„Era Conana: Bêlit” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 02-03-2020 06:36 ()


Po przejęciu od wydawnictwa Dark Horse praw do komiksowych produkcji z logiem Gwiezdnych Wojen i wynikłych z tej okazji korzyści majątkowych (gwoli przypomnienia sprzedaż pierwszego epizodu restaurowanej serii „Star Wars” przekroczyła milion egzemplarzy) władze zwierzchnie Domu Pomysłów upomniały się także po grupę tytułów w swoim czasie publikowanych właśnie przez Marvela, a wyrosłych na literackich dokonaniach Roberta Ervina Howarda.

Jak przystało na wspomniany Dom Pomysłów, także tym razem nie zamierzano kontentować się ledwie jednym miesięcznikiem z udziałem najsłynniejszego „tworu” pomysłodawcy heroic fantasy. Stąd uruchomienie miniserii pod wspólnym tytułem „Era Conana”. Polski oddział Egmontu ledwie przed tygodniem zaprezentował pierwszą z nich poświęconą nieodżałowanej miłości życia mocarnego Cymeryjczyka w osobie piratki Bêlit. Jak zapewne pamiętają czytelnicy pierwowzoru literackiego, wywodząca się z Shemu Królowa Czarnego Wybrzeża pojawiła się ledwie raz w opowiadaniu pod tym właśnie tytułem i zawładnęła nie tylko wodami przybrzeżnymi tzw. Czarnych Królestw, ale też sercem walecznego przybysza z mroźnych, północnych krain. Im to zatem dane było siać postrach wśród załóg handlowych galer oraz mieszkańców dobrze prosperujących faktorii tego regionu. Trwało to do momentu śmierci Bêlit z rąk uskrzydlonego humanoida i przyznać trzeba, że był to dla barbarzyńcy najtragiczniejszy moment w jego dziejach. Toteż pomimo pozornie skromnego udziału w perypetiach Conana (wszak Howard napisał łącznie siedemnaście utworów z udziałem rzeczonego zabijaki) Bêlit na zawsze pozostała w jego sercu i pamięci czego nie omieszkał odnotować jeden z epigonów teksańskiego autora w osobie Jacka de Crafta (czy może raczej: Jacka Piekary) na kartach powieści „Pani śmierć”.

Tropem licznych autorów uzupełniających biografię popkulturowych sław owo zadanie w kontekście Bêlit powierzono Tini Howard. Scenarzystka takich produkcji jak m.in. „Thanos” i „Excalibur vol.4” zdecydowała się zeń wywiązać bez nadmiernego komplikowania materii fabularnej. Ukazała ona bowiem losy protagonistki niemal od jej narodzin aż po moment poprzedzający napotkanie Conana. Stąd na kartach pięciu epizodów, które złożyły się na niniejszą opowieść, poznajemy m.in. nastoletnią Bêlit oraz jej na swój sposób sławnego ojca. Ewentualny odbiorca tej pozycji będzie miał ponadto okazję przyjrzeć się przełomowym momentom młodości rzeczonej, osobliwemu imperatywowi ciągnącemu ją ku morzu oraz początkom bandyckiej aktywności, którą – jak już wyżej zasygnalizowano – z czasem kontynuować miała u boku innego amatora przywłaszczania cudzego mienia.

Rozpisując scenariusz pierwszej odsłony „Ery Conana”, Howard (nie „ten”, a „ta”) posłużyła się przewidywalnymi, nie wolnymi od znamion banalizacji schematami. Nie zadała sobie przy tym trudu nadania osobowościowej głębi żadnej z wykreowanych przez nią postaci. Co gorsza, nie wyłączając „zapożyczonej”, tytułowej bohaterki. W tym właśnie tkwi zasadniczy mankament niniejszej produkcji, bo o ile znając wcześniejsze prace Katarzyny Niemczyk (autorki warstwy plastycznej „Bêlit”), na przysłowiową ucztę dla oka najzwyczajniej nie było co liczyć, o tyle bogactwo świata kreowanego ery hyboryjskiej miało szansę okazać się przyczynkiem do zajmującej opowieści. Tini Howard nie skorzystała z przytrafiającej się sposobności i w konsekwencji zaproponowała do bólu prostą i przez to irytującą w odbiorze opowieść. Do tego nic niewnoszącą do uniwersum Conana w sytuacji, gdy włodarze Marvela nie kryją ambicji poszerzenia tej przestrzeni. Przy czym nie jest wykluczone, że uczyniono tak z pełną premedytacją, formatując ów produkt pod młodego czytelnika, niezaznajomionego zarówno z pierwowzorem literackim, jak i klasycznymi, komiksowymi produkcjami (vide zawartość opublikowanego także w Polsce „Essential Conan”) tudzież również docenianymi realizacji spod szyldu Dark Horse. Jeżeli faktycznie tak się sprawy miały, to wprost stwierdzić trzeba, że zespół koordynujący tworzenie tej odsłony „Ery Conana” zdecydowanie przeszarżował.

Oględnie rzecz ujmując, nie popisała się także autorka rysunków. Do tego stopnia, że nawet w zestawieniu z ogólnie nieprzesadnie udaną warstwą plastyczną efemerycznej serii „Mockingbird” znać tutaj warsztatowy regres Katarzyny Niemczyk. Porównywanie jej pracy z dokonaniami artystów tej klasy co John Buscema, Alfredo Alcala czy Gary Kwapisz (tj. współtwórców znakomitej serii „The Savage Sword of Conan” prezentowanej u nas w ramach kolekcji „Conan Barbarzyńca”) rzecz jasna nie ma najmniejszego sensu. Nie porównuje się przecież pochodnej mistrzostwa, dajmy na to Michała Anioła Buonarotti z efektami (do tego nierzadko mizernymi) wysiłków początkującego graficiarza. Miast tego spodziewać się można było względnej fachowości, blasku i magii, tak charakterystycznej dla opisów znanych z opowiadań zarówno Howarda, jak i co bardziej zdolnych kontynuatorów jego dokonań. Tego tu niestety nie ma. Jest natomiast mnóstwo przejawów fuszerki na elementarnym wręcz poziomie plastycznego rzemiosła. Położono tu właściwie wszystko – począwszy od kultury materialnej wspomnianego świata przedstawionego, poprzez komponowanie zawartości kadrów, aż po projekty postaci. Katarzyna Niemczyk być może sprawdza się jako autorka graficznych prefabrykatów na potrzeby gier komputerowych. Niewykluczone także, że z powodzeniem odnalazłaby się także w roli ilustratorki pamiętniczków skierowanych dla zafiksowanych na punkcie quasi-romantycznej fantasy nastolatek. Natomiast jako autorka komiksowych realizacji na ten moment właściwie nie bardzo ma się czym pochwalić, a droga ku wypracowaniu solidnego warsztatu (nie wspominając o rozpoznawalnym stylu) dopiero przed nią.

Podsumowując, jedno wielkie nieporozumienie. Omijać szerokim łukiem.

 

Tytuł „Era Conana: Bêlit”

  • Tytuł oryginału: „Age of Conan: Bêlit”
  • Scenariusz: Tini Howard
  • Szkic i tusz: Katarzyna Niemczyk
  • Finalizacja warstwy plastycznej: Scott Hanna
  • Kolory: Jason Keith
  • Ilustracje na okładkach: Sana Takeda
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Bartosz Czartoryski
  • Wydawca wersji oryginalnej: Marvel Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 1 października 2019 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 26 lutego 2020 r.
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 112
  • Cena: 39,99 zł 

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie na kartach mini-serii „Age of Conan: Bêlit” nr 1-5 (maj-wrzesień 2019).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus