzeba uznać starania Toma Hollanda za wystarczające, aby polubić jego bohatera. Z pewnością wielu widzom będzie on i tak kojarzył się z przyjacielskim Spider-Manem, trudno jednak opędzić się od tego porównania. Nieco toporniej niż zwykle wypadł Mark Wahlberg, ale może to z powodu charakteru swojej roli, czyli krętacza Sully’ego, jakoś nie do końca wczuł się w tę postać. Niemniej należy przyznać, że jego ciągłe przekomarzanie się z Hollandem ma swój urok.  Nieźle zaprezentowały się panie partnerujące bohaterom, czyli przebojowa Sophia Ali i złowieszcza Tati Gabrielle. Uncharted cierpi jak wiele podobnych filmów na niezbyt wyrazistych antagonistów, a Antonio Banderas w roli jednego z nich wypada nad wyraz nienaturalnie, by nie rzec komicznie. Niemniej twist z jego udziałem jest wart uwagi.

Jeśli potraktujemy Uncharted jako typowego przedstawiciela kina rozrywkowego, przy którego seansie pozwalamy odpocząć naszym zwojom mózgowym, to produkcja może się podobać ze względu na dynamikę wydarzeń, akcję i zabawne dialogi. Ot takie połączenie Skarbu narodów, Piratów z Karaibów i Mission: Impossible. Dla bardziej wymagającego widza seans może okazać się nie do końca odprężającym wyzwaniem, ale od takiego rodzaju kina nie można zbyt wiele oczekiwać. Cieszy na pewno cameo aktora podkładającego głos pod Nathana z gry, a scena na napisach końcowych sugeruje, że to nie ostatnie spotkanie z bohaterami Uncharted. Prolog do kolejnych przypadku Nathana Drake’a i Victora Sullivana wypadł interesująco. Nic tylko trzymać kciuki.

Ocena: 6/10

Tytuł: Uncharted

Reżyseria: Ruben Fleischer

Scenariusz: Rafe Judkins, Art Marcum, Matt Holloway

Obsada:

  • Tom Holland
  • Mark Wahlberg
  • Antonio Banderas
  • Sophia Ali
  • Tati Gabrielle
  • Steven Waddington
  • Pingi Moli
  • Tiernan Jones
  • Rudy Pankow

Muzyka: Ramin Djawadi

Zdjęcia: Chung-hoon Chung

Montaż: Chris Lebenzon, Richard Pearson

Scenografia: Kata Bartyik, Elli Griff

Kostiumy: Anthony Franco, Marlene Stewart

Czas trwania: 116 minut

 Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji. 


comments powered by Disqus