„Daphne Byrne” - recenzja
Dodane: 18-02-2022 23:54 ()
Nagła śmierć najbliższego może wywołać ogromny szok, z którym trudno sobie racjonalnie poradzić. Gdy w palarni opium umiera Frederick Byrne, jego córka oraz żona próbują przepracować stratę na swój sposób. Daphne dostrzega rzeczy niewidzialne dla zwykłych śmiertelników i słyszy głosy dochodzące z krainy mroku. Jej matka natomiast stara się nawiązać kontakt z utraconym mężem poprzez medium – panią Swarthmore. A że przywoływanie zmarłych to zazwyczaj zwykła bajeczka dla zrozpaczonych dorosłych gotowych poświęcić majątek, by tylko raz jeszcze móc spotkać ukochaną osobę, toteż Daphne, mimo gnębiących ją zjawisk, postanawia za wszelką cenę wyrwać rodzicielkę z rąk hochsztaplerki, która z każdym dniem wpływa na nią coraz mocniej. Tylko jaki jest prawdziwy cel tajemniczej kobiety, rzekomo zdolnej do rozmowy z martwymi?
Kolekcja komiksów sygnowanych nazwiskiem Joego Hilla ma swoje lepsze („Pośród lasu”, „Kosz pełen głów”) i gorsze („Toń”, „Rodzina z domu dla lalek”) momenty, niestety „Daphne Byrne” należy do drugiej kategorii. Zapewne zdarzyła się w życiu każdego odbiorcy kultury wątpliwa przyjemność obcowania z dziełem, które powstało, nie wiadomo, z jakich powodów (pomijając kwestie finansowe). Z przykrością muszę stwierdzić, że z dużą dozą prawdopodobieństwa takie właśnie odczucie spotka czytelników mierzących się z komiksem Laury Marks (scenariusz) i Kelley'ego Jonesa (rysunki).
Mieszkająca w Nowym Jorku scenarzystka rozwleka miałką i prościutką fabułę na pięć rozdziałów tak, jakby miała ona coś ważnego do przekazania o otaczającym nas świecie, lub była frapującą rozrywką trzymającą odbiorcę w uścisku aż do ostatniego kadru, który być może wywróci do góry nogami jej sens. Ta histeryczna opowiastka o dojrzewaniu młodej panny Byrne spokojnie zmieściłaby się na 48. stronach, a nawet 20. To komiks, który idealnie sprawdziłby się w niewymagającej antologii grozy, lecz jako samodzielny, pełnometrażowy twór nie broni się niczym. Ani aż dwoma(!) absurdalnymi zwrotami akcji, ani jednowymiarowymi bohaterami, których losy są nam zupełnie obojętne. W szczególności zaś zawodzi tu warstwa graficzna w wykonaniu Jonesa.
To właśnie obecność amerykańskiego autora przy tym projekcie jest chyba jedynym usprawiedliwieniem dla długości omawianego komiksu. Cóż z tego, skoro to najgorsze prace Jonesa wydane w naszym kraju, i piszę to z wielką przykrością, przypominając sobie jego ekspresyjną charakterystyczną kreskę, którą obdarzył przygody Batmana, czy tę obfitującą w realną, namacalną grozę prezentowaną na łamach serii poświęconej Morfeuszowi. Trudno nie dostrzec w „Daphne Byrne” sandmanowych wpływów, szczególnie w kreacji poszczególnych postaci czy uginających się od mrocznej tonacji kadrów, tylko że mrok ten jest sterylny, płaski, przeestetyzowany, maskujący mankamenty rysownika. Plansze toną w czerniach, szarościach, fioletach i granatach Michelle Madsen, ale w żadnym razie nie są w stanie porwać czytelnika w otchłań strachu. Tak jakby wszystkie czające się tu potwory i miejsca były zaledwie wyciętymi, pomalowanymi kartonowymi dekoracjami, mającymi wywołać efekt głębi. Tylko to się nie udaje. Widać tu wszelkie niedoróbki i krawędzie tego świata. Do tego Jones fatalnie rysuje twarze. Na każdym kadrze znajduje się ktoś inny i tylko ubrania zdradzają poszczególnych bohaterów. W tym aspekcie jego nonszalancka niestaranność jest wręcz zdumiewająca!
„Daphne Byrne” fabularnie dorównuje poziomem „Toni”, co jest najgorszą z możliwych rekomendacji. Jednak wizualnie to najgorszy ze wszystkich tomów tej efemerycznej kolekcji. Trudno dostrzec w opowieści Laury Marks pozytywy mogące przykuć uwagę czytelnika. Na pewno na uwagę zasługują nastrojowe, przerażające okładki Piotra Jabłońskiego, który za pomocą kilku ilustracji uchwycił i oddał to, z czym prawdopodobnie chcieli zmierzyć się Marks i Jones. Cała reszta rozpłynie się w mrokach czasu.
Tytuł: Daphne Byrne
- Scenariusz: Laura Marks
- Rysunki: Kelley Jones
- Kolor: Michelle Madsen
- Przekład: Paulina Braiter
- Wydawca: Egmont
- Data publikacji: 19.01.2022 r.
- Oprawa: twarda
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- Objętość: 160 stron
- Format: 170x260
- ISBN: 978-83-281-5211-3
- Cena: 69,99
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus