„Liga Sprawiedliwości” tom 2: „Epidemia” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 24-02-2018 22:03 ()


Uczciwie i wprost trzeba przyznać, że „Liga Sprawiedliwości” według skryptu Bryana Hitcha dobrej prasy nie ma. I to zarówno na naszym gruncie, jak i też w mateczniku superbohaterskiej konwencji. Faktycznie, rzeczonego twórcę trudno byłoby zaliczyć do grona autorów „samowystarczalnych” takich jak John Byrne, Matt Wagner czy śp. Darwyn Cooke. Dlatego zdecydowanie bardziej sprawdza się on w roli ilustratora pomysłów swoich kolegów specjalizujących się w scenopisarstwie. Tym razem jednak mamy do czynienia z sytuacją dokładnie odwrotną, bo to właśnie inni plastycy zostali zaangażowani do zwizualizowania pochodnej wyobraźni Hitcha.

Efekt? Wbrew pozorom nie taki straszny jak go malują (czy może trafniej: opisują). Owszem, „Epidemia” ponad przeciętność masowych produkcji się nie wybija; niemniej formułowane niekiedy pod adresem tego tytułu określenia typu „bełkot” tudzież „grafomania” także nie oddają stanu faktycznego. Ale po kolei. 

Wiadomo, że przedstawiciele Ligi, gdy już zbiorą się w operującą wspólnie drużynę, na ogół poświęcają swój cenny czas wyzwaniom na miarę ciężaru gatunkowego ich sławy i umiejętności. Toteż także i tym razem stawiają oni czoła potędze, której w pojedynkę zapewne musieliby ulec. Nadspodziewanie sprytnie skonfigurowany algorytm (bo o tym „adwersarzu” mowa) „infekuje” system operacyjny Vica „Cyborga” Stone’a, a następnie pierścień Simona Baza. Sprawa jest tym bardziej poważna, że jak pamiętają czytelnicy zaznajomieni z niuansami mitologii Zielonych Latarni, ów niepozorny przedmiot cieszy się zasłużoną sławą najpotężniejszej broni we wszechświecie. Jakby tego było mało, w początkowych partiach albumu drużynę zdaje się wypalać od środka lęk i tłumiona agresja, a w nieco dalszej perspektywie daje o sobie znać tabun wrażych osobowości skuszonych wizją niebotycznej nagrody za głowy członków Ligi. Krótko pisząc: dzieje się wiele i szybko, choć niekoniecznie w sposób w pełni przemyślany.

Wbrew jednak zasygnalizowanym, skrajnie krytycznym opiniom znać w zaproponowanej przez Hitcha fabule konsekwentnie realizowany koncept. Do tego z co najmniej dwoma złudnymi tropami oraz rozwojem niektórych spośród udzielających się tu postaci. Dotyczy to zwłaszcza Jessiki Cruz, a po części także jej kolegi z Korpusu Zielonych Latarni w osobie Simona Baza. Zwłaszcza w przypadku tego drugiego ów ruch ze strony scenarzysty był tym bardziej wskazany, bo jak do tej pory w polskojęzycznych edycjach tytułów DC Comics, w których rzeczony miał sposobność się udzielać, jego rolę sprowadzały się co najwyżej do funkcji mrukliwego statysty. W przypadku „Epidemii” ten nieco zaniedbany przez włodarzy wspomnianego wydawnictwa protagonista zyskuje swoje może nie aż pięć minut, ale dwie na pewno. Dzięki temu także polski czytelnik, który nie czytuje w oryginale serii „Green Lanterns” czy „Justice League of America vol.3” z okresu „Nowego DC Comics!”, zyskuje okazję, by nieco mniej pobieżnie niż do tej pory zaznajomić się z tą osobowością. W ogólnym rozrachunku zarzuty o sztampowość fabuły niniejszego tomu są uzasadnione. Nadmierne szermowanie krytykanctwem jest jednak – przynajmniej na tym etapie serii – zbyt krzywdzące.

Także z tego względu, że sztab plastyków, który nieprzesadnie lotnemu scenariuszowi Hitcha nadał materialne kształty, wyraźnie dwoił się i troił, by podsycić dynamikę i ogólne tempo tej opowieści. Matthew Clark i Tom Derenick (a przy okazji również wspierający ich nakładacze tuszu i kolorysta) starali się wręcz imitować stylistykę prac swojego scenarzysty z czasów, gdy współtworzył on przełomową serię „Ultimates vol.1”. Jesus Merino podążył nieco innym szlakiem, bliższym założeniom często użytkowanego przez kreatorów konwencji superbohaterskiej efektownie idealizowanego realizmu. Podobnie rzecz się ma w przypadku Neila Edwardsa oraz całej reszty fachowców od wizualizacji, których DC Comics najęło do tego projektu. Mamy zatem niby standardowo wykonaną rzemieślniczą pracę, a mimo to trudno opędzić się od poczucia, że ów zespół włożył w nią nie tylko nadzieję na satysfakcjonujące wynagrodzenie oraz perspektywę angażu do nieco bardziej wyrafinowanych projektów, ale też i autentyczny zapał twórczy. Widać to zresztą nie tylko w sekwencjach zmagań bohaterów serii, bo także sposób komponowania scen interakcji werbalnej pomiędzy uczestniczkami/uczestniczkami tej fabuły wskazuje na zapał twórczy oraz profesjonalizm tego zespołu.

W zestawieniu z „JLA” Granta Morrisona interpretacja Ligi Sprawiedliwości w wykonaniu Bryana Hitcha wypada faktycznie blado. „Szalony Szkot” to jednak Himalaje scenopisarskiego kunsztu, toteż dostęp do pułapu jego dokonań mają tylko nieliczni. Dlatego warto brać tę okoliczność pod uwagę i nie spodziewać się po „odrodzonej” wersji „Ligi…” „Strażniczej” przełomowości. Swego czasu w zbliżonym tonie utyskiwano na Brada Meltzera i jego przekierowanie czytelniczej uwagi na trzecioligową postać Red Tornado („Justice League of America vol.2”). Nie raz i nie trzy obrywało się także Geoffowi Johnsowi za jego „Ligę…” z okresu „Nowego DC Comics!”. Obecnie jednoznaczną krytykę wobec tych tytułów zastąpiły znacznie bardziej stonowane opinie. Czy tak się sprawy będą miały w przypadku niniejszego cyklu? Rzecz jasna jak zwykle okaże się z odpowiedniej perspektywy czasu oraz dokonań kolejnych scenarzystów, którym dane będzie kontynuować wieloletnią sagę o przypadkach tej formacji. Na razie stawianie przysłowiowego krzyżyka na „Lidze…” w ramach „Odrodzenia” jest zdecydowanie przedwczesne.

 

Tytuł: „Liga Sprawiedliwości” tom 2: „Epidemia”

  • Tytuł oryginału: ,,Justice League Vol.2: Outbreak”
  • Scenariusz:  Bryan Hitch
  • Szkic: Neil Edwards, Jesus Merino, Matthew Clark, Tom Derenick
  • Tusz: Daniel Henriques, Andy Owens, Sean Parsons, Trevor Scott
  • Kolor: Adriano Lucas, Tony Aviňa
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data premiery wersji oryginalnej: 2 maja 2017 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 21 lutego 2018 r.
  • Oprawa: miękka ze „skrzydełkami”
  • Format: 17 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 144
  • Cena: 39,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego zamieszczono pierwotnie w dwutygodniku „Justice League vol.3” nr 6-11 (grudzień 2016-luty 2017).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus