Soundtrackowy Hall of Fame: Kingdom of Heaven
Dodane: 09-04-2009 15:13 ()
Korekta: Elanor
Długo zastanawiałem się, czy do mojej personalnej listy najlepszych ścieżek dźwiękowych dodać Królestwo Niebieskie czy też może Kroniki Narnii. Oba filmy zilustrował muzycznie Harry Gregson-Williams, kompozytor, który mimo 50-tki na karku swoją przygodę z soundtrackami zaczynał dość późno, bowiem w 1993 roku. Obie partytury są godne najwyższych pochwał, ostatecznie postawiłem jednak na Królestwo Niebieskie, z tego względu, że jednak było wcześniej od Kronik Narnii, a muzyka do adaptacji powieści C.S. Lewisa jest, jakby nie patrzeć, kontynuacją stylu zapoczątkowanego w Królestwie.
Królestwo Niebieskie to tzw. blockbuster w reżyserii Ridleya Scotta, a więc wysokobudżetowa produkcja przygotowana z wielkim rozmachem, o oszałamiających (jak na owe czasy) efektach specjalnych i bardzo realistycznym podejściu do scen batalistycznych. Do tej pory Scott współpracował zwykle z Hansem Zimmerem, specjalistą od ilustrowania tego typu produkcji (vide Gladiator, Helikopter w ogniu czy też nie aż taki przygodowy Hannibal). Powierzenie napisania partytury do Królestwa Niebieskiego Harry'emu Gregsonowi-Williamsowi było krokiem po części zaskakującym (bo przecież nie Zimmer), po części jednak zostało po staremu (a przynajmniej tak by się wydawało, bowiem Gregson-Williams wywodził się ze szkoły tego drugiego). Tymczasem Harry'emu coraz mniej podobały się porównania do Zimmera i od jakiegoś czasu poszukiwał swojego własnego stylu (znakomite Uciekające kurczaki, Człowiek w ogniu czy też Shrek). Problem polegał na tym, że nie dane mu było jeszcze ilustrować naprawdę potężnej produkcji w konwencji przygodowej. Tymczasem przy pracy nad Królestwem Niebieskim zmarginalizował tak uwielbianą przez swojego mentora elektronikę, rozpisał partyturę na orkiestrę i nagrał ścieżkę dźwiękową, która wyznacza od tamtego czasu styl Gregsona.
Trzeba od razu zaznaczyć, że mimo przygodowej konwencji, spora część filmu jest dramatem z zacięciem moralizatorskim - jest tu kwestia walki w imię religii, poszukiwania odkupienia grzechów, psychologiczny pojedynek pomiędzy Bailanem, głównym bohaterem, a Saladinem, dowódcą wojsk arabskich - dlatego też partytura nie mogła się składać jedynie z napompowanych, dynamicznych elementów. Jest wręcz przeciwnie, w znacznej mierze jest ona subtelna i piękna, a utwory dynamiczne są jej dopełnieniem.
Rozpoczyna ją Burning the Past, połączenie powolnej, smutnej melodii i pięknych kobiecych chórów. Owe chóry zresztą są znakiem rozpoznawczym tej ścieżki dźwiękowej, pojawiają się często, a brzmią lekko i przyjemnie, niezależnie od użytego w utworze instrumentarium. Crusaders daje nam przedsmak tego, czego przyjdzie nam słuchać podczas scen batalistycznych, rozpoczyna się ponownie od subtelnego kobiecego chóru, by dołożyć potem dynamiczną melodię, która w swej pełnej okazałości rozbłyśnie w The Battle of Kerak. Akcja filmu przenosi się do Ziemi Świętej, na Bliski Wschód, i to słychać w muzyce. Na początek dość nieśmiało w początku A New World, by przejść dalej w To Jerusalem, który wprowadza nas już całkowicie w klimaty bliskowschodnie z ich typową melodyką i użyciem instrumentów pochodzących z tamtych terenów (można tu odnaleźć podobieństwa do Dzieci Diuny Briana Tylera). Dalsze kilka utworów znów zachwyca swoją subtelnością. Ich linia melodyczna oparta jest na dźwiękach z Burning the Past w różnych formach i wariacjach, na różne instrumenty (Sibylla, Rise a Knight) czy też z To Jerusalem (Ibelin). The King z kolei jest niejako wstępem do najbardziej bombastycznego utworu na płycie tj. The Battle of Kerak.
O ile u Zimmera podniosła muzyka akcji towarzyszy niemal przez całą scenę batalistyczną, o tyle Gregson-Williams poszedł w drugą stronę (ten sam zabieg zastosował później w Kronikach Narnii). Muzyka towarzyszy nam od momentu, kiedy rycerze przygotowują się i wyruszają do walki. Przeciwnicy zbliżają się do siebie, zwarcie jest już blisko - wszystko to podkreśla progresywny charakter utworu, dźwięki wydobywane są coraz szybciej i coraz głośniej, dodawane są coraz to nowsze instrumenty, w międzyczasie swoje robi chór... w punkcie kulminacyjnym ściana dźwięku osiąga apogeum, sprawia, że widz siedzi w napięciu... i nagle muzyka raptownie milknie a sama scena walki odbywa się jedynie przy dźwiękach uderzeń mieczy, jękach rannych i rżeniu koni.
Kolejne utwory nie wprowadzają już nic nowego, są one wariacjami tych, które usłyszeliśmy wcześniej. Dalej więc mamy subtelne dźwięki i użycie wspaniałych, delikatnych chórów w utworach o mniejszym "ciężarze gatunkowym" oraz głębokie chóralne zawodzenia i dynamikę w kawałkach ilustrujących szybszą, bardziej przygodową akcję.
Odsłuchiwanie płyty poza filmem jest również niekłamaną przyjemnością. Melodie zawarte na płycie, choć nie imponują zakresem tematycznym - właściwe da się rozróżnić jeden temat Krzyżowców, który przewija się niemal w każdym utworze - rzucają się w ucho, brzmią czysto, rzadko kiedy są "zanieczyszczone" elektroniką.
Jeśli ktoś szuka świetnej partytury, znakomicie rozpisanej, która ma własny, indywidualny styl, w której jedynie powiewają lekkie echa zimmerowskiej formy pisania muzyki do takich filmów, będzie tą ścieżką dźwiękową zachwycony.
Muzyka w filmie: 5/5
Muzyka na płycie: 5/5
Królestwo Niebieskie
Kompozytor: Harry Gregson-Williams
Wydawca: Sony Classical
Rok wydania: 2005
LISTA UTWORÓW
1. Burning the Past
2. Crusaders
3. Swordplay
4. A New World
5. To Jerusalem
6. Sibylla
7. Ibellin
8. Rise a Knight
9. The King
10. The Battle of Kerrak
11. Terms
12. Better Man
13. Coronation
14. An Understanding
15. Wall Breached
16. The Pilgrim Road
17. Saladin
18. Path of Heaven
19. Light of Life (Ibelin Reprise)
W cyklu dotychczas ukazały się:
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...