„Tajne Wojny”: „Wojna domowa” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 29-12-2018 17:34 ()


„Tajne Wojny” Jonathana Hickmana, jak to często bywa w tej branży, nieodwracalnie zmieniły marvelowskie uniwersum. Wszystkie wszechświaty zostały zniszczone za sprawą kolejnych inkursji, a z gruzów dwóch pozostałych uniwersów – Ziemi 616 oraz Rzeczywistości 1610 powstał Bitewny Świat rządzony przez Victora von Dooma. Wszystko to miało rzekomo służyć uproszczeniu tej budowanej przez dziesiątki lat komiksowej rzeczywistości, ale ostatecznie chyba tego celu nie udało się osiągnąć. Nowe realia Bitewnego Świata są nie mniej skomplikowane, a umiejscowienie w jej ramach niektórych historii stwarza poważne trudności. Tak właśnie jest z „Wojną domową” Charlesa Soule’a.

Komiks stanowi oczywiste nawiązanie do napisanej przez Marka Millara „Wojny domowej” publikowanej na przełomie lat 2006-2007. Wtedy wszystko zaczęło się od niefortunnej akcji New Warriors – drużyny nastoletnich herosów. W wyniku eksplozji spowodowanej przez jednego z nich zginęły setki okolicznych mieszkańców. Ta tragedia uruchomiła ciąg zdarzeń, które doprowadziły ostatecznie do uchwalenia ustawy o rejestracji bohaterów. Z uwagi na to, że nie wszyscy herosi chcieli zerwać z trwającą dziesięciolecia tradycją walki z przestępczością, doszło do rozłamu. Szefem frakcji zwolenników ustawy stał się Tony Stark, natomiast buntownikom przewodził Steve Rogers. Walki były brutalne i krwawe, a dotychczasowi przyjaciele zamienili się w śmiertelnych wrogów.

I właśnie ten wątek kontynuuje Charles Soule, tyle tylko, że zmienia przy okazji przebieg zdarzeń z przeszłości. W jego wersji walka pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami ustawy rejestracyjnej rozgrywająca się w tajnym więzieniu Iron Mana miała zupełnie inny przebieg niż w opowieści Millara. Podczas tej potyczki Czarna Pantera odkrył mianowicie, że Stark aktywował system autodestrukcji i taką informację przekazał Rogersowi. Do Starka dotarła jednak inna wersja – Maria Hill poinformowała swojego szefa, że system autodestrukcji został uruchomiony na rozkaz Kapitana Ameryki. To nieporozumienie miało fatalne konsekwencje. Wprawdzie walczącym udało się uciec ze strefy negatywnej. Cloak przeniósł ich do St. Louis, niestety zbyt późno zamknął za sobą portal i eksplozja doprowadziła do śmierci piętnastu milionów ludzi. Oczywiście ta tragedia w połączeniu ze wzajemnymi oskarżeniami o jej spowodowanie doprowadziła do eskalacji konfliktu. W jego rezultacie Stany Zjednoczone podzieliły się na dwa wrogie obozy. Jednym, położonym na zachodzie dowodził Steve Rogers, drugim – Tony Stark. Ludzie musieli dokonać wyboru, czy chcą mieszkać na terenie zwanym Iron, czy też Blue.

Teraz, sześć lat po tragicznej w skutkach akcji, pojawia się szansa na pokój. Miriam Shape, kobieta mieszkająca na pozostałościach mostu usytuowanego nad tzw. Rozłamem, symboliczną granicą pomiędzy wrogimi terytoriami, doprowadziła wreszcie do negocjacji pomiędzy Rogersem i Starkiem. Obaj mają się spotkać na jej terenie i rozpocząć rozmowy, które zakończą tę wyniszczającą kraj wojnę. Jak można się jednak domyślić, nie wszystko idzie zgodnie z planem i to, co miało być początkiem budowania pokoju, staje się punktem zapalnym kolejnej fazy konfliktu. Czy Kapitan Ameryka i Iron Man będą w stanie jeszcze kiedykolwiek sobie zaufać? Czy ich urażone ambicje i wzajemna nieufność doprowadzą do kolejnych tragedii?

Komiks rozpatrywany jako samowystarczalna całość może się podobać, choć nie jest wolny od pewnych słabości. Mamy tu zagadkę, dynamiczną akcję oraz napięcie pomiędzy walczącymi stronami. Znajdziemy tu także dobrze znane postaci w nieco odmienionych formach, co zawsze sprawia czytelnikom sporo frajdy. No dobrze, może poza oglądaniem Kingpina, który jednak zupełnie nie przypomina już siebie. Nieco do życzenia pozostawia jednak konsekwencja w konstruowaniu charakterystyk postaci. Na przykład Steve Rogers, zarzuca Starkowi megalomanię, bo nazwa jego terytorium stanowi czytelne nawiązanie do superbohaterskiej ksywki, a sam urzęduje w stolicy jako żywo przypominającej tarczę Kapitana Ameryki. Kto tu zatem leczy własne kompleksy? Poza tym można odnieść, że ta opowieść jest adresowana głównie do czytelników dobrze zaznajomionych z uniwersum Marvela. Już w otwierającej komiks, krótkiej sekwencji mamy nie tylko nawiązanie do zdarzeń z „Wojny Domowej” Millara, ale także jednopanelowe wzmianki o ich następstwach – „Tajnej Inwazji” Skrulli, czy krótkim okresie „Mrocznych Rządów” sprawowanych przez Normana Osborna. Warto odnotować, że wszystkie te zdarzenia potęgujące chaos na Ziemi oraz podkopujące zaufanie do superbohaterów stanowiły elementy rozbudowanej narracji w dużym stopniu skonstruowanej przez Briana Michaela Bendisa rozpoczętej w „Upadku Avengers” i zakończonej w „Oblężeniu”. Jej znajomość nie jest niezbędna, ale na pewno w opowieści Soule’a lepiej odnajdą się marvelowscy eksperci.

Główny problem związany z tym komiksem nie dotyczy jednak jego fabuły ani rozlicznych odniesień do minionych zdarzeń, ale usytuowania tej opowieść w ramach „Tajnych Wojen”. Brakuje tu mianowicie jakiegoś opisu wyjaśniającego, na czym polega związek opisanych w komiksie zdarzeń z następstwami eventu Hickmana. Z treści komiksu trudno to wywnioskować, tym bardziej że wspomniana powyżej sekwencja otwierająca tę opowieść jednoznacznie sugeruje, że nadal obowiązują konsekwencje zdarzeń rozgrywających się w głównym uniwersum przed zmianami zapoczątkowanymi przez Victora von Dooma. Starzy wyjadacze być może wszystko to doskonale wiedzą i znają powiązania pomiędzy rzeczywistością, w jakiej rozgrywa się akcja komiksu a Strefami Wojny, Bitewnym Światem, czy Ziemią 15513. Niemniej jednak myśląc o zdecydowanej większości czytelników komiksu, warto było pokusić się choćby o kilka zdań wprowadzenia i wyjaśnienia.

Za warstwę graficzną komiksu odpowiada znany choćby z rysunków do wspomnianej powyżej „Tajnej Inwazji” Leinil Francis Yu. Porównując oba tomy, można się jednak przekonać,  jak wielki wkład w ostateczny wygląd komiksowych plansz ma inker. Stylistyka nakładającego tusz w recenzowanym komiksie Gerry’ego Alanguilana tak różni się od stylu Marka Moralesa pracującego przy „Tajnej Inwazji”, że oba komiksy wyglądają, jakby zostały narysowane przez dwóch różnych rysowników. W każdym razie rysunki Filipińczyka są pełne dynamiki i efektownych scen walki. Nie brakuje także efektownych ujęć miast powstałych po rozłamie. Album został uzupełniony okładkami poszczególnych zeszytów nawiązującymi do okładek klasycznej „Wojny domowej” oraz okładkami alternatywnymi stworzonymi między innymi przez Alexa Maleeva, Skottiego Younga, Adiego Granova i Steve’a McNivena.

Tajnowojenna wersja „Wojny domowej” to na pewno komiks, który zainteresuje wszystkich śledzących wydarzenia rozgrywające się w nowym uniwersum Marvela. Szkoda tylko, że ta niezła w sumie opowieść została przedstawiona polskiemu czytelnikowi bez dodatkowych objaśnień sytuujących tę narrację w zmienionych realiach. Dobrym wzorem byłby tu edytorski standard Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Każdy tom tej serii rozpoczyna się bowiem od opisania wydarzeń prowadzących do akcji konkretnego komiksu. Bez takiego opisu po lekturze można odnieść wrażenie, że to jakaś alternatywna wersja opowieści Marka Millara zupełnie bez związku z eventem Jonathana Hickmana. A może faktycznie wpisanie konfliktu wokół uchwały rejestracyjnej w realia „Tajnych Wojen” okazało się na tyle karkołomne, że twórcy postanowili po prostu jakoś przemilczeć rzekome powiązania pomiędzy tymi zdarzeniami. Być może uznano, że lepiej za dużo nie objaśniać, bo wtedy na jaw wyjdą absurdy i niekonsekwencje wynikające z tego wątpliwego zabiegu narracyjnego.

 

Tytuł: „Tajne wojny”: „Wojna domowa”

  • Tytuł oryginalny: “Civil War: Warzones!”
  • Scenariusz: Charles Soule
  • Rysunki: Leinil Francis Yu
  • Tłumaczenie: Weronika Sztorc
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 05.12.2018 r.
  • Wydawca oryginału: Marvel Comics
  • Objętość: 132 stron
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus