„Diuna: Opowieści z Arrakin” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 02-12-2022 23:51 ()


Uniwersum Diuny to przestrzeń bez cienia wątpliwości rozległa. Dość wspomnieć, że między trzecim a czwartym tomem kanonicznych tomów tej kosmicznej sagi (tj. „Dziećmi Diuny” a „Bogiem Imperatorem Diuny”) upływa bagatela pięć tysięcy lat. Przyznać trzeba, że to całkiem rozległy kawałek czasu do zapełnienia. A przecież w przypadku tego klasycznego już przedsięwzięcia to nie jedyna okazja dla zdolnych autorów, by wykazać się zmyślnością i polotem.

Zresztą w przypadku ponadczasowych, popkulturowych marek swoiste fabuły dopełniające (acz równocześnie nienaruszające tzw. wątków kanonicznych) to niemal standard. Tym bardziej że za ich sprawą zyskują one na rynkowej żywotności. A tego zapewne życzy sobie każdy umiejący liczyć dysponent takowej. Syn pomysłodawcy „Diuny” – tj. Brian Herbert (a przy okazji także ściśle z nim współpracujący Kevin J. Anderson) – już od schyłku lat 90. ubiegłego wieku dwoi się i troi, by świat o największym dokonaniu jego ojca nie zapomniał. Stąd liczone już w kilkunastu pozycjach „Legendy Diuny” tj. teoretycznie kanoniczne powieściowe rozwinięcia i uzupełnienia kanonicznych sześciu tomów autorstwa Franka Herberta. Co więcej, jedna z nich już doczekała się swojej komiksowej adaptacji, tj. zrealizowany pod szyldem BOOM! Studios „Ród Atrydów”. Jakby tego było mało, na amerykańskim rynku dopiero co rozpoczęto prezentację pierwszych epizodów analogicznej produkcji, tym razem opartej na kontynuującej wątki wspomnianej chwilę temu powieści, czyli „Rodu Harkonnenów”.  

Czy włodarze wydawnictwa Non Stop Comics skuszą się na polską edycję także tej opowieści, przekonamy się zapewne w pierwszej połowie przyszłego roku. Na ten moment cieszy natomiast okoliczność, że doczekaliśmy się jeszcze jednej komiksowej produkcji osadzonej w uniwersum Diuny. Tym razem jednak, miast przerobienia na „mowę” komiksu „Legend Diuny” tudzież adaptacji cenionego utworu, od którego wszystko się zaczęło, przed nami zbiór dwóch opowieści, które niejako „wypączkowały” z wątków zasygnalizowanych w życiowym dokonaniu Franka Herberta. Stąd „Diuna: Opowieści z Arrakin” stanowi właśnie przykład wspomnianych wyżej fabuł dopełniających. Nie wpływają one bowiem w żaden sposób na dotychczasową interpretację jednej z najbardziej uznanych dzieł literatury fantastycznej, a jednak dla wielbicieli „Diuny” stanowią okazję do ponownego odwiedzenia uwielbianego przez nich świata kreowanego.  

Temu właśnie służą zebrane w niniejszym zbiorku opowieści. W pierwszej z nich przedstawiono losy potomka jednego z wysokich rodów zasiadających w Laandsradzie (tj. galaktycznym przedstawicielstwie, którego opinie, ku swej zgryzocie, zmuszony jest respektować nawet padyszach imperator). Trwając w przekonaniu, że za eksterminacje jego bliskich odpowiada ród Atrydów, zaciąga się on do imperialnej gwardii i po odbyciu morderczego „stażu” na skrajnie niebezpiecznej planecie Salusa Secundus zasila ścisłe grono Sardaukarów strzegących dostępu do aktualnego dysponenta Lwiego Tronu (czyli rzecz jasna imperatora). A czyni to w nadziei, że pewnego dnia w zasięgu jego sztyletu znajdzie się nie kto inny jak książę Leto Atryda.

Druga z zawartych tu opowieści to natomiast podjęcie jednego z teoretycznie mało istotnych wątków kanonicznej powieści. Mowa tu o legionistach w służbie dziedziców Kaladanu (czyli oczywiście Atrydów). Wielu z nich bowiem, w trakcie feralnego ataku na Arrakin dokonanego wspólnymi siłami Harkonnenów i przebranych w ich mundury Sardaukarów, nawet nie miało okazji skrzyżować swoich lanc i rapierów ze wspomnianymi napastnikami. Ci bowiem, dla wyeliminowania ich z walki bez konieczności stawania do konfrontacji twarzą w twarz ze znakomicie wyszkolonymi przez Gurneya Hallecka i Duncana Idaho wojownikami, przy użyciu teoretycznie zapomnianej artylerii zdołali uwięzić nieszczęsnych żołnierzy Atrydów w jaskiniach muru zaporowego Arrakin. „Szept kaladańskich mórz” (druga z zaprezentowanych tu opowieści) przybliża ostatnie chwile jednego z takich oddziałów, który miał pecha skryć się we wspomnianych jaskiniach.

Pierwsze co w trakcie lektury niniejszej propozycji wydawniczej rzuca się w oczy to warstwa plastyczna obu fabuł. Znacząco się od siebie różniąca, acz w obu przypadkach wykazującej przemożną chęć do artystycznego wyżycia się. W „Krwi Sardaukara” być może nie jest to aż tak widoczne, aczkolwiek znać, że Adam Gorham przejawia ambicje sięgające dalej niż tylko wyrobnictwo pod szyldem Image Comics tudzież innych tego typu, deklaratywnie niezależnych przedsięwzięć wydawniczych. Znać to choćby po przemyślanej choreografii rozrysowywanych przezeń scen konfrontacyjnych oraz skłonności do rysunkowej syntezy wzbudzającej skojarzenia ze swego czasu wyróżniającymi się realizacjami Luke’a McDonnella („Bohaterowie i Złoczyńcy: Legion Samobójców”, „Batman” nr 3/1993). Do tego stopnia, że ma się wrażenie, iż o tym twórcy jeszcze będzie dane nam usłyszeć.  

Z kolei o drugim artyście udzielającym się w tym tomiku w Polsce słyszymy już od dawna i to z niewielkimi przerwami. Bowiem angaż do zilustrowania „Szeptu kaladańskich mórz” otrzymał świetnie nad Wisłą i Narwią znany Jakub Rebelka, który pomimo lansowania go w pewnych niszach środowiskowych na tzw. artystę kultowo-offowego najwyraźniej nie ma nic przeciwko, by odnajdywać się jako twórca realizacji przeznaczonych także dla względnie masowego czytelnika. Nie da się ukryć, że zaproponowana przezeń stylistyka być może nie ujmie serc i portfeli odbiorców preferujących rozbuchaną idealizację wyrosłą na tradycjach superbohaterskiej konwencji doby lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Niewykluczone jednak, że tendencja do świadomej deformacji form i nieszablonowych rozwiązań stylistycznych (vide m.in. morskie odmęty Kaladanu) przekona niejednego czytelnika poszukującego, określmy to umownie, odmiennych stanów plastycznej świadomości.  

Uniwersum Diuny rozwija się zatem w przestrzeni komiksowego medium nader pomyślnie, a co zatem idzie w obiecujących kierunkach. O tyle to cieszy, że przynajmniej piszącemu te słowa wypatrywanie drugiej odsłony filmowej adaptacji powieści Franka Herberta nuży się wręcz  niemiłosiernie. Stąd kolejne wizyty w „komiksowej” emanacji tej rzeczywistości zdecydowanie byłby mile widziane.

 

Tytuł: „Diuna: Opowieści z Arrakin” 

  • Tytuł oryginału: „Dune: Tales from Arrakeen”
  • Scenariusz: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
  • Szkic i tusz: Adam Gorham („Krew Sardaukara”), Jakub Rebelka („Szept kaladańskich mórz”)
  • Kolory: Patricio Delpeche („Krew Sardaukara”), Jakub Rebelka („Szept kaladańskich mórz”)
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Paulina Braiter
  • Wydawca wersji oryginalnej: BOOM! Studios
  • Wydawca wersji polskiej: Wydawnictwo Sonia Draga/Non Stop Comics
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 28 lipca 2021/29 grudnia 2021 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 21 września 2022 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,6 x 26,9 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 112 
  • Cena: 59 zł

Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.

Galeria


comments powered by Disqus