„Bękarty z południa" tom 1: „Był to facet, co się zowie” - recenzja
Dodane: 29-12-2015 11:27 ()
Wydawnictwo Mucha wystartowało z kolejną serią komiksową ze stajni Image Comics. Po skazanych na sukces komiksach „Saga”, „Fatale” oraz „Chew”, na rynku zagościła świetnie zapowiadająca się seria zatytułowana „Bękarty z południa”. Tym razem dostajemy mocną, pełną krwi i (uzasadnionej) przemocy historię o twardych i niezwykle barwnych ludziach z południa Stanów Zjednoczonych.
Earl Tubb to starszy mężczyzna, pochodzący z hrabstwa Craw w Alabamie, który po czterdziestoletniej nieobecności wraca w rodzinne strony, by domknąć kilka spraw związanych ze starym domem swoich rodziców. Mieszkający w nim od śmierci ojca Earla, wujek Buhl został przeniesiony do ośrodka opieki i teraz dom stoi pusty. Earl ma zamiar wywieźć to, co nadaje się do użytku, a sam dom sprzedać. Chce to załatwić jak najszybciej, gdyż pobyt w rodzinnym mieście nie jest dla niego niczym przyjemnym.
Niestety, podczas pobytu w hrabstwie Craw coś poszło zdecydowanie nie tak. Earl Tubb wpakował się w nie lada kłopoty, za sprawą kolegi sprzed lat – Dusty’ego Tutwilera. Działając w dobrej wierze próbował pomóc dawnemu kumplowi, ale zrobił to o tyle niefortunnie, że tylko pogorszył jego sytuację, a w konsekwencji także i swoją. W ten sposób sprawa, którą chciał załatwić szybko, zmieniła się w dramatyczną przeprawę z okolicznymi bandziorami, którzy… jednocześnie są zawodnikami lokalnej drużyny futbolowej „Pędzący Rebelianci”. Fakt, że w młodości także i Earl grał w „Rebeliantach” wcale nie ułatwia sytuacji. Od tego czasu wiele bowiem się zmieniło. Trener drużyny – Euless Boss – jest w mieście znaczącą postacią, a jego wpływy bynajmniej nie ograniczają się do boiska. Konfrontacja prowadzi do wielu zaskakujących i niezwykle brutalnych zdarzeń zwieńczonych finałowym cliffhangerem, który zapowiada jeszcze większe emocje w kolejnych tomach.
Powrót do domu jest dla Earla Tubba doświadczeniem niezwykle traumatycznym, nie tylko z powodu konfliktu z trenerem Bossem, ale także za sprawą niechcianych wspomnień z dzieciństwa. Relacje pomiędzy nim i ojcem – szeryfem Bertem Tubbem – były dość napięte. Mówiąc wprost, Earl nienawidził swojego ojca i chciał w jakiś sposób uwolnić się spod jego wpływu. Szukał różnych sposobów, ale najskuteczniejszy okazał udział w wojnie w Wietnamie. Powrót do domu po latach przywołuje wszystkie wspomnienia, które ze szczególną siłą dają o sobie znać, gdy Earl stoi nad grobem ojca (zresztą te fragmenty są najbardziej chyba poruszającymi sekwencjami w komiksie). Warto podkreślić, że te ojcowsko-synowskie napięcia zostały przedstawione w komiksie w niezwykle interesujący i daleki od stereotypowości sposób. Earl wprawdzie deklaruje, że ojca nienawidził, ale można odnieść także wrażenie, że na swój sposób go podziwiał i wiedział, że droga, którą wybrał była właściwa. Samotna walka, którą szeryf Bert Tubb podjął z lokalnymi przestępcami sprawiła, że stał się legendą. Earl dostrzega to, że na starość stał się – wbrew sobie – bardzo do swojego ojca podobny. I właśnie to podobieństwo ściąga na niego kłopoty. Scena, w której widzimy Earla stojącego nad grobem ojca w cieniu drzewa, które z tego grobu wyrasta, jest niezwykle wymowna. Nie sposób nie zadać sobie pytania czy Earlowi uda się na starość wyjść z cienia swojego ojca, czy też skazany będzie na to, by już w nim pozostać.
Głównym motywem komiksu jest zatem swoisty rozrachunek z przeszłością, który ukazany jest w dwóch planach. W pierwszym Earl Tubb odpędza demony przeszłości porządkując stary dom i wspominając swojego ojca, natomiast w drugim – wzorując się na swoim ojcu – podejmuje próbę walki o sprawiedliwość za pomocą solidnego kija (zresztą ten kij, obok grillowanych żeberek i ujadającego psa, jest jednym ze stałych elementów opowieści). Rozrachunkowy wymiar komiksu nie jest niczym zaskakującym, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że obaj jego twórcy wywodzą się z południa i mają do niego ambiwalentny stosunek, co deklarują we wprowadzeniu. Scenarzysta Jason Aaron, który urodził się w miasteczku Jasper w stanie Alabama, stwierdza, że południe kocha, ale jednocześnie się go boi i nie ma zamiaru tam wracać. Urodzony w Charlotte rysownik – Jason Latour – również wyznaje miłość do południa, ale jednocześnie przyznaje, że został przez nie pokonany. Obaj twórcy mają zatem bardzo emocjonalny stosunek do miejsca, w którym osadzili swoją historię. Miejsca, które uznają za uduchowione, ponadczasowe, pierwotne, nienawistne i poranione bliznami.
Być może właśnie dzięki tym doświadczeniom autorom udało się stworzyć niezwykle sugestywny obraz południa, które jednocześnie pociąga i przeraża. Z jednej strony, to bliskie natury, surowe społeczeństwo, które ceni sobie pracowite życie i proste rozrywki, jawi się jako coś zaskakująco atrakcyjnego. Pewnie mało kto chciałby tu żyć na stałe, ale krótkie wakacje od codzienności spędzone w takim względnie wolnym od wpływów cywilizacji otoczeniu mogły być warte rozważenia. Z drugiej jednak strony, zaściankowość i niechęć wobec wszystkiego co nowe, emanująca z twarzy obywateli hrabstwa Craw, musi wydawać się dość przerażająca. Autorzy osadzili swą historię w takich właśnie okolicznościach, lokując kluczowe zdarzenia w trzech niemal archetypowych miejscach: w domu rodzinnym Earla Tubba, barze „Boss BBQ” oraz na boisku, wzmacniając symboliczny przekaz tej opowieści.
Kluczową rolę w kreowaniu niezwykłej atmosfery odgrywają rysunki Jasona Latoura. Toporna, prosta, nieco niestaranna kreska powołuje do życia galerię postaci, którym nie chcielibyśmy wejść w drogę. Na twarzach bohaterów pojawiających się w komiksie dokładnie widać każdą bruzdę, jaką zostawiło tam życie. W podobnie sugestywny sposób rozrysowane zostało otoczenie, w którym toczą się wypadki. Doskonałą zapowiedź tego, co czeka czytelnika, stanowi już pierwszy – rozłożony na dwie strony – kadr, na którym widzimy psa załatwiającego się przy drodze prowadzącej do hrabstwa Craw. Od tego momentu brud, kurz i duchota niemal biją z każdego rysunku sprawiając, że czytelnik – czy tego chce czy nie – chłonie tę atmosferę (pies także pojawia się wielokrotnie w kluczowych momentach opowieści). Wizualnie całość uzupełnia doskonała kolorystyka. Warto przede wszystkim zwrócić uwagę na rolę, jaką w komiksie odgrywa krwista czerwień, szczególnie mocno eksponowana w retrospekcjach oraz okładkach kolejnych zeszytów. Jeżeli już o grafice mowa, to warto odnotować, że w niniejszym tomie, zbierającym historie z czterech pierwszych zeszytów serii, znalazło się miejsce na wiele ciekawych dodatków. Mamy zatem okazję podziwiać galerię okładek kolejnych zeszytów (są tu zarówno okładki regularne, jak i wariantowe), szkice oraz dodatkowe okolicznościowe grafiki.
Południe niewątpliwie jest bardzo atrakcyjnym miejscem z punktu widzenia snucia opowieści. Każdy kto oglądał chociażby pierwszy sezon serialu „True Detective”, miał okazją odczuć tę specyficzną atmosferę. Skrywające mroczne tajemnice mokradła, wszechobecna religijność, duszna atmosfera i osobliwe postaci pobudzają wyobraźnię. Twórcy „Bękartów z południa” w pełni wykorzystali ten potencjał, tworząc przemyślaną w najdrobniejszych szczegółach opowieść, w której nie ma żadnych przypadkowych czy niepotrzebnych elementów. Wartka, trzymająca w napięciu do ostatniego kadru akcja i świetne rysunki zapowiadają kolejną przebojową serię, która w USA już zbiera nagrody (Harvey Award w kategorii najlepsza nowa seria w 2015 roku). Publikacja komiksu w Polsce to kolejny strzał w dziesiątkę Muchy, która systematycznie wprowadza na nasz rynek świetne, autorskie projekty wydawane przez Image Comics. Drugi tom „Bękartów z południa” zajmuje niniejszym pierwsze miejsce w moim rankingu najbardziej oczekiwanych komiksów w 2016 roku.
Tytuł: „Bękarty z południa" tom 1: „Był to facet, co się zowie”
- Tytuł oryginału: „Southern Bastards: Here Was A Man”
- Scenariusz: Jason Aaron
- Rysunki i kolory: Jason Latour
- Tłumaczenie: Robert Lipski
- Wydawca: Mucha Comics
- Data polskiego wydania: 2015
- Wydawca oryginału: Image Comics
- Data wydania oryginału: 2014
- Objętość: 128
- Format: 175x265 mm
- Oprawa: twarda
- Druk: kolorowy
- Cena: 55 zł
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus