„Chew" tom 1: „Przysmak konesera” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 16-06-2015 23:31 ()


Wyobraźmy sobie świat, w którym wszystkie informacje przekazywane przez media są zgodne z faktami… No dobrze, dajmy spokój. Mimo dobrze rozwiniętej wyobraźni – jesteśmy w końcu na portalu poświęconym fantastyce – takie ćwiczenie zdecydowanie wykracza poza możliwości większości osób. Spróbujmy inaczej. Wyobraźmy sobie świat, w którym prawdziwe okazały się jedynie doniesienia o nadchodzącej pandemii ptasiej grypy.

Kilka lat temu media donosiły o zbliżającej się apokalipsie i złowieszczo pytały, czy unikniemy największej pandemii od czasów „czarnej śmierci”, a ludzie ze strachem spoglądali na przelatujące dzikie ptaki i podejrzliwie obserwowali drób. Na podstawie ówczesnych relacji medialnych można było oczekiwać, że niedługo zabraknie miejsc na cmentarzach, a ludzie będą chowani w masowych grobach lub paleni na wielkich stosach. Kiedy już dym opadł – albo raczej, kiedy już opadły pióra eksterminowanych na masową skalę ptaków (tak, one rzeczywiście doświadczyły apokalipsy) – okazało się, że liczby są dość zaskakujące. Otóż w ciągu sześciu lat (2003-2009) z powodu ptasiej grypy zmarły – jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia – 262 osoby. Dwieście sześćdziesiąt dwie osoby! Oczywiście każda śmierć to tragedia, ale trzeba pamiętać, że każdego roku na sezonową grypę umiera – według szacunków WHO – pomiędzy 250 a 500 tysięcy osób, czyli w ciągu sześciu lat trwania „epidemii ptasiej grypy” liczba ofiar śmiertelnych mogła sięgnąć trzech milionów osób. Dołóżmy do tego ponad milion zgonów rocznie spowodowanych gruźlicą (według szacunków WHO w 2013 roku zmarło z jej powodu półtora miliona osób) i ponad pół miliona zmarłych na malarię (2013 rok – 584 tysiące zgonów). Czy ktoś z nas boi się śmierci spowodowanej gruźlicą czy malarią? Wątpliwe, w końcu jak powszechnie wiadomo są to choroby, które ludzkość już pokonała (choć jest to dość specyficzny rodzaj zwycięstwa). Tymczasem cały świat wpadł w panikę z powodu „epidemii”, która pozbawiła życia 262 osoby. Jeszcze ktoś uważa, że media nie mają wpływu na rzeczywistość?

Wyobraźmy sobie jednak, że na ptasią grypę zmarły nie 262 osoby, lecz 23 miliony w samych Stanach Zjednoczonych i 116 milionów na całym świecie. Wyobraźmy sobie, że handel i hodowla kurczaków stanowi jedno z poważniejszych przestępstw. Wyobraźmy sobie wreszcie, że w ramach amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA) powołano do życia wydział ds. przestępstw szczególnych, który zajmuje się przede wszystkim przestępczością związaną z handlem i jedzeniem ptaków. W tym wydziale szczególni są także agenci. Jednym z nich jest Anthony Chu, niepozorny młody człowiek obdarzony wyjątkową umiejętnością. Otóż Tony jest cybopatą. Oznacza to, że może on stworzyć coś w rodzaju mentalnego portretu spożywanej potrawy. Gdy je jabłko, od razu wie, na jakim drzewie rosło i jakimi środkami było pryskane. Gdy konsumuje hamburgera, natychmiast doświadcza cierpienia zwierząt, z których powstały kotlety. Gdy natomiast spożywa kawałek ciała zamordowanego człowieka, widzi w jakich okolicznościach popełnione zostało morderstwo. Nie ulega wątpliwości, że jest to umiejętność dziwna, ale niezwykle wartościowa dla organów ścigania.

Z drugiej strony, ten „dar” niesie ze sobą wiele niedogodności. Po pierwsze, o normalnej konsumpcji produktów żywnościowych nie może być oczywiście mowy. Każdy posiłek wiąże się bowiem z eksplozją mniej lub bardziej przyjemnych doznań. Jedyną rzeczą, jaką Tony może jeść nie doświadczając żadnych wizji są… buraki (nieszczęścia zawsze chodzą parami). Po drugie, jego praca wymaga łamania jednego z najważniejszych tabu, jakie zna kultura – zakazu spożywania ludzkiego mięsa. I nawet jeżeli zdarza mu się natychmiast zwrócić skonsumowany przed chwilą kawałek ludzkiego ciała, to jednak swoje najpierw trzeba zjeść. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest powszechna niechęć, jakiej doświadczają agenci wydziału ds. przestępstw szczególnych. W końcu nikt nie lubi kanibali.

John Layman snuje zatem swoją opowieść o przygodach agenta cybopaty-kanibala w świecie, w którym ludzkość została zdziesiątkowana ptasią grypą a handel kurczakami jest jednym z najpoważniejszych przestępstw, jakie można sobie wyobrazić. Zwerbowany do służby w wydziale ds. przestępstw szczególnych przez zagadkowego Masona Savoya, Tony Chu prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia inspektora sanitarnego Evana Peppera. Jest to bardzo tajemniczy przypadek, a w trakcie dochodzenia ma miejsce wiele dziwnych, mniej lub bardziej powiązanych ze śledztwem, zdarzeń. Chwilami można nawet odnieść wrażenie, że wątki poboczne zaczynają dominować nad główną narracją. To wrażenie zostaje wzmocnione poprzez wzbogacenie komiksu licznymi scenami, które pozornie niewiele wnoszą do rozwoju opowieści, ale są bardzo istotne z punktu widzenia budowania odpowiedniej atmosfery i kreowania charakterów poszczególnych postaci.

W tomie „Przysmak konesera” wyraźnie widać, że autor koncentruje się przede wszystkim na zarysowaniu różnych wątków i zainicjowaniu zdarzeń, które znajdą zapewne swoje rozwinięcie w kolejnych odsłonach. Podczas lektury można początkowo odnieść wrażenie, że poszczególne części stanowią dość luźno powiązane ze sobą epizody, ale to wrażenie mija, gdy w komiks wczytamy się ponownie. Wyłania się wówczas misterna struktura, umiejętnie łącząca główną narrację z wątkami pobocznymi i dodatkowymi żartami sytuacyjnymi, budującymi nastrój opowieści. Pomysł na to, by akcja rozgrywała się w świecie po pandemii ptasiej grypy jest kapitalny w swej prostocie. Atutem jest także to, że John Layman pokazał postapokaliptyczną rzeczywistość z dystansem i ironią. Z komiksu wyłania się satyryczny obraz amerykańskiego społeczeństwa ery globalnej wioski, które jest obiektem medialnej manipulacji. Nie ulega wątpliwości, że prawda o ptasiej grypie będzie tropiona w kolejnych tomach serii i czeka nas pewnie niejeden zwrot akcji.

Autor stworzył również galerię bardzo interesujących bohaterów. Najciekawszą postacią pierwszego tomu jest agent FDA Mason Savoy. Ogromnej postury mężczyzna, obdarzony niezwykłym poczuciem humoru i dużą kulturą osobistą, zdecydowanie kradnie przedstawienie głównemu bohaterowi. Ten pełen wewnętrznych sprzeczności mężczyzna nawet w najbardziej dramatycznych chwilach wyraża się w sposób niezwykle dystyngowany, co często podkreśla groteskowość sytuacji. Po jednej z brutalniejszych akcji, wśród krwawiących ludzkich szczątków, Savoy zadaje swojemu partnerowi pytanie takiej oto treści: „Czy pokusisz się o hipotezę, która wyjaśniłaby powód tych nader niepokojących wydarzeń, których właśnie byliśmy świadkami?” Intrygujące jest również pojawienie się (i zniknięcie) Amelii Mintz, dziennikarki obdarzonej umiejętnością pisania o potrawach w taki sposób, że ludzie czytający jej teksty, czują się tak, jakby jedli opisywane przez nią dania. W przyszłości drogi jej i Tony’ego Chu na pewno jeszcze się skrzyżują.

Wiele dobrego można powiedzieć także o graficznej stronie komiksu. Dzięki rysunkom Roba Guillory’ego komiks da się czytać bez odruchu wymiotnego. Jest to wbrew pozorom olbrzymi komplement, bo na kolejnych planszach pełno jest krwawiących ludzkich szczątków, płynów ustrojowych o różnej konsystencji i barwie oraz zawartości żołądków, która bardzo rzadko pozostaje tam, gdzie jej miejsce. Wszystko to jednak jest przedstawione w sposób bardzo – jakkolwiek to zabrzmi – estetyczny. Dzieje się tak między innymi dlatego, że za sprawą kanciastej, karykaturalnej kreski świat przedstawiony w komiksie oraz zaludniający go ludzie są bardzo odrealnieni. Ciekawe, niezwykle dynamiczne kadrowanie i częste stosowanie krzywoliniowej perspektywy zaburzającej proporcje obiektów, wzmacnia ten nierzeczywisty i groteskowy charakter komiksowej rzeczywistości. W tak narysowanym świecie dosadne pomysły scenarzysty sprawdzają się bardzo dobrze i nie wywołują niesmaku.

Pierwszy tom „Chew” zapowiada bardzo interesującą serię. Doskonały pomysł wyjściowy, galeria interesujących postaci, intrygujące wątki poboczne, nietuzinkowe poczucie humoru scenarzysty doskonale uchwycone i wyeksponowane przez rysownika i skłonność do łamania schematów, to składniki zapowiadające bardzo smakowitą potrawę. W USA wyszło już dziesięć tomów serii zatem przed nami – miejmy nadzieję – wielodaniowa uczta.

 

Tytuł: „Chew" tom 1: Przysmak konesera”

  • Scenariusz: John Layman
  • Rysunki i kolory: Rob Guillory
  • Tłumaczenie: Robert Lipski
  • Wydawca: Mucha Comics
  • Data polskiego wydania: październik 2014
  • Objętość: 128
  • Format: 175x265 mm
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 49 złotych

 Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 


comments powered by Disqus