„Spider-Man”: „Bez drogi do domu” - recenzja
Dodane: 22-12-2021 22:20 ()
Spider-Man: Bez drogi do domu w reżyserii Jona Wattsa to najnowsza produkcja z nieustannie pracującej kuźni filmowej Marvela. Nowy film o przygodach Człowieka-Pająka może poszczycić się ogromnym sukcesem, jeżeli chodzi o otwarcie w kinach oraz jednej z najwyższych średnich ocen po premierze, utrzymujących się na poziom nieco powyżej 8/10. Istotnym elementem, którym warto kierować się przy ocenie tego typu produkcji, jest dobra zabawa i niewyszukiwanie wyrafinowanych mechanizmów bardziej ambitnego kina, bo można wtedy kierować się cytatem partnerki Spidermana ,,Zakładaj, że się rozczarujesz, to nigdy nie będziesz rozczarowany".
Tegoroczny Spider-Man trzyma wysoki poziom produkcji Marvela klasy Thor: Ragnarok czy Avengers: Wojna bez granic, nacechowany humorem, licznymi easter eggami czy inside joke’ami daje szansę do zabawy nawet komuś, kto nie jest wielkim miłośnikiem kina super bohaterskiego.
Peter Parker w tej odsłonie przygód swoimi genialnymi pomysłami pokazuje, że nie należy do bohaterów o ponadprzeciętnym intelekcie znajdujących się w uniwersum wykreowanym przez Marvela. Po ujawnieniu przez Mysterio w poprzedniej odsłonie serii tożsamości człowieka pająka młody Parker próbuję ratować swoje życie prywatne, a przede wszystkim osób mu najbliższych przy pomocy jednej z najpotężniejszych postaci we wszechrzeczy Doktora Strange’a. Ów sugeruje, aby wykonać pewne zaklęcie, które młody Parker w znaczny sposób komplikuje, ściągając przeciwników z innych wymiarów. Gra aktorska stoi na bardzo wysokim poziomie a jeżeli chodzi o kreację postaci, w scenariuszu nie pozwala na większą krytykę nijakości. Większość postaci jest bardzo wyrazista, eksponując unikalne cechy i zachowania dla nich charakterystyczne.
Fabuła nie powala, przedstawia mało złożoną problematykę stykania się ze sławą młodego Parkera, trudności posiadania sławy i nagonki medialnej. Fabuła przetykana jest typowymi schematami dla filmów o Człowieku-Pająku. Jest to jednak ukłon w stronę fandomu superbohaterskiego, a przede wszystkim piękny zabieg łączenia pewnych epok w rozwoju kina akcji i jego ciągłej ewolucji. Pojawienie się w filmie Doktora Octopusa czy Zielonego Goblina, którzy tym razem są nieco lepiej napisani, pokazanie oraz napiętnowanie ich tragizmu wraz z połączeniem ich z innymi przeciwnikami tworzą pewną całość godną głównych antagonistów z innych wymiarów. Jednak w pojedynkę są niczym pajęczyny w kącie pokoju i na pojedyncze jednostki mało kto zwraca uwagę. Szczególną uwagę zwraca niesamowity William Dafoe, który tym razem nie ma tak kiczowatego kostiumu, sieje zamęt i pokazuję szaleństwo w taki sposób, jakby faktycznie było mu znane z prawdziwego życia. Historię wieńczy typowe dla filmów o Człowieku-Pająku słodko gorzkie zakończenie, które nie rozczarowuje, jednak pozostawia za sobą kilka luk fabularnych i niejasności.
Sceny walk nie są wyjątkowe na tle pozostałych filmów Marvela, jedynie sekwencja walki z Doktorem Strange'em w wymiarze lustrzanym jest czymś interesującym/spektakularnym, lecz mało oryginalnym dla tych, którzy widzieli film traktujących o przygodach Doktora Strange’a czy nawet Incepcję Christophera Nolana. Zdjęcia w filmie są ładne, jednak ich stylistyka znacząco różni się między poszczególnymi scenami, tworząc wrażenie filmu, który jest złożony z kilku innych. Miejscami niesamowite ujęcia akcji przeplatają się z nijakimi ciemnymi scenami.
Muzyka w filmie generuje świetne napięcie i gra na emocjach w niektórych momentach przypomina utwory pojawiające się w najnowszej trylogii uniwersum Gwiezdnych Wojen. Zdecydowanie spełnia swoje zadanie, podkreślając wszechobecny mesjanizm głównego bohatera czy patetyczność przeplatającą się z prostym humorem.
Większego ukłonu w stronę fanów serii Marvel przez dłuższy czas nie będzie w stanie wykonać. Bez drogi do domu jest wartym zobaczenia filmem superbohaterskim nacechowanym prostymi powtarzalnymi schematami, bawi, gdy powinien to robić, akcja dzieje się szybko, jest atrakcyjny wizualnie. Jednak brak oryginalności czy przesadna patetyczność dają się we znaki, ale mimo to jest to dzieło warte zobaczenia.
Ocena: 8/10
Tytuł: „Spider-Man: Bez drogi do domu"
Reżyseria: Jon Watts
Scenariusz: Chris McKenna, Erik Sommers
Obsada:
- Tom Holland
- Marisa Tomei
- Jon Favreau
- Zendaya
- Jacob Batalon
- Tony Revolori
- Benedict Cumberbatch
- Jamie Foxx
- Willem Dafoe
- Alfred Molina
- Benedict Wong
- J.K. Simmons
- Rhys Ifans
Muzyka: Michael Giacchino
Zdjęcia: Mauro Fiore
Montaż: Leigh Folsom Boyd, Jeffrey Ford
Scenografia: Rosemary Brandenburg, Emmanuelle Hoessly
Kostiumy: Sanja Milkovic Hays
Czas trwania: 148 minut
comments powered by Disqus