Soundtrackowy Hall of Fame : Braveheart

Autor: Maciej "Levir" Bandelak Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 29-12-2006 15:23 ()


Gdzieś w tym alfabetycznym tłoku zaginęła mi literka "b". "B" jak Bravehart. Niemożliwością byłoby w moim zestawieniu pominąć muzykę Jamesa Hornera do filmu Mela Gibsona.

 

Film opowiada o Williamie Wallace, szkockim bohaterze, oddającym życie walcząc o wolność swojego narodu przeciwko Anglikom. Postaci, która w czasie swojego życia poznała niemal każde ludzkie uczucie od pierwszej miłości, przez rozpacz po nienawiść, a wreszcie ulgę i poczucie zwycięstwa. Ten trzygodzinny epicki obraz został muzycznie zilustrowany przez Jamesa Hornera, mającego na swoim koncie wiele nominacji, wyróżnień i nagród za swoją twórczość (zresztą jego partytura do tego filmu zyskała nominację do Oskara).

 

Wydaje mi się, iż ścieżka do Bravehearta jest najlepszym dokonaniem w karierze kompozytora, przede wszystkim ze względu na różnorodność tematyczną, etniczność i zwyczajne piękno skomponowanych utworów (tematy romantyczno-sielankowe).

 

GŁÓWNEGO MOTYWU CZAR

 

Główny motyw przewijający się przez cały film pojawia się na krótko już w pierwszym utworze; niezwykle prosty, ale ujmujący pięknem i wbrew pozorom głębią, wygrywanym na dudach (szkockim instrumencie ludowym - zresztą, w filmie o Szkotach nie mogło się obejść bez użycia całej gamy instrumentów stricte związanych z wyspami brytyjskimi - dudy, flety czy bodhran to tylko kilka z nich, dzięki czemu ścieżka jest naładowana etnicznością). W "A Gift of a Thistle" ponownie słyszymy główny motyw, najpierw wygrywany na flecie, a następnie ponownie na dudach, dalej na skrzypcach. Motyw ten powtarza się bardzo często na ścieżce, dzięki czemu tak mocno zapada w pamięć, że można go nucić w nocy o północy.

 

Należy stwierdzić, że aż nazbyt często, albowiem w kolejnym utworze "Wallace Courts Murron", po początkowo szkocko-biesiadnych rytmach, motyw pojawia się ponownie. Aby było mało, w "The Secret Wedding" znowu. Tak się składa, że to wina montażu ścieżki na albumie (na rozszerzonym wydaniu pomiędzy są wstawione inne kawałki, co powoduje, że nie ma monotematyczności). W "Wallace Courts Murron" pod koniec mamy do czynienia z pełnym wyrażeniem motywu głównego (a zarazem motywu miłosnego) na skrzypce.

 

Zmiana następuje od piątego kawałka. Od tematów miłosnych kompozytor przechodzi do ujmujących tematów dramatycznych. "Attack on Murron", "Revenge" i "Murron's Burial" to trzy utwory ilustrujące dramat śmierci ukochanej Wallace'a. O ile pierwsze dwa są zbudowane na bazie sinusoidy nastrojowej, (tj. najpierw spokojne dźwięki, które następnie przechodzą w coraz bardziej intensywne; za pomocą bębnów - "Attack on Murron", czy chóru i dud - "Revenge") by pod koniec znowu się wyciszyć, o tyle trzeci to kolejny powrót do głównego motywu - najpierw smutno wygrany na harfie, po czym ponownie na smyczkach. O ile przy jego wcześniejszym pojawianiu się mieliśmy do czynienia z miłosnym przesłaniem, o tyle teraz, dzięki nieco wolniejszemu tempu, dostajemy dramatyczny motyw wyciskający łzy.

 

WRESZCIE EPICKOŚĆ

 

Było, nie było, Bravehart jest filmem epickim zrealizowanym z wielkim rozmachem, więc i na ścieżce dźwiękowej nie mogło go zabraknąć. Co ciekawe nie jest to ten typ oprawy, jaki słyszymy zwykle u kompozytorów a'la Zimmer (wielka pompatyczność, chóry i rozbudowana sekcja dęta) i bardzo dobrze. Horner buduje tu epickość na bazie tego, co stworzył do tej pory (co jednoznacznie świadczy, że kompozytor miał pomysł na partyturę od początku do końca).

 

"Making Plans - Gathering the Clans" wykorzystuje siłę szkockich dud, fletów i bodhranu. "Sons of Scotland" to posępne bębny, instrumenty dęte drewniane i blaszane, zaprawione dozą instrumentów ludowych - to wszystko umiejętnie buduje nastrój przedbitewny, którego apogeum pojawia się w "The Batlle of Stirling". Mylić się będzie jednak ten, kto pomyśli, że "The Batlle of Stirling" ilustruje samą bitwę. Otóż tę kompozycję słyszymy tuż przed bitwą, kiedy to armie zbierają się i powoli ruszają do walki. Ten dynamiczny kawałek z każdą minutą podkręca tempo, dodając coraz to nowsze dźwięki (dudy), które wprowadzają element niepokoju i oczekiwania na to, co się zaraz wydarzy - na zderzenie dwóch żądnych krwi armii. Gdzieś w międzyczasie znów słyszymy kawałek (który to już raz?) głównego motywu. Nagłe urwanie i znów spokojny motyw (kompozytor gra więc na emocjach widza, najpierw szybko i z napięciem, a potem zwolnienie i opadnięcie emocji - i tak tak, znów motyw przewodni w innej aranżacji).

 

POWTÓRKA Z ROZRYWKI

 

Zanudzę was. Znowu motyw przewodni. Tym razem jednak powracamy do wersji miłosnej w utworze "For the Love of a Princess" i choć kobieta inna, to utwór jest niemalże powtórką z "Wallace Courts Murron". W "Falkirk", z kolei, mamy powtórzenie sinusoidy nastrojowej. Rozpoczynamy od smyczków, budując coraz mroczniejszy nastrój, osiągamy go w momencie wejścia bębnów i niepokojących dźwięków trąbek, a kończymy znów ostrym "bum" i ciszą. "Betryal and Desolation" to bogactwo aranżacyjno-instrumentalne - długi, ponad siedmiominutowy utwór ze zmieniającym się tempem pokazuje tym razem, że Horner i w tego typu utworach czuje się jak ryba w wodzie (oczywiście, gdzieś w środku kompozytor musiał przemycić motyw przewodni - najpierw na skrzypce, a następnie na dudy). "Mornay's Dream" jest krótkim kawałkiem na odpoczęcie po uprzednim, w którym mieliśmy huśtawkę nastrojów. I choć nie należy on do spokojnych rytmów, wprowadza jednak pewien spokój jeśli chodzi o strukturę utworu. W "The Legends Spreads" kompozytor ponownie wyprowadza na przód celtyckie instrumenty, serwując nam króciutki, acz żywy utwór, świetnie oddający to, co się dzieje na ekranie (kiedy to legenda o Williamie szerzy się w błyskawicznym tempie po całej Szkocji). Powoli dochodzimy do końca ścieżki. Przed finałem następuje jeszcze "The Princess Pleads for Wallace Life", które jest harmonicznym, spokojnym (żeby nie napisać monotonnym) utworem, wygrywanym głównie przez flet.

 

FINAŁ, CZYLI PONOWNIE GŁÓWNY MOTYW

 

W trwającym ponad siedem minut utworze finałowym "Freedom - The Execution Bannockburn", towarzyszącym Williamowi w jego drodze na ścięcie, kompozytor buduje od samego początku strukturę utworu na bazie zmieniających się instrumentów. Trzy czwarte długości tego kawałka to smutne dźwięki, kiedy to William siedzi w więzieniu i następnie prowadzony jest na śmierć. Najpierw słyszymy ciche dźwięki rogu z podkładem złożonym ze smyczków i powtarzających się werbli. Następnie na czoło wysuwa się sekcja smyczkowa z dodatkiem dud w tle, a w kolejnej części smyczki ponownie tworzą tło, tym razem dla chóru. Mniej więcej w połowie utworu następuje zmiana na delikatny flet, który powtarza motyw słyszany niemal przez cały ten kawałek. Wreszcie pod koniec wchodzą wszystkie instrumenty używane dotychczas (ciągle jednak wszystko utrzymane jest w bardzo cichym tonie, który podkreśla wzniosłość i smutek towarzyszący ostatnim chwilom życia Williama), następuje finał sceny, podkreślony przez powrót do głównego motywu całej ścieżki, wygrywany przez całe zebrane instrumentarium (z dudami na czele) i na koniec następuje wyciszenie. Ostatni utwór (równie długi co poprzedni) "End Credits" - jak sama nazwa wskazuje pojawia się w ostatnich scenach filmu i na napisach końcowych. To już tylko przypomnienie poznanych wcześniej motywów (z nieodłącznym motywem przewodnim).

 

CZAS NA PODSUMOWANIE

 

Powtórzę to, co pisałem na początku. To bezsprzecznie najlepsze dokonanie Jamesa Hornera w jego karierze. Ścieżka pięknie ilustruje film, a co ważne również oddzielne jej słuchanie stanowi prawdziwą przyjemność. Sprawia, że człowiek "odlatuje" myślami w stronę Szkocji czy Irlandii. Przy tym nie jest napompowana elektroniką i przesadną epickością a'la Media Ventures. Myślę, że gdyby przeprowadzono plebiscyt na najlepszą ścieżkę dźwiękową w historii współczesnej muzyki filmowej, Horner ze swoją partyturą zająłby miejsce medalowe (które? To już kwestia osobistej wrażliwości).

 

WYKORZYSTANIE na SESJACH

 

Taka muzyka ma to do siebie, że bardzo dobrze nadaje się jako podkład pod sesje. Instrumentarium szkocko-irlandzkie przywodzi od razu na myśl dwa systemy: 7th Sea (Avalon) i Poza Czasem. Część utworów, w których mniej słychać te instrumenty można wykorzystać niemal wszędzie. Jako, że większość „kawałków" jest stonowana, nadaje się raczej na spokojniejsze wydarzenia niż na szybkie pościgi.

 

 

Muzyka w filmie : 5/5

Muzyka na CD : 5/5

Muzyka na sesjach : 4/5

 

 

 

 

 

 

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...