„Batman: Ziemia Jeden” - recenzja
Dodane: 11-05-2015 21:03 ()
O komercyjnym potencjale marki wykreowanej przez Boba Kane’a i Billa Fingera obserwatorów kultury popularnej przekonywać raczej nie trzeba. Tytuły z udziałem Batmana i jego pomagierów od lat niezmiennie są najchętniej nabywaną częścią oferty DC Comics. Nic zatem dziwnego, że przedstawiciele władz zwierzchnich tego wydawnictwa na różne sposoby starają się dyskontować popularność uwikłanego w niekończącą się krucjatę Bruce’a Wayne’a. „Batman: Ziemia Jeden” to kolejny przejaw tej tendencji.
Linia wydawnicza pod hasłem „Ziemia Jeden” to wyjątkowo ciekawa inicjatywa. Z założenia miała prezentować dłuższe (z reguły ponad stustronicowe), zwarte fabuły osadzone w realiach maksymalnie zbliżonych do świata rzeczywistego. Koncept do szczególnie oryginalnych być może nie należał, jako że usiłowano go wdrażać jeszcze w czasach świetności wydawnictwa Charlton (m.in. na łamach magazynu „Mysterious Suspense”, w którym prezentowano perypetie wykreowanego przez Steve’a Ditko Questiona). Z kolei czytelnicy produkcji Marvela zapewne pamiętają wczesne epizody serii pod-uniwersum Ultimate, w którym wyraźnie usiłowano wkomponować herosów Domu Pomysłów w świat kreowany, imitujący naszą rzeczywistość (zwłaszcza w przypadku „The Ultimates vol.1”). Podobne założenie przyświecało inicjatorom projektu „Ziemi Jeden”, w ramach którego zamierzano przybliżyć czołowe osobowości DC Comics. Wśród nich nie mogło rzecz jasna zabraknąć dziedzica fortuny Wayne’ów, gwaranta wysokiej sprzedaży publikacji z jego udziałem. Tym sposobem latem 2012 r. do dystrybucji trafił pierwszy tom kolejnej z licznych reinterpretacji legendy Mrocznego Rycerza.
Tym razem stery projektu powierzono Geoffowi Johnsowi, jednemu z głównych architektów gruntownego przekształcenia DC Comics, do którego doszło niecały rok wcześniej, odnowicielowi świetności marki Green Lanterna, a także autorowi scenariuszy opowieści z udziałem Supermana uznanych za jedne z najbardziej udanych w ostatnich latach („Brainiac”, „Secret Origins”). Warto nadmienić, że w wizualizacji przygód Człowieka ze Stali wspomagał Johnsa Gary Frank, którego polscy czytelnicy zapewne pamiętają z opublikowanej nakładem Mandragory mini-serii „Plemię Cienia”. Wspomniano go nieprzypadkowo, jako że to właśnie jemu przypadło w udziale zilustrowanie także skryptu Johnsa do „Batman: Ziemia Jeden”. Biorąc pod uwagę realistyczną manierę tego twórcy (choć z łatwo dostrzegalną skłonnością do idealizacji w duchu superbohaterskiej konwencji) ów wybór był w pełni uzasadniony. Tym bardziej, że obaj panowie najwyraźniej dobrze się dogadują.
Czego możemy spodziewać się po kolejnej już z bardzo wielu wizji początków kariery Obrońcy Gotham? Tak jak już wcześniej zasygnalizowano Johns robi co w jego mocy, aby nadać powierzonej mu postaci znamion prawdopodobieństwa. Stąd ekwipunek użytkowany przezeń w trakcie nocnych patroli częstokroć zawodzi, a charakterystyczny strój daleki jest od ultranowoczesnego blichtru, obecnego na kartach publikowanej również u nas „Ligi Sprawiedliwości”. Miast wymyślnym Batmobilem Bruce zmuszony jest przemierzać rodzinną metropolię nieoznakowaną limuzyną. Także scenografie i plenery dalece odbiegają od silnie stechnicyzowanej formuły zaproponowanej przez Grega Capullo na kartach „Batmana” (nic jej przy tym nie ujmując). Ponadto tytułowy bohater nierzadko tęgo obrywa i to bynajmniej od otrzaskanych w zabójczym fachu osiłków pokroju Bane’a i Killer Croca. Jego adwersarzami są bowiem w przeważającej mierze miejscy opryszkowie, bądź też wysoko postawieni liderzy półświatka (choć w końcówce albumu zasygnalizowano perspektywę nadejścia „ery dziwolągów”). Wszechstronnie wyposażone laboratorium Luciusa Foxa to co najwyżej sfera niespełnialnych marzeń, a o wielofunkcyjnych gadżetach po prostu nie może być mowy. Batman zmuszony jest zatem improwizować, a z podjętych zadań nie zawsze potrafi wyjść obronną ręką. Świat z „Ziemi Jeden” wypada zatem ocenić jako względnie bliski naszej rzeczywistości, surowy i odarty z zaawansowanej techniki, którą Bruce Wayne zwykł się posługiwać we współczesnych, poświęconych mu tytułach. Stąd podstawowe założenie linii wydawniczej, pod której szyldem opublikowano ów album zostało osiągnięte.
Rzecz jasna nie mogło zabraknąć większości elementów składających się na mozaikę pt. „Geneza Mrocznego Rycerza” począwszy od tragicznej śmierci Marthy i Thomasa Wayne’ów. Johns nie omieszkał jednak zastosować kilku przewrotnych rozwiązań (jak np. w kontekście Harveya Bullocka) pozwalając sobie na odrobinę uszczypliwości pod adresem niektórych trendów w kulturze popularnej (m.in. popularnych przed kilkoma laty programów typu „CSI: Kryminalne zagadki Miami”). Oryginalnie sportretowano również Alfreda Pennywortha, który w zawartej tu wersji rzeczywistości miast aktorstwa zwykł wykazywać biegłość w nieco odmiennych sferach sztuki. Tak jak to zazwyczaj bywa w przypadku utworów autorstwa wspomnianego scenarzysty, tak i tutaj trudno mówić o szczególnie pogłębionej złożoności charakterologicznej obecnych tu postaci. Jak wyżej zasygnalizowano Johns dokładał wysiłków, aby chociaż częściowo wydobyć się poza schematy i rozwiązania znane z wcześniejszych interpretacji. Co prawda na forach tematycznych dało się słyszeć głosy rozczarowania tym tytułem. Istotnie „Ziemia Jeden” ustępuje takim klasykom jak „Powrót Mrocznego Rycerza” czy „Długie Halloween” (nie wspominając o bogatej ofercie mniej docenionych tytułów „batmanicznych”). Stanowi jednak kolejną i raczej udaną wariację o początkach burzliwej kariery Zamaskowanego Krzyżowca. Do tego ujętą dopracowaną warstwą plastyczną, pogłębiającą poczucie nieco zgrzebnego naturalizmu.
Na marginesie warto nadmienić, że „Batman: Ziemia Jeden” inicjuje wzbudzającą mnóstwo emocji kolekcje „DC Deluxe”. W jej ramach z pewnością jeszcze nie raz doczekamy się opowieści z udziałem alter ego Bruce’a Wayne’a. Zwłaszcza, że już zapowiedziano długo wyczekiwane wznowienie m.in. „Azylu Arkham” Granta Morrisona i Dave’a McKeana oraz polską premierę klasycznego „Syna Demona” w wykonaniu Mike’a W. Barra i Jerry’ego Binghama.
Tytuł: „Batman: Ziemia Jeden”
- Tytuł oryginału: „Batman: Earth One”
- Scenariusz: Geoff Johns
- Szkic: Gary Frank
- Tusz: Jonathan Sibal
- Kolor: Brad Anderson
- Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
- Posłowie: Kamil Śmiałkowski
- Wydawca: Egmont Polska
- Data premiery: 27 kwietnia 2015 r.
- Oprawa: twarda z obwolutą
- Format: 18 x 27 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 144
- Cena: 75 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus