„Kryzys bohaterów” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 28-05-2020 11:51 ()


Tom King nie traci czasu, który został mu dany i stąd do obiegu trafiają kolejne realizacje sygnowane jego nazwiskiem. Dodajmy, że cieszącym się sporym uznaniem i statusem gwiazdy scenopisarstwa. Czy aby na pewno jest to opinia zasłużona można długo i zacięcie dyskutować? Pewne jest natomiast, że na fali przychylnych opinii dotyczących „Visiona” także polscy czytelnicy mają sposobność w dobrym tempie zapoznawać się z przejawami twórczości tego autora.

Tak było w przypadku wzbudzającego skrajne oceny „Mister Miracle’a”, a jeszcze w tym roku opublikowane zostanie zbiorcze wydanie miniserii „Omega Men”. Już teraz jednak jest okazja, by zapoznać się z mocno nagłośnionym wydarzeniem przełomu lat 2018/2019, które w zeszłym tygodniu doczekało się swojej polskiej edycji. Mowa tu o „Kryzysie bohaterów”, historii we wspomnianym czasie polecanej jako „(…) innej niż wszystkie wcześniejsze”. Być może nieprzypadkowo, bo „komasacja” absurdów i niedorzeczności nagromadzonych na przeszło dwustu stronach tego przedsięwzięcia jest wręcz porażająca. Zacznijmy jednak od jego pozytywnych stron.

Tzw. ładne obrazki są i to w dużej ilości. Hanza plastyków, którym przekazano do zilustrowania scenariusz Kinga, dała bowiem z siebie autentycznie wiele, by uwieść potencjalnego odbiorcę. Clay Mann, Lee Weeks i znany ze współrealizacji „Mister Miracle’a” Mitch Gerads (a także pozostali autorzy dołączeni do tego zespołu) posłużyli się w tym celu na ogół precyzyjnie prowadzoną kreską, idealizacją według standardów superbohaterskich, różnicowaniem perspektywy postrzegania, a nierzadko także szerokimi, obejmującymi więcej niż jedną planszę kompozycjami. Ponadto w sposób szczególny kuszą nadobnością żeńskiej części obsady. Do tego stopnia, że wśród części czytelniczek za Wielką Wodą (a w ramach standardowego kopiowania postaw także m.in. u nas) okoliczność ta wygenerowała przysłowiową burzę w szklance wody o domniemaną, przesadną seksualizację części scen (w tym zwłaszcza w kontekście Lois Lane i Barbary Gordon). Tyle z tego, że z owej kuriozalnej sytuacji wynikło nieco ubawu, co wypada potraktować w kategorii tzw. wartości dodanej.

Na tym kończy się ogół dobrych wieści. Sam bowiem główny koncept – tj. wzniesienie przez tzw. triadę (Wonder Woman, Supermana i Batmana) Sanktuarium, opartej na osiągnięciach kryptonijskiej technologii swoistej komnaty zwierzeń dla borykających się z traumami przedstawicieli superbohaterskiej społeczności – choć na swój sposób oryginalny, prędko rozmywa się w zbiorze częstokroć niedorzecznych i niczym nieuzasadnionych scen. Próba rozpoznania dotąd nie w pełni wyakcentowanych niuansów charakterologicznych poszczególnych postaci trąci banałem, a większość uczestników „dramatu” miast rzeczowych dialogów (okazjonalnie monologów) operuje komunałami na poziomie początkujących blogerek. Tymczasem potencjał był znaczny, a sięgnięcie po osobowości drugiego i trzeciego szeregu uniwersum DC, w swoim czasie tak udanie zastosowane przez Geoffa Johnsa w tygodniku „52”, tym razem skończyło się spektakularną porażką. Być może drobną rekompensatą okaże się dla części potencjalnych odbiorców lubujących się w postaci niejakiej Harleen Quinzel jej „mocny” udział w tej opowieści. Jednak także ona mimo licznych scen, które przyczynić się mogły do nadania jej większej głębi psychologicznej, pełni tu rolę co najwyżej dekoracyjną. Szansa na przekonującą intrygę kryminalną (w trakcie użytkowania Sanktuarium w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach śmierć poniosło grono takich postaci jak m.in. Gunfire i Hot Spot) także nie „wypaliła” i nijak się ma do niekiedy krytykowanej osi fabularnej „Kryzysu tożsamości”. Jakby tego było mało, King zmarnował także obiecująco rozwijaną przez Joshuę Williamsona postać Wally’ego Westa (zob. m.in. „Wojna Flashów”). Stąd cała ta inicjatywa zakrywa na jawną kpinę z czytelnika lub w najlepszym razie ambitną porażkę delikatnie rzecz ujmując średnio utalentowanego scenarzysty. Ten bowiem, owszem, miał ciekawy pomysł wyjściowy, ale przy okazji nikły potencjał, by go rozwinąć w faktycznie zajmującą i oryginalną fabułę. Efekt jest taki, że mamy do czynienia z przysłowiową parą w gwizdek. Żal tylko trudu wzmiankowanych plastyków, którzy ewidentnie nie szczędzili swoich talentów i umiejętności.

Z oczywistych względów trudno orzec, jak ewoluować będzie scenopisarska kariera Toma Kinga i tym samym, jak będą odbierane jego kolejne realizacje (np. z wiadomych względów zawieszona obecnie miniseria „Strange Adventures”). Niemniej przynajmniej w przekonaniu piszącego te słowa „Kryzys bohaterów” to mocny argument na rzecz tezy, w myśl której „król”, mimo dobiegających z różnych stron „ochów” i „achów”, jest najzwyczajniej nagi.

 

Tytuł: „Kryzys bohaterów” 

  • Tytuł oryginału: „Heroes in Crisis”
  • Scenariusz: Tom King
  • Szkic i tusz: Clay Mann, Travis Moore, Lee Weeks, Mitch Gerads
  • Kolory: Tomeu Morey, Arif Prianto, Mitch Gerads
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 25 września 2019 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 20 maja 2020 r.  
  • Oprawa: twarda 
  • Format: 17,5 x 26,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 240
  • Cena: 79,99 zł

 

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w mini-serii „Heroes in Crisis” nr 1-9 (listopad 2018-lipiec 2019).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus