„Kraina jutra” - recenzja DVD

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 29-01-2022 11:22 ()


Gdyby ktoś w 1967 r. szepnął Disneyowi, że jedna z jego najnowszych atrakcji - Tomorrowland stanie się inspiracją dla jakiegoś filmu z jego studia, pewnie by się zdziwił. Owszem rozwój technologiczny to był konik Disneya, jednak, żeby robić o tym film i to w dodatku aktorski? Jednak po latach, po zawrotnym sukcesie Piratów z Karaibów (dla których kanwą fabularną była też atrakcja z Disneylandu), studio ojca Myszki Miki postawiło ponownie zaryzykować i stworzyć filmowy projekt bazujący tym razem na koncepcji popularnego od lat 60 XX w. Tommorowlandu. Czy im się udało? I z jakim skutkiem?

Cóż, trzeba stwierdzić na samym wstępie, że Kraina jutra nie okazała się tak wielką żyłą złota, jak seria o Jacku Sparrowie, co wynikało z kilku czynników. Jednak najpierw warto dowiedzieć się, o czym jest sama opowieści.  

Film rozpoczyna krótki prolog, który informuje, że grozi nam wszystkim wielka katastrofa, później zaś przenosimy się do 1964 r. na Światową Wystawę w Nowym Jorku (gdzie, gwoli ciekawostki kilka pawilonów stworzyło Walt Disney Imagineering). I w takt ,,It’s a small World” (które do dziś można usłyszeć w Disneylandach na całym świecie) poznajemy małego, genialnego wynalazcę - Franka, który dzięki dziewczynie o imieniu Athena, trafia do tytułowej Krainy jutra. Mija kilkanaście lat. Obecnie zgorzkniały zdziwaczały i wygnany z Tomorrowland Frank (George Clooney), ponownie spotyka Athenę (zjawiskowa Raffey Cassidy) w towarzystwie nastoletniej optymistki ze smykałką do elektryki i nauki Cassie (Britt Robertson), będącą jedyną nadzieją na zapobieżenie  nadchodzącej zagładzie. Jednak, żeby zmienić przeznaczenie, cała trójka musi dotrzeć do Krainy jutra i zmierzyć się z Davidem Nixem (Hugh Laurie). Nie będzie to starcie łatwe, a czasu jest coraz mniej… 

Kraina jutra to film przesiąknięty hiperoptymizmem, który jest zarówno zaletą, jak i wadą tego obrazu. Padające podczas seansu słowa Cassie ,,Niemożliwe jest możliwe”, ,,Najmniejszy akt wiary może odmienić nasza przyszłość”, (...) bo znaleźć rozwiązanie jest trudno, a poddać się - łatwo”  może wielu wydawać się naiwną nawijką dziewczyny otumanionej nierealnymi wizjami (tym bardziej że obecnie więcej nastolatków przypomina Gretę Thunberg niż bohaterkę Krainy jutra) jednak w obecnych czasach to właśnie nadzieja i optymizm mogą uratować nie tylko filmowe uniwersum, ale też nasz świat. I ten uniwersalny i jak widać ponadczasowy morał to najmocniejsza strona tego dość przeciętnego obrazu, który mimo swoich niedoskonałości jest w stanie przypomnieć nam choćby na chwilę, jak nadzieja, optymizm i zaufanie potrafią zdziałać cuda. O ile im na to sami pozwolimy.    

Kłopoty Krainy jutra tkwią zasadniczo w tym, że twórcy filmu nie wiedzieli, o czym tak właściwie ma być ta produkcja i jak ugryźć temat. Fabuła, nie oszukujmy się, w dużej mierze wskazuje, jakoby miała nawiązywać (i po trochu nawiązuje) zarówno do Tomorrowland z Disneylandu, jak i do utopijnej wizji Disneya o futurystycznym Eksperymentalnym Prototypie Społeczności Jutra (EPCOT). Jest też mała aluzja do imagineers - inżynierzy wyobraźni (tak Walt Disney nazywał sztab naukowców, inżynierów, projektantów, którzy pomagali mu urzeczywistniać jego wizje). Jednocześnie ta produkcja to nie lada hołd dla Kina Nowej Przygody. Jednak widać na każdym kroku, jak bardzo scenarzyści mieli problem z wykorzystaniem tematu w atrakcyjny sposób, taki który mógłby zainteresować potencjalnego widza. I nawet nie pomaga tu reżyserska ręka Birda, choć trzeba przyznać, że robi, co może. Tak jak w większości produkcji spod ręki tego reżysera, dostajemy nieźle zarysowanych bohaterów i całkiem dobrze przedstawione interakcje między nimi. Gorzej, gdy przyjrzymy się antagoniście. Owszem, David Nix dostaje fantastyczny monolog pod koniec filmu, ale to nie zmienia faktu, że jego postać jest kompletnie niewykorzystana. Jedna mocna scena to jednak za mało. Sami scenarzyści zostawili wiele wątków nierozwiązanych, co rodzi kolejne problemy fabularne po drodze. I to się przewija przez cały seans. 

O ile praca scenarzystów jest taka sobie, nie można zdecydowanie narzekać ani na muzykę Michaela Giacchino (Spider-Man: Bez drogi do domu, Jojo Rabbit, Coco, W głowie się nie mieści), która idealnie nawiązuje zarówno do dawnego Kina Nowej Przygody, jak też bardziej futurystycznych klimatów i idealnie sprawdza się podczas oglądania, jak też grę aktorską.  

Obsada wypadła całkiem przyzwoicie. Przyjemnie prezentuje się cameo Kathryn Hahn jako androidka-sprzedawczyni w geekowym antykwariacie. Chyba nikt się wtedy nie spodziewał, że za kilkanaście lat będzie rządzić w WandaVision. Jednak niezaprzeczalnie każdą scenę skrada tu młoda Raffey Cassidy (szkoda, że jej talent marnuje się obecnie w takich słabych produkcjach jak np. Córka Boga Szumowskiej).

Jeżeli chodzi o wydanie DVD, to nie uświadczymy tu żadnych materiałów dodatkowych. Mamy tylko i wyłącznie film. To trochę smutne, bo jest wielu, którzy by chętnie posłuchali czy zobaczyli kulisy tej produkcji. Wracając do filmu, do wyboru mamy napisy i jak obecnie w większości filmów aktorskich spod znaku Disneya - dubbing. Jeśli chodzi o ten ostatni, to nie jest zły, ale jeśli nie oglądacie z dzieciakami, to jednak radziłabym napisy. Jednak Clooney to Clooney. Nawet jeśli mają go za brzydala. 

Podsumowując, Kraina jutra sprawdzi się z pewnością jako weekendowa, rodzinna rozrywka po obiedzie, ale nic ponadto. Szkoda, bo pomysł był ciekawy. No i ma bardzo mocny, uniwersalny pozytywny przekaz, nie tylko dla dzieci. Niestety, słaby scenariusz nie pomógł temu projektowi. 

Ocena: 5/10

Tytuł: „Kraina jutra” 

Reżyseria: Brad Bird

Scenariusz: Damon Lindelof, Brad Bird

Obsada:

  • George Clooney     
  • Hugh Laurie     
  • Britt Robertson     
  • Raffey Cassidy     
  • Tim McGraw     
  • Kathryn Hahn     
  • Keegan-Michael Key     
  • Chris Bauer    

Muzyka: Michael Giacchino

Zdjęcia: Claudio Miranda

Montaż: Walter Murch, Craig Wood

Scenografia: Lin MacDonald    

Kostiumy: Jeffrey Kurland

Czas trwania: 130 minuty

 

 Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus