„Pośród lasu” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 19-11-2021 23:46 ()


Co się wydarzyło w Shudder-to-Think?

Carmen Maria Machado, scenarzystka „Pośród lasu” wie, że najbardziej przeraża to, czego nie widać, to, czego nie można zrozumieć oraz to, czego nie pamiętamy lub zapomnieć nie umiemy. Pamięć ma to do siebie, że wypacza zdarzenia z przeszłości. Adaptuje lub odrzuca wszelkie niewygodne fakty, ale gdziekolwiek byśmy się nie udali i jak bardzo nie bylibyśmy samotni, to właśnie ona będzie nam zawsze towarzyszyć i jej ostatecznie będziemy się kurczowo trzymać. A kiedy pewne jej fragmenty zaczną znikać z naszego umysłu, wtedy niczym szaleni ruszymy  w wir poszukiwań, bo w końcu jakiekolwiek nie byłyby to wspomnienia, są one częścią naszego niepowtarzalnego życia. Dlatego, gdy El i Octavia budzą się w kinie, nie pamiętając, co im się przytrafiło, postanawiają za wszelką cenę dowiedzieć się prawdy o dwóch wymazanych godzinach ze swojego istnienia. Intuicja podpowiada, że spotkało je coś dziwnego i strasznego. Dwie nastolatki będące u progu dorosłości, trzymające się nikłej szansy na wyrwanie z biednego górniczego miasteczka, powoli zaczynają dochodzić do prawdy, która zniszczyła Shudder-to-Think i  jego mieszkańców.

Machado cierpliwe buduje napięcie, odkrywając starannie kolejne karty, prowadzące do rozwiązania tajemnicy, ciążącej na lokalnej społeczności.  Lawiruje między snem a jawą. Nie wszystko, co tu się dzieje, możemy brać za pewnik, nawet jeżeli poszczególne zdarzenia są ukazane w sposób nad wyraz dosłowny. Na pierwszy plan wysuwa relację między El a Octavią, przyjaciółkami od dzieciństwa, dla których pozostanie w Shudder-to-Think, jest najbardziej przerażającą rzeczą, jaka może je spotkać w życiu. Z tym że o ile Octavia ma realną możliwość ucieczki, o tyle El wydaje się skazana na zapomnienie, tak jak kryzys ekonomiczny sprawił, że zapomniano o miasteczku leżącym gdzieś w Pensylwanii.

Powolna narracja sprzyja ekspozycji tej ponurej rzeczywistości spowitej w kopalnianych pyłach. Pod ziemią i w lasach żyją istoty pochodzące z koszmarów, lecz mające w sobie duży pierwiastek człowieczeństwa, a w samotnie stojących drewnianych domach, mieszkają współczesne czarownice. Wszystkie te horrorowo-baśniowe postaci zostały naturalnie wkomponowane w krajobraz beznadziei ukryty przed Bogiem wśród zmęczonych swoim istnieniem drzew. I o ile trzeba uczciwie przyznać, że Machedo nie w pełni wykorzystała możliwości do potęgowania grozy za pomocą tajemniczych stworzeń, o tyle świetnie poprowadziła wątek czarownicy, zmagającej się z przytłaczającą ją przeszłością.

I takie również często bywają rysunki Dani, która spowija Shudder-to-Tink w specyficznym mroku. Rysuje je tak, jakby powoli  zapadało się pod ziemię od ciężaru własnych grzechów lub z powodu zignorowania przez świat. Grecka artystka znakomicie operuje detalem, stopniując niezbędne dla opowieści grozy napięcie. Do tej pory mam przed oczami jarzący się papieros, który wypada z dłoni jednego z bohaterów i uderza o ziemię, wyprzedzając jednocześnie bieg gwałtownych wydarzeń, choć przecież widok ten jest oznaką ich końca. Dani do  cna wykorzystuje możliwości komiksowego medium i udowadnia to na każdej swobodnie rozrysowanej stronie, czy  to w lirycznych planszach, w których szereg obrazów zlewa się w jedną piękną mozaikę, czy w minimalistycznych niemych kadrach, gdzie ważne jest tylko wywołanie odpowiednio efektu. Z pewnością rysunki greczynki nie prezentowałyby się tak okazale, gdyby nie fenomenalne kolory autorstwa Tamry Boanvillain. Jej delikatne róże, intensywne fiolety, jaskrawe czerwieni i ciemne pomarańcze sprawiają, że Shudder-to-Think płonie na naszych oczach. Jest jak przedsionek metaforycznego i dosłownego piekła.

Bo to, co spotkało dziewczyny i dużą część mieszkańców to nic innego, jak istne piekło, lecz Machado opowiada o nim w refleksyjnym tonie. Bez zbędnego moralizatorstwa. Z chęcią korzysta z elementów body horroru, teen dramy i horroru psychologicznego, łącząc je w przejmującą kobiecą opowieść/przypowieść o współczesnym świecie mentalnie zakorzenionym w wiekach minionych. Na szczęście bohaterki już dawno wyrosły z okresu dziecięcej naiwności i niewinności, co w nieco ironiczny sposób zostało ukazane za pomocą roweru, który służy dziewczynom za zwykły środek transportu, a nie za gadżet pozwalający przeżyć wielką przygodę, podczas której można pokonać złych naukowców i podstępnych wojskowych. One chcą tylko przemieścić się ze szkoły do domu, z domu na imprezę…  A przy okazji odnaleźć siebie.

Dzieło Machado, Dani i Boanvillain silnie koresponduje z „Pewnego lata” Mariko i Jillian Tamaki. W obu komiksach najstraszniejsza jest groza życia. Szara codzienność  zdolna wyrządzić człowiekowi krzywdę, z którą będziemy zmagać się do ostatnich dni naszej egzystencji. Chyba że postanowimy zapomnieć…  Ale czy niepamięć nie przeraża jeszcze bardziej od pamięci?

 

Tytuł: Pośród lasu

  • Scenariusz: Carmen Maria Machado
  • Rysunki:  Dani
  • Kolor: Tamra Boanvillain
  • Przekład: Paulina Braiter
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 15.09.2021 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Objętość: 160 stron
  • Format: 170x260
  • ISBN: 978-83-281-5210-6
  • Cena: 69,99

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji


comments powered by Disqus