„Smerfy” tom 26: „Smerfy i księga odpowiedzi” - recenzja
Dodane: 17-09-2019 22:33 ()
Co słychać w wiosce Smerfów? Z pozoru nic nowego, bo praca wre, a gromadka skrzatów ze ściśle sprecyzowanymi funkcjami w ramach mini-społeczności zdaje się wywiązywać ze swoich obowiązków co najmniej poprawnie. Nowością jest natomiast okoliczność, iż jej opiekun w osobie Papy Smerfa wybiera się w odwiedziny do dobrze znanego miłośnikom przygód Smerfów czarodzieja Omnibusa. Smerfy zmuszone będą zatem radzić sobie przez jakiś czas same. Jakież zatem mają szczęście, że w tej sytuacji mogą liczyć na bezcennego Ważniaka…
On to bowiem jako wioskowy „numer dwa” (oczywiście we własnym mniemaniu) podejmuje się obowiązków zadbania o kwaterę jedynego dysponenta brody w skrzaciej wspólnocie. Tam zaś, jak nietrudno się domyślić, mnogość nośników wiedzy nie dla wszystkich gładko przyswajalnej. Jednym z nich jest tytułowa księga odpowiedzi, określając rzecz po współczesnemu, interaktywne źródło informacji na tematy wszelakie. Oczywiście owo cudo z miejsca wzbudza wzmożone zainteresowanie Ważniaka, który bardzo prędko zaczyna użytkować księgę jako kluczowy element w wywindowaniu swojej osoby w smerfowej hierarchii. Do tego dosłownie i w przenośni. Nie wyjawiając więcej szczegółów, wypada jedynie nadmienić, że za sprawą niemal etatowego, wioskowego mądrali Papa Smerf będzie miał mnóstwo pracy do wykonania, by przywrócić właściwy bieg swoim sprawom.
Kontynuatorzy dzieła Peyo miewali swoje lepsze i gorsze momenty. Do tych drugich zaliczyć można fabularnie nijaką „Sałatkę ze Smerfów” oraz nie w pełni „trafiony” pod względem realizacji pomysłu wyjściowego album „Smerf Doktor”. Natomiast niniejsze spotkanie okazało się nadspodziewanie udane. W tym bowiem przypadku to właśnie koncept wiodący został poprowadzony konsekwentnie i z umiejętnie wkomponowanymi zawirowaniami fabularnymi. Opowieść jest „gęsta” od piętrzących się wydarzeń i przewrotna zarazem. Można ją wręcz potraktować jako swoistą metaforę zagrożeń wynikających z przesadnego dawania wiary zjawiskom nie zawsze od nas zależnym. Szczególnie zaś udanie (i nie bez morału) prezentuje się konkluzja albumu.
Plastycznie rzecz również cieszy w nie mniejszym stopniu niż w wymiarze fabularnym. Tym bardziej że odpowiedzialny za wykonanie rysunków Pascal Garray (notabene ilustrator kilku wcześniejszych, kontynuatorskich albumów – m.in. „Smerfa Finansisty”) zachował pełną zgodność stylistyczną z pracami nieodżałowanego Peyo. Toteż różnic formalnych z dojrzałymi pracami wspomnianego klasyka (vide „Smerfuś” i „Smerfiki”) nie sposób się tu dopatrzyć i tym samym „…księga odpowiedzi” pod tym względem idealnie współgra z resztą serii. Jedyną dostrzegalną innowacją jest krótka scenka rozgrywająca się o poranku, przy której wykonaniu zastosowano cyfrowe półcienie kolorystyczne. Jak nietrudno się domyślić, w warstwie kolorystycznej przeważa oczywiście niebieski.
Podsumowując: jeszcze jeden dowód, że przynajmniej niektóre inicjatywy kontynuujące klasyczne serie europejskie są jak najbardziej uzasadnione.
Tytuł: „Smerfy i księga odpowiedzi”
- Tytuł oryginału: „Les Schtroumpfs et le livre qui dit tout”
- Scenariusz: Alain Jost i Thierry Culliford
- Rysunki: Pascal Garray
- Kolory: Nine Culliford
- Tłumaczenie z języka francuskiego: Maria Mosiewicz
- Wydawca wersji oryginalnej: Le Lombard
- Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
- Data publikacji wersji oryginalnej: 18 stycznia 2008 r.
- Data publikacji wersji polskiej: 3 lipca 2019 r.
- Oprawa: miękka
- Format: 21,5 x 28,5 cm
- Druk: kolor
- Papier: offset
- Liczba stron: 48
- Cena: 19,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus