„Batman – Detective Comics” tom 4 “Gniew” - recenzja
Dodane: 24-06-2015 11:46 ()
Ostatnie lata to czas nadrabiania zaległości w prezentacji opowieści z udziałem Mrocznego Rycerza. Wśród nich nie zabrakło bezdyskusyjnych klasyków („Długie Halloween”) jak również znacznie mniej udanych utworów („Nocna trwoga”). Czwarta odsłona serii „Detective Comics” plasuje się mnie więcej w połowie drogi pomiędzy wspomnianymi tytułami.
Nieprzypadkowo, bo większość zawartych w tym tomie opowieści to dzieło Johna Laymana. Ten zaś, pomimo solidnego warsztatu oraz komercyjnego przeboju w postaci współtworzonej przezeń seria „Chew”, raczej nie ma widoków na dołączenie do grona autorów tej klasy co Frank Miller i Peter Milligan. A jednak zaproponowane przezeń historie składają się na angażującą czytelnika fabularną mozaikę. Na jej kartach Batman standardowo zmuszony jest zmierzyć się z gromadą mniej lub bardziej problematycznych oponentów. Obszerny album stanowi bowiem dokończenie wątków poprzedniego tomu („Imperium Pingwina”) oraz prezentację kilku kolejnych. Całość zdominowały zmagania z łotrem o pseudonimie Wrath, dążącym do pełnej eliminacji przedstawicieli miejskiej policji. Dysponujący nowatorskim sprzętem bojowym, a przy tym starannie planujący kolejne posunięcia, okazuje się wyjątkowo niebezpiecznym przeciwnikiem. Co prawda zestresowani funkcjonariusze otrzymują niespodziewane wsparcie ze strony przedsiębiorcy branży zbrojeniowej E. D. Caldwella, niewykluczone jednak, że jedyną szansą ich ocalenia może okazać się Batman.
Tak jak wyżej zasygnalizowano po zawartości „Gniewu” nie ma potrzeby spodziewać się działa z gatunku wiekopomnych. Jednak w zestawieniu z mizernej jakości scenariuszami Tony’ego S. Daniela (zwłaszcza „Technik zastraszania”) pozytywna odmiana jest z miejsca odczuwalna. Layman usiłuje akcentować detektywistyczny wymiar osobowości głównego bohatera serii przy równoczesnym zachowaniu stechnicyzowanego szlifu nadanego tej postaci po rewitalizacji DC Comics. Stąd Batman w jeszcze większym stopniu niż przed rokiem 2011 bazuje na wymyślnym ekwipunku, wobec którego dawne modele Batmobila prezentują się wręcz uroczo naiwnie. Niektóre sekwencje sprawiają wrażenie jakby przeniesiono je wprost z kart „gwiezdno-wojennych” miesięczników. A to być może dla części odbiorców przywiązanych do mniej eksplozywnego klimatu opowieści z udziałem Mrocznego Rycerza może wydać się przysłowiowym zgrzytem. Natomiast interesującym (choć ledwie zarysowanym) wątkiem jest zwrócenie uwagi na aktywność Bruce’a Wayne’a w ramach rodzinnej korporacji. Biznesowe intrygi oraz widmo wrogiego przejęcia trafnie uzupełniają nocne zmagania obrońcy Gotham z uprzykrzającymi żywot mieszkańców tego miasta dziwolągami. Udanie rozpisano również rolę niektórych postaci dalszego planu. Widać to zwłaszcza w przypadku Harveya Bullocka, dzięki czemu czytelnicy zyskują możliwość wniknięcia w niuanse profilu psychologicznego tego zazwyczaj gburowatego osobnika. Miłą niespodzianką jest również przekonujące sportretowanie odświeżonej wersji Jane Doe, której także dane było zaakcentować swój udział w tym komiksie. Nie wszystkie z licznie obecnych tutaj osobowości spożytkowano stosownie do ich fabularnego potencjału (Poison Ivy, Mr. Zsasz, przedstawiciele tzw. Bat-Rodziny), toteż pełnią one rolę co najwyżej dekoracyjną. Z drugiej strony przysparzają całości dodatkowego kontekstu i tym samym epickości.
Niejako na uboczu głównego nurtu tej opowieści Layman konsekwentnie rozwija wątek nieszczęsnego Kirka Langstroma. Opowieść o altruistycznie usposobionym biologu, który w efekcie swoich badań opracował specyfik transmutujący go w hybrydę człowieka i nietoperza, to jedna z najmocniejszych stron niniejszego tomu. Niby ze zbliżonym schematem fabularnym mieliśmy już do czynienia po wielokroć: począwszy od Henry’ego Jekylla, aż po Curta Connorsa i Bruce’a Bannera. Jak widać na przykładzie historii Man-Bata, według Laymana ów pozornie wyeksploatowany motyw wciąż zachowuje swoją nośność. Scenarzysta zadbał ponadto o stosowny zwrot akcji, który dodatkowo uatrakcyjnia tę część albumu. Równocześnie stanowi trafne spożytkowanie kolejnego elementu z przepastnej mitologii Mrocznego Rycerza.
Podobnie jak w poprzednim tomie także i tutaj wizualną stronę przedsięwzięcia zdominował znany m.in. z pracy nad serią „Superman/Batman” Jason Fabok. Rzetelny, efektowny i dopracowany styl współgra ze scenopisarską solidnością Laymana. Co prawda zarówno wspomniany plastyk, jak i pozostali autorzy w ramach zespołu twórców (np. Scot Eaton), nie mają cienia szansy, aby wzbudzić poklask czytelników gustujących w artystowskich wyczynach m.in. Teda McKeevera. Jednak w swojej klasie i dokładności należy docenić ich fachowość. Gotham w ich wykonaniu zachowuje wizerunek metropolii miasta zasnutego mrokiem, a sam tytułowy bohater prezentuje się odpowiednio posępnie.
Kolejny tom „Detective Comics” w wykonaniu Johna Laymana ponownie rehabilituje tę serię po raczej słabym stażu Tony’ego S. Daniela. Ów zbiór kilku przenikających się niektórymi elementami opowieści zapewne wybrednych nie zachwyci. Ma jednak spore szanse dostarczyć emocjonującej, eksplozywnej rozrywki, która nie ulatuje z pamięci tuż po zakończonej lekturze.
Tytuł: „Batman – Detective Comics” tom 4 “Gniew”
- Tytuł oryginału: Batman – Detective Comics Volume 4: The Wrath”
- Scenariusz: John Layman, James Tynion IV, Joshua Wiliamson
- Szkic: Jason Fabok, Ande Clarke, Bred Booth, Henrik Jonsson, Sandu Florea, Mikel Janin, Jason Masters, Scot Eaton, Szymon Kudrański, Derlis Santacruz
- Tusz: Jason Fabok, Sandu Florea, Jaime Mendoza, Robert Hunter
- Kolory: Kevin Senft, Blond, Jeromy Cox Blond, Juancho Velez, Brett Smith, Emilio Lopez
- Okładka: Jason Fabok, Blond
- Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawca: Egmont Polska
- Data publikacji: 13 maja 2015 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 17 x 26 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 264
- Cena: 89,90 zł
Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Detective Comics vol.2” nr 19-24 (czerwiec 2013-grudzień 2013 r.) oraz „Detective Comics Annual” nr 2 (wrzesień 2013 r.)
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus