„Smerfy” tom 29: „Smerfy i Złote Drzewo” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 14-06-2023 19:27 ()


Jak w swoim czasie stwierdził najzabawniejszy protagonista serii „Dylan Dog”, podobno nie warto być przesądnym, bo to przynosi pecha. Widać jednak w natłoku bieżących obowiązków oraz wieńczących trudy dnia codziennego imprez masowych przedstawicielom skrzaciej społeczności zabrakło czasu i okazji, by zapoznać się z tą akurat odsłoną przygód „Detektywa Mroku”.

A szkoda, bo dzięki wiedzy z niej zaczerpniętej i owej konstatacji nieprzecenianego Groucho, miast tracić czas na kultywowanie niewartych uwagi zabobonów, podjęliby się znacznie bardziej sensowych aktywności. Prawidła fabularne rządzące tą serią są jednak nieubłagane. Stąd momenty kryzysowe, które za sprawą determinacji i zmyślności wychowanków Papy Smerfa (a jeszcze częściej jego samego) zawsze udaje się zażegnać, są w jej przypadku nieuniknione.

Tym razem jednak, miast kolejnej intrygi Gargamela tudzież wiedźmy Hogaty, wynikły kłopot to pochodna tradycji celebrowanej każdej wiosny od niepamiętnych wręcz czasów. Głównym elementem tego święta jest przechowywane w jednej z jaskiń obite złotą blachą drzewo. Wedle dawnych podań wznoszenie toastów przy znajdującym się w środku wioski drzewie zapewnić ma jej mieszkańcom moc obfitości i pomyślności. Stąd dokładnie przez wspomnianych starań na rzecz właściwego obchodzenia tegoż święta. Na nieszczęście Smerfów rozpętuje się gwałtowana burza, w efekcie której tytułowe Złote Drzewo, trafione zostaje piorunem. Wygląda zatem na to, że symbol (by nie rzec, że wręcz fetysz) obfitości stracił aurę fortunnego oddziaływania, co wśród Smerfów wywołuje nastrój powszechnego fatalizmu. Wszak w ich mniemaniu przed nimi nieuchronna perspektywa roku wszelkich nieszczęść…

Jak nietrudno się domyślić, lider tej społeczności nie zamierza przeczekiwać pełnych dwunastu miesięcy spędzonych w atmosferze dojmującego zwątpienia i narastających obaw. Stąd na niniejszą odsłonę przygód jego i jego podopiecznych złożyły się kolejne starania na rzecz powstrzymania, zdawało się, nieuchronnego ciągu niepowodzeń i katastrof. W podjętym zadaniu radzą oni sobie świetnie, choć równocześnie przyznać trzeba, że skala wyzwania jawi się momentami w kategorii przytłaczającej. Ta okoliczność oczywiście korzystnie wpływa na rozwój opowieści, zapewniając jej stosowne napięcie. Rozgrywa się tu sporo i z licznymi angażującymi czytelnika zwrotami akcji.

Stąd także niniejsze spotkanie z dziedzictwem wyobraźni Pierre’a „Peyo” Culliforda (nawet jeśli w wykonaniu kontynuatorów jego dzieła) z pełnym przekonaniem wypada zaliczyć do udanych. Raz jeszcze przyczynili się ku temu sprawnie imitujący styl rzeczonego Pascal Garray (rysunki) i Nine Culliford (kolory), zachowujący pełnie urokliwej maniery pomysłodawcy marki. Stąd aż chciałoby się polecić rodzinie Rosińskich tę właśnie serię jako przykład faktycznie udanej inicjatywy kontynuującej docenioną klasykę europejskiego komiksu.

 

Tytuł: Smerfy tom 29: Smerfy i Złote Drzewo

  • Tytuł oryginału: „Le Schtroumpfs et l’Arbre d’or”
  • Scenariusz: Alain Jost i Thierry Culliford
  • Szkic i tusz: Pascal Garray
  • Kolor: Nine Culliford
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Maria Mosiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: Le Lombard
  • Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 8 kwietnia 2011
  • Data publikacji wersji polskiej: 17 maja 2023
  • Oprawa: miękka 
  • Format: 285 x 215 mm
  • Druk: kolor
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 48
  • Cena: 29,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus