Paulowi Thomasowi Andersonowi udało się nabrać niemalże każdego widza i krytyka, który poszedł do kina na „Mistrza”. Pięknymi zdjęciami autorstwa Mihaia Malaimare’a Jr. oraz montażem zakrył fabularną pustkę. Niczym tytułowy mistrz, grany przez Philipa Seymoura Hoffmana, omamił ich, że stworzył kolejne dzieło kinematografii. Niektórzy jednak budzą się z letargu.