„Rozkwit i upadek Imperium Triganu” księga 1 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 22-05-2023 21:56 ()


W latach 50. i 60. XX wieku serca i umysły ówczesnych kinomanów rozgrzewały nie tylko westerny i dramaty wojenne, ale też monumentalne widowiska osadzone w głębokiej starożytności. Popularność tego typu produkcji znalazła swój przejaw także w komiksowych realizacjach, do tego nie tylko adaptacjach kanonicznych dzieł literatury takich jak m.in. „Ben Hur” Lewisa Wallace’a i „Quo vadis?” Henryka Sienkiewicza, ale też zupełnie nowych przedsięwzięć.

Za takie wypada bowiem uznać wspólną inicjatywę twórczą Mike’a Butterwortha i Dona Lawrence’a prezentowaną od września 1965 r. na łamach brytyjskiego magazynu „Ranger”, a czasem również „Look and Learn”. Trudno bowiem przegapić, że „Rozkwit i upadek Imperium Triganu” (bo o tym tytule oczywiście mowa), pomimo rekwizytorium zaczerpniętego z fantastyki naukowej, równocześnie wykazuje silną zależność formalną i narracyjną właśnie wobec filmów z nurtu, jak się je zwykło określać, miecza i sandałów. Dość wspomnieć, że inicjator tytułowej struktury politycznej, wódz nomadycznej społeczności imieniem Trigo, niczym Mojżesz z „Dziesięciu przykazań” Cecila B. DeMille’a, we względnie krótkim czasie wdraża swoją idee, przekonując do niej podążających za nim pobratymców.

Tym sposobem dał on początek tytułowemu Imperium Triganu, dynamicznie rozwijającej się państwowości, która w krótkim czasie zyskała status jednego z dwóch najpotężniejszych mocarstw planety Elekton. Jak się jednak okazuje zorganizowanie prężnie funkcjonujących ośrodków miejskich oraz posługiwanie się względnie zaawansowanymi technologiami (m.in. lotnictwem napędzanym silnikami odrzutowymi) to ledwie początek licznych wyzwań. Toteż także Trigo i jego poddanych nie omija zjawisko określone w swoim czasie przez skądinąd znanego Władysława Studnickiego mianem przekleństwa imperium. Ambitne zamiary generują bowiem adekwatne do ich rangi problemy. Napór nieustannie czyhających na moment słabości nomadów, eskalacja z pozoru banalnych nieporozumień w relacji z dysponującym porównywalnym potencjałem sojusznikiem, konflikt w gronie rodziny panującej, a nawet agresja mieszkańców innych światów – to aż nadto dla co prawda twardego władcy, którym jest Trigo, aczkolwiek nie zawsze wykazującego stosowny rozsądek.

Wśród opinii dotyczących tego (nie bójmy się w pełni adekwatnego w tym przypadku słowa) monumentalnego i dla wielu (a na pewno dla autora przedmowy to tego zbioru w osobie Liama Sharpa, znanego z ilustrowania m.in. przygód Green Lanterna) pamiętnego przedsięwzięcia przeważa przekonanie, że ma ono już tylko swój wymiar historyczny. Wszak właśnie przy okazji jego realizacji wykuwał się warsztat Dona Lawrence’a, artysty, który zasłynął nade wszystko swoim udziałem w produkcji dobrze znanej także polskim czytelnikom serii „Storm”. Trudno zresztą nie zauważyć, że już wówczas rzeczony wykazywał się wyjątkowym talentem oraz biegłością w realistycznym ujmowaniu świata kreowanego, z całym jego spektrum struktur materii. Stąd bez względu na to, czy w przestrzeniach poszczególnych kadrów uwzględniał on elementy pejzażu, sylwetki obsady tej opowieści czy też użytkowany przez nich ekwipunek, każdy z tych „składników” jawi się w pełni sugestywnie, z respektowaniem perspektywicznej głębi i światłocienia.

Jednak wraz z lekturą tegoż obszernego i fabularnie dosyconego tomiszcza okazuje się, że także ciąg zdarzeń „spiętych” w ramy opowieści ma znaczne szansę przekonać co najmniej jedną grupę docelową potencjalnych odbiorców. Mowa tu o wielbicielach fantastyki utrzymanej w nastrojowości retro, obficie czerpiącej z dorobku takich klasyków gatunku jak m.in. Herbert George Wells („Wojna światów”) i Edgar Rice Burroughs („Miecze Marsa”). Do tego nieobojętnych na poetykę znaną z kart m.in. „Ostatnich dni Pompei” Edwarda Bulwera-Lyttona, a także starożytnych tradycji dotyczących początków Rzymu. Jakości te nadspodziewanie harmonijnie z sobą współgrają; do tego stopnia, że nawet pewne niespójności świata przedstawionego oraz nie zawsze sensowna motywacja niektórych protagonistów nie zaburzają satysfakcjonującego odbioru zebranych tu opowieści. Chłonie się je zatem z czytelniczą radością, aczkolwiek z zasygnalizowanym wyżej zastrzeżeniem co do ich nieco staroświeckiej formuły. Równocześnie jednak przynajmniej z perspektywy piszącego te słowa trudno w przypadku „Rozkwitu i upadku…” mówić o tzw. ramocie, bo wartkość kolejnych epizodów z dziejów Imperium Triganu wręcz wciąga. Jak na inicjatywę twórczą liczoną w blisko sześciu dekadach od jej debiutu korzystnie świadczy to o scenarzyście tego projektu. Można zatem pokusić się o przypuszczenie, że także na dalszych etapach prezentacji niniejszej serii również w wymiarze stricte narracyjnym będzie się ona prezentować nie mniej udanie.

 

Tytuł: „Rozkwit i upadek Imperium Triganu” księga 1

  • Tytuł oryginału: „The Rise and Fall of the Trigan Empire vol.1”
  • Scenariusz: Mike Butterworth
  • Ilustracje: Don Lawrence
  • Wstęp: Liam Sharp
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Robert Lipski
  • Liternictwo: Raraku.pl
  • Wydawca wersji oryginalnej: Rebellion Publishing  
  • Wydawca wersji polskiej: Wydawnictwo Kurc    
  • Data premiery wersji oryginalnej (w tej edycji): 27 lipca 2022 r. 
  • Data premiery wersji polskiej: 7 czerwca 2022 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Format: 21 x 29,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 296
  • Cena: 150 zł
  •  

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w magazynach „Ranger” oraz „Look and Learn” między 18 września 1965 r., a 17 maja 1968 r.

 Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus