„Greenland” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 26-09-2020 20:36 ()


Gerard Butler nie ma ostatnio szczęścia w wyborze filmowych ról. Kreacji w produkcjach pokroju Geostormu, Świata w ogniu czy Oceanu ognia nie zaliczy do najbardziej udanych. Widać ciągnie go do filmów katastroficznych i w nich szuka okazji na rehabilitację. Jak zatem wypada Greenland z jego udziałem?

W niewielkiej odległości od Ziemi ma przelecieć kometa Clarke, która została późno odkryta przez speców z NASA, gdyż ponoć przywędrowała do nas z innego układu słonecznego. Ludzie już mrożą browary i szykują popcorn, by podziwiać przelatujący obok planety obiekt kosmiczny i cieszyć oko odłamkami, które spalą się, wchodząc w atmosferę. Rodzina Johna również zamierza śledzić to rzadkie i niebywałe widowisko. Jednak gdy odłamek komety zamiast w oceanie ląduje w sercu Florydy, a fala uderzeniowa pustoszy nawet odległe domostwa, panika pojawia się w oczach ludzi i rozpoczyna się walka o przeżycie. Oto bowiem Ziemia stoi na kolizyjnym kursie z kometą, którą wszyscy mieli podziwiać. Amerykański rząd przewidział taką sytuację i wyselekcjonował grupę osób, która ukryje się w tajnych schronach przed rychłą zagładą. Na liście wybrańców jest również John, jego żona i syn. Mają dwa dni, by dotrzeć do celu, nim ognista pożoga zdziesiątkuje większość cywilizacji.

Jeśli spodziewacie się scen rodem z filmów Rolanda Emmericha, spektakularnych sekwencji ukazujących niszczenie kolejnych lokalizacji na Ziemi przez nieproszonego gościa z kosmosu, to się zawiedziecie. Ric Roman Waugh pod sztafażem kina katastroficznego serwuje nam przewidywalny i na ogół mało emocjonujący dramat rodzinny. Garrity’owie żyją w separacji, a globalna zagłada sprawia, że muszą swoje kłopoty odłożyć na później. Pewna droga ewakuacji okazuje się fiaskiem, a rozdzieleni bohaterowie przeżywają osobiste tragedie dalekie od standardów kina katastroficznego. Choć trzeba przyznać, że reżyser potrafi podkręcić napięcie, ale nieszczególnie czyni to środkami, których byśmy się spodziewali.

Waugh nie chciał powtarzać typowych rozwiązań podobnych produkcji, ale też nie sprawił, aby perypetie postaci mocno oddziaływały na widza. Można wręcz rzec, że Garrity’owie walczą o powrót do siebie, ale ich poczynania i postawa nie ujmują widza. To powoduje, że bohaterowie są jednowymiarowi i zwyczajnie nudni. Nie pomagają też postaci drugiego planu, bo żadna z nich nie jest wystarczająco wyrazista. Nie zagrzewają długo miejsca w pamięci. Biorąc pod uwagę wydarzenia rozgrywające się podczas wzajemnych poszukiwań, występ pobocznych postaci wręcz poraża nieudolnością.

Autorom z pewnością udała się jednak sztuka. Pokazali w koncertowy sposób gorzki obraz człowieczeństwa. Ludzie nie cofną się przed niczym w momencie, gdy ich życie jest zagrożone, a instynkt samozachowawczy objawia się poprzez emanację nadmiernej przemocy. Oczywiście są jednostki wykazujące się empatią, ale według twórców zaliczają się do nich przedstawicieli wszelkiego rodzaju służb, które w chwili zagłady będą pełnić swoje obowiązki z uśmiechem na twarzach. To również nieco wykoślawia wizerunek jednostek znajdujących się w ekstremalnych sytuacjach i pracujących w wielkim stresie.

Skromny budżet filmu (34 miliony dolarów) nie pozwolił na rozbuchanie widowiskowej części produkcji, toteż dantejskie sceny są serwowane oszczędnie i nieprzesadnie często, co pozwala zapomnieć, że właśnie oglądamy kino katastroficzne. Spadające odłamki i upadek największej części komety nie są wysublimowane ani spektakularne. Może to celowy zabieg skupienia się na ludzkich charakterach, a nie na akcie zniszczenia, ale w tej materii można odczuć lekki niedosyt, zwłaszcza że wizualna strona filmu nie została szczególnie mocno dopracowana. Większe napięcie wyzwalają sceny panikujących czy plądrujących sklepy ludzi niż odłamki spadające na Ziemię.

W czasach kinowej posuchy Greenland powinien spełnić oczekiwania niewybrednej części widowni i zagwarantować dwie godziny względnie angażującego seansu. Jednak daleko mu do najlepszych przedstawicieli gatunku, więc nie należy mieć wobec produkcji Rica Romana Waugha wygórowanych oczekiwań.

Ocena: 5/10

Tytuł: Greenland

Reżyseria: Ric Roman Waugh

Scenariusz: Chris Sparling

Obsada:

  • Maisie Williams
  • Anya Taylor-Joy
  • Charlie Heaton
  • Alice Braga
  • Blu Hunt
  • Henry Zaga
  • Adam Beach

Muzyka: David Buckley

Zdjęcia: Dana Gonzales

Montaż: Gabriel Fleming

Scenografia: Eric R. Johnson, Theresa Tindall

Kostiumy: Kelli Jones

Czas trwania: 119 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus