„Dawny komiks polski” tom 3 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 25-10-2016 07:57 ()


Na kolejny tom bezprecedensowej serii „Dawny komiks polski” przyszło nam czekać przeszło dwa lata. Już teraz jednak można śmiało stwierdzić, że zaiste warto było! Tym razem, miast wizji odległej przyszłości, perypetii aż nazbyt poczciwego ziemianina czy wyczynów niesfornego piechura zmagającego się z nieprzyjaciółmi odrodzonej Rzeczypospolitej otrzymujemy trzy różnej rozpiętości historie obrazkowe z udziałem pechowców, którym dane było zaznać „dobrodziejstw” Ojczyzny Światowego Proletariatu.

Brytyjski obieżyświat, odbywający służbę w Korpusie Ochrony Pogranicza, obibok Bartek oraz śląski górnik Wicek Buła – to właśnie wspomnianym przypadł los przemierzania rozległych przestrzeni Związku Sowieckiego w poświęconych im opowieściach. I chociaż wszyscy trafili tam dobrowolnie, to jednak ich pobyt przebiegł według scenariusza znanego z licznych relacji łagrowników i więźniów politycznych kremlowskiego reżimu. O ile jednak przybysz z całkiem odległych Wysp Brytyjskich zdaje się z zadziwiającą naiwnością interpretować zastaną rzeczywistość („Podróż po Sowietach”), o tyle bohaterowie dwóch kolejnych opowieści („Jak Bartek Leń był za życia w raju”, „Przygody Wicka Buły”) względnie prędko zdają sobie sprawę z właściwej natury bolszewickiej despocji. Anglik jawi się zatem w kategorii tzw. pożytecznego idioty, który podobnie jak m.in. Pablo Picasso i Jean-Paul Sartre w wychwalaniu sowieckich porządków wykazuje nie tyle gorliwość, ile wręcz zapamiętałość. Scenariusz to zresztą nienowy i nic dziwnego, że ujęcie tego zjawiska w karykaturalnej formule podjęli się polscy satyrycy doby międzywojnia. Wszak do kraju Sowietów było im znacznie bliżej niż, dajmy na to Tintinowi, a i tak również na polskim gruncie zdarzały się (acz marginalnie) kliniczne przypadki uwielbienia „Ojczyzny Postępu”. Stąd idealizowanie dokonań Związku Sowieckiego znajdowało swój przejaw w komunizujących publikacjach prasowych pokroju „Płomyka”, na którego to łamach udzielała się przeżywająca naonczas młodzieńczy bunt Wanda Wasilewska.  

Polemikę z panegirykami ku czci dokonań „wszechświatowej rewolucji” zdecydował się podjąć autor (autorzy?) historyjki obrazkowej z udziałem Wicka Buły. To właśnie pod wpływem tekstów zamieszczanych we wspomnianym periodyku rzeczony, borykając się z brakiem zatrudnienia, wyruszył po lepszy żywot w głąb Związku Sowieckiego. Rychło się jednak przekonuje, że tak wychwalany „raj na Ziemi” jest niczym innym jak jednym wielkim gułagiem zarządzanym przez obcą etnicznie Rosjanom społeczność zbrodniarzy i hedonistów. Analogicznie rzecz się ma w poprzedzającej tę opowieść historyjce z wyraźnie akcentowanym morałem, za której sprawą ewentualni czytelnicy będą mieli okazję do prześledzenia losów niejakiego Bartka (Leniem zwanego), wzorcowego wręcz okazu pieczeniarza, a zarazem amatora mocnych trunków i łatwych dziewcząt. W zamiarze poprawy swojego bytu zaciąga się on do armii, a następnie zasila szeregi Korpusu Ochrony Pogranicza przydzielony do jednej ze strażnic tej formacji gdzieś na wschodnich kresach Rzeczypospolitej. Łasy wrażeń rychło wpada w podejrzane towarzystwo, a w konsekwencji przedostaje się na terytorium kontrolowane przez Sowietów. Tam zaś czeka nań co najmniej kilka niespodzianek.

Pomimo zróżnicowania zawartych w niniejszym tomie opowieści – tak pod względem rozpiętości, jak i ich warstwy plastycznej - łącznikiem pomiędzy nimi jest jednoznacznie negatywna ocena systemu wdrożonego po roku 1917 za wschodnią granicą Rzeczypospolitej. Być może to właśnie owa cecha wspólna skłoniła Adama Ruska do określenia niniejszych historyjek mianem propagandowych, a nawet przypisania im cech „perswazji ideologicznej”. Nic nie uchybiając temu badaczowi (przypomnijmy, że to właśnie za jego sprawą powstały cenione opracowania takie jak: „Tarzan, Matołek i inni. Cykliczne historyjki obrazkowe w Polsce w latach 1919-1939” oraz „Leksykon polskich bohaterów i serii komiksowych”) trudno jednak nie dostrzec w tych stwierdzeniach znamion nadużywania przezeń aż nazbyt kategorycznych ocen. Mało tego, w zestawieniu ze współczesnym stanem wiedzy nie tylko o sytuacji w międzywojennym Związku Sowieckim, ale też Polsce okresu wczesnego PRL, rozeznanie autorów zebranych w niniejszym tomie opowieści wydaje się zaskakująco trafne. Nawet najbardziej drastyczne z ukazanych tu zjawisk znajdują bowiem swoje potwierdzenie w literaturze przedmiotu. Sceny rozgrywające się w łagrach jako żywo wzbudzają skojarzenia z przeżyciami m.in. Stefana Waydenfelda („Droga lodowa”) i Juliusa Margolina („Podróż do krainy zeków”) z całym sztafażem trudnych do wyobrażenia wynaturzeń, okrucieństw, ale też biurokratycznych absurdów. Pytanie zatem, czy przytoczone wyżej sformułowania, którymi Adam Rusek posłużył się w swoich tekstach, aby na pewno były uzasadnione… Wygląda bowiem na to, że autorzy tych opowieści w pełni zdawali sobie sprawę z warunków panujących u Sowietów, a także roli odgrywanej w tamtejszym aparacie terroru przez przedstawicieli mniejszości żydowskiej. Przy czym ponownie odnajdujemy analogie w Polsce okresu stalinowskiego terroru, w dużej mierze ugruntowywanego przez żydowskich politruków (vide niesławny Jakub Berman czy jeden z dowódców Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Juliusz Hübner). Biorąc jednak pod uwagę doktrynę poprawności politycznej, wciąż respektowaną przez istotną część autorów funkcjonujących w przestrzeni publicznej, oraz wynikających z niej licznych tematów tabu, jest zrozumiałe, że również Adam Rusek, ujmując rzecz kolokwialnie, dmuchał na zimne.

W wymiarze plastycznym jakość wykonania zebranych tu „pasków” jest zróżnicowana. Obok starannie wykonanej „Podróży po Sowietach” autorstwa Zdzisława Czermańskiego „Jak Bartek Leń…” prezentuje efekt pracy autora zdolnego, acz wciąż jeszcze nie w pełni rozrysowanego, wykazującego łatwo dostrzegalne niedostatki w zakresie komponowania przestrzeni kadrów i swobodnego ujmowania postaci w ruchu. Swoistym „bytem pośrednim” pomiędzy tymiż historyjkami są „Przygody Wicka Buły” rozrysowane z wyraźną swadą, ale też nie bez znamion realizacyjnego pośpiechu. Przy czym uznanie należy się zarówno dla osób odpowiedzialnych za oczyszczenie materiału wyjściowego, jak również pomysłodawców formuły okładki albumu.

Podobnie jak miało to miejsce w zdecydowanej większości komiksów prasowych publikowanych w międzywojennej prasie, również te z niniejszego tomu, pomimo ich ogólnej tragicznej wymowy, charakteryzuje zacięcie humorystyczne. Nie zabrakło ponadto skłonności do moralizatorstwa (zwłaszcza w przypadku ostatniej opowieści). Zarówno maniera, którą posłużono się przy tworzeniu warstwy tekstowej historyjek obrazkowych, jak i ogólny układ „pasków” całkowicie zasadnie wzbudzać może skojarzenia z cyklem przygód m.in. Koziołka Matołka w wykonaniu Kornela Makuszyńskiego i Mariana Walentynowicza (notabene jednego z nielicznych reliktów dorobku międzywojennych autorów w zakresie twórczości proto-komiksowej, które „przebiły” się do świadomości powojennego społeczeństwa). Toteż podobnie jak w przypadku „Z archiwum Jerzego Wróblewskiego” oraz prezentacji dokonań Janusza Christy z czasów jego współpracy z „Wieczorem Wybrzeża”, także „Dawny komiks polski” to inicjatywa, której nie sposób przecenić. Wszak za jej sprawą mamy do czynienia ze swoistą, komiksową archeologią, odgruzowaniem fragmentu dziedzictwa kultury polskiej (rzecz jasna w jej rozrywkowej odmianie), bez której to serii najprawdopodobniej trwale przepadłaby ona w pomroce dziejów. Tymczasem to za sprawą „Dawnego komiksu…” zyskujemy okazję do rozeznania efektów pracy poprzedników Papcia Chmiela, Józefa Olejarki czy Mieczysława Wiśniewskiego, którzy de facto na przysłowiowym surowym korzeniu krzewili zaczątki kultury komiksowej w Polsce. Nawet jeśli ich tożsamości (jak w przypadku anonimowego autora/autorów „Przygód Wicka Buły”) częstokroć można się jedynie domyślać.

A jednak za sprawą Adama Ruska i wspierającego jego wysiłki zespołu Wydawnictwa Komiksowego owe relikty zgładzonej przez najeźdźców „Nadwiślańskiej Atlantydy”, po latach tkwienia w komiksowym Limbo ponownie ujrzały światło dzienne. Toteż warto docenić tę okoliczność, sięgając zarówno po niniejszy tom, jak i poprzedzającego go albumy. Niedawno zresztą w dystrybucji znalazła się także kolejna, czwarta już odsłona „Dawnego komiksu polskiego”. Mowa tu o „Przygodach Bezrobotnego Froncka”, jednej z najpopularniejszych osobowości międzywojennych historyjek obrazkowych.

 

Tytuł: „Dawny komiks polski” tom 3 

  • Scenariusz: Zdzisław Czermański, Olchenowicz
  • Rysunki: Zdzisław Czermański, H. Kulesza
  • Koncepcja albumu, wstęp i redakcja: Adam Rusek
  • Opieka redakcyjna: Wojciech Szot
  • Retusz: Alina Machała i Dymkołamacze
  • Wydawca: Prószyński i S-ka/Wydawnictwo Komiksowe
  • Data premiery: 09.2016 r.
  • Oprawa: miękka  
  • Format: 28 x 21 cm
  • Papier: offset
  • Druk: czarno-biały
  • Liczba stron: 100
  • Cena: 39,90 zł

Zawarte w niniejszym tomie historie obrazkowe opublikowano pierwotnie w czasopismach: „Szczutek” nr 23/1925 („Podróż po Sowietach”), „Żołnierz Polski” nr 19-24/1929 i „Front Katolicki” nr ?/1937-1939 („Przygody Wicka Buły”).

Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus