„Batman - Detective Comics" tom 2: "Techniki zastraszania" - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 05-12-2013 06:10 ()


Janusz Christa, Frank Miller, Andreas Martens, Jiro Taniguchi - to tylko czołówka spośród licznego grona autorów, którym udało się wyjść naprzeciw często wygórowanych oczekiwań wielbicieli komiksu. I to zarówno pod względem plastycznym jak i w wymiarze fabularnym. Z przykrością wypada zawiadomić, że do tej grupy wszechstronnych twórców nie zalicza się niestety Tony S. Daniel.  

Zwracając nieco honoru temuż artyście przyznać trzeba, że jego solidny warsztat (choć nie wolny od okazjonalnych błędów rysunkowych) zwykle porywa rozmachem i trafnie nakreślonym patosem. Widać to zresztą zarówno na reprodukowanych w „Technikach zastraszania" okładkach poszczególnych epizodów tej opowieści, jak również osobistym profilu rysownika na jednym z portali społecznościowych. Ilustracje realizowane w ramach miesięcznika „Superman/Wonder Woman" (bo te zwykł on najczęściej upubliczniać) stanowią dowód, że przynajmniej na obecnym etapie aktywności syndrom wypalenia raczej rzeczonemu rysownikowi nie grozi. Bo nawet jeśli okazjonalnie dają o sobie znać ewidentne luki w klasycznie pojmowanej plastycznej edukacji Daniela (zwłaszcza w kontekście nie zawsze trafnie ujętych skrótów perspektywicznych oraz ogólnych problemów z indywidualizacją portretowanych przezeń postaci), to jednak nadrabia on z miejsca dostrzegalną pasją i ekspresją. Jego prace tętnią od natłoku emocji (w pozytywnym znaczeniu tegoż określenia), a Zamaskowany Krzyżowiec, choć ujmowany niewiele mniej szczegółowo niż w „Batman: Hush", zdaje się nic nie tracić z niezbędnej dlań mrocznej aury. Mało tego! Przynajmniej w dwóch scenach główny rysownik „Detective Comics" potrafił przelać ów mrok na samego Bruce'a Wayne'a, jakby w zamiarze podkreślenia sedna natury osieroconego miliardera. Stąd nawet jeśli przejawy talentu Tony'ego S. Daniela trudno byłoby uznać za wybitne, to jednak zaszeregowanie tegoż twórcy do grona przeciętnych wyrobników byłoby kompletnym nieporozumieniem. Zwłaszcza, że w zestawieniu z „Obliczami śmierci" drugi tom „Detective Comics" wizualnie wykazuje wyraźną tendencją zwyżkową.

Niestety znacznie gorzej rzecz się ma w przypadku zaprezentowanej fabuły. Rzeczony twórca - w odróżnieniu od jego wyżej wymienionych kolegów po fachu - nie zdołał uporać się ze skonstruowaniem przekonująco intrygującej opowieści. Miast tego potencjalny czytelnik otrzymuje niespójny twór pozszywany z kawałków niczym kreatury Dollmakera. Stąd obok reminiscencji do „Nocy Sów" Daniel wprowadza na scenę odświeżoną wersję Jonathana „Stracha na Wróble" Crane'a, Romana „Czarną Maskę" Sionisa, gang złożony z osobników imitujących Batmana oraz czeredę wielu innych postaci. Sęk w tym, że czyni to w sposób na tyle nieumiejętny, iż potencjał większości z nich rozcieńcza się w jałowej młócce. Nawet obecność „cyngli" Trybunału Sów (w odróżnieniu od historii zaproponowanej przez Scotta Snydera) prawdopodobnie nie wywrze już większego wrażenia na ewentualnym czytelniku. Obiecująco zapowiadający się wątek z udziałem Charlotte Rivers - ujmując rzecz kolokwialnie - zgnił zanim na dobrą sprawę dojrzał. Przy czym można pokusić się o przypuszczenie, że nastąpiło to raczej z woli korporacyjnej wierchuszki DC Comics (zeswatanie Bruce'a Wayne'a z Seliną Kyle to gwarant zwiększonego zainteresowania solowym miesięcznikiem z udziałem Catwoman) niż pomysłodawcy tej postaci. Two-Face, jeden z najciekawszych adwersarzy Mrocznego Rycerza, miota się w nieprzekonującej próbie okiełznania swej dualnej natury, a czarę goryczy przelewa kuriozalna kreacja Mr. Toxica, oponenta skrojonego na miarę co bardziej czerstwych herosów Złotej Ery. Tony S. Daniel wyraźnie gubi się w całym tym mętliku, a incydentalne przebłyski lepszej formy (przejawiające się np. w szczególnym pragmatyzmie Jeremiaha Arkhama oraz epizodu z dalekowschodniej peregrynacji Bruce'a) nikną w natłoku fabularnych mielizn. Za kwintesencję rozczarowującej jakości fabularnej tegoż produktu może posłużyć ogólny wizerunek Czarnej Maski wzbudzający aż nazbyt silne skojarzenia z innym, również „maskującym" się osobnikiem odegranym niegdyś przez Jima Carreya.

Podobnie jak w przypadku poprzedniej odsłony „Detective Comics", także tym razem plastycznym popisom Daniela sekunduje Szymon Kudrański. Niestety, pomimo przesyconych mrokiem ilustracji, wzmiankowana opowieść z udziałem zdeformowanego alter ego Harveya Denta również okazuje się zaprzepaszczoną szansą na interesujące uzupełnienie tragicznej biografii Two-Face'a.

„Techniki zastraszania", nie wolne od stechnicyzowanego blichtru jakim uraczył wielbicieli Batmana Jeph Loeb i Jim Lee w przywoływanym „Hushu", być może nie jest komiksem w każdym calu nieudanym. Problem w tym, że tysiące czytelników zauroczonych najpopularniejszą marką DC Comics mają pełne prawo spodziewać się po tytułach z udziałem Mrocznego Rycerza znacznie więcej niż zaoferował im Tony S. Daniel, skądinąd wprawny ilustrator. Stąd tym mocniej cieszy wieść, że wraz z kolejnymi odsłonami „Detective Comics" zajmie się on tym w czym rzeczywiście jest dobry tj. rysowaniem, ustępując miejsca zdolniejszemu scenarzyście.

 

 

Tytuł: „Batman - Detective Comics: Techniki zastraszania" t. 2

  • Scenariusz: Tony Salvador Daniel, Gregg Hurwitz i James Tynion IV   
  • Szkic: Tony Salvador Daniel, Romano Molenaar, Eduardo Pansica, Ed Benes, oraz Szymon Kudrański"
  • Tusz: Sandu Florea, Richard Friend, Ryan A. Winn i Rob Hunter
  • Kolory: Tomeu Morey, Andru Dalhouse i John Kalisz
  • Okladka: Tony Salvador Daniel i Tomeu Morey  
  • Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca: Egmont Polska 
  • Data publikacji: 2 grudnia 2013 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17 x 26 cm
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 232
  • Cena: 89,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Detective Comics vol.2" nr 8-12 i 0 (czerwiec 2012-maj 2012 r.) oraz „Detective Comics Annual vol.2" nr 1 (październik 2012 r.)

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus