„Jeremiah” tom 23: „Błękitny Lis” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 20-07-2021 07:52 ()


Wydawać by się mogło, że po druzgocącej destrukcji, którą mieszkańcy naszej planety zgotowali sobie sami na tzw. własne życzenie, ocalałym nie pozostanie nic innego, jak tylko zapewniać sobie podstawy dalszej i na ogół nieprzesadnie wystawnej egzystencji. Dość zresztą wspomnieć, że z takiej właśnie enklawy wywodzi się tytułowy bohater tej serii, o czym można się było przekonać przy okazji lektury „Nocy drapieżców”. A jednak jak to w przypadku człowieczych społeczności bywa, po osiągnięciu tzw. minimum socjalnego ich przedstawiciele bardzo szybko zapragnęli sięgnąć po więcej. 
 
Dało się to już zresztą zauważyć przy okazji wcześniejszych etapów niekończącej się wędrówki Jeremiaha i Kurdy’ego – jak choćby w albumie „Julius i Romea”. Toteż pośród pejzaży tej serii dało się zauważyć nie tylko spracowanych górników i doglądających plonów mieszkańców kleconych naprędce wiosek, ale też korzystających z uroków życia hedonistów. Także tym razem obaj wspomniani panowie mają sposobność, by do takowego miejsca uciech doczesnych trafić. Co prawda nieco przez przypadek, jako że załapują się oni na tymczasową obstawę jednego z konwojów zmierzających właśnie do tego typu dobrze (by nie rzec, że aż za dobrze) prosperującego ośrodka miejskiego. Drastycznie zaniżone wynagrodzenie za tę usługę sprawia, że wzmiankowani nie mają innego wyjścia jak zatrzymać się w nowym miejscu do czasu zapracowania na dalszy transport. I jak zapewne nietrudno się domyślić od tego momentu przygoda „nakręca” się już standardowym (acz przy okazji niezmiennie zajmującym) rytmem.
 
„Sensacja! Romans! Przygoda!” – tym w swoim czasie użytkowanym przez jedną z oficyn wydawniczych sloganem wypadałoby podsumować dwudziestą trzecią już okazję do wglądu w postapokaliptyczne realia autorskiego cyklu Hermanna Huppena. Znowuż zatem (a jakże!) Jeremiah i Kurdy nie zaznają mozolnej, acz uczciwej pracy (a przy okazji także uczciwie wynagradzanej), a miast tego „wprzęgnięci” zostają w jeszcze jedną intrygę związaną z zapotrzebowaniem zblazowanych osobników na niekiedy aż nazbyt wyszukane uciechy. Tym razem jednak mają oni do czynienia ze szczególnie zdegenerowanym procederem, choć oczywiście początkowo nie zdają sobie z tego sprawy. Zanim jednak tzw. maski opadną, duet zaradnych obieżyświatów będzie miał okazję, by poznać mnóstwo mniej lub ciekawszych osobowości. Do drugiej kategorii wspomnianych należy prezentująca się na okładce niniejszego tomu Gazoleen, umilaczka czasu bywalców najokazalszego w mieście przybytku radości doczesnych. I to właśnie w jej m.in. kontekście ogniskuje się fabuła „Błękitnego Lisa”, prawdopodobnie najbardziej „gęstej” z dotychczasowych odsłon „Jeremiaha”.
 
Chociaż Hermann Huppen zdążył już przyzwyczaić odbiorców swojej twórczości (do tego nie tylko w kontekście tej akurat serii, ale też m.in. „Wież Bois-Maury”), że nie zwykł on marnować powierzonego mu „czasu antenowego”, to jednak chwilami aż nie sposób opędzić się od zdumienia, jak wiele udało mu się w niniejszej fabule ulokować. Liczna obsada uwikłana w złożoną interakcję „zagrała” tu wręcz na miarę pełnowymiarowego utworu literackiego. Motywacja nawet trzecioplanowych postaci jest łatwo uchwytna i wiarygodna. A co najważniejsze z potencjałem do zaangażowania ewentualnego czytelnika. Trudno przy tym wskazać sceny przypadkowe i dla rozwoju tej opowieści niekonieczne, a w wymiarze plastycznym „Ardeński Dzik” nie porzuca starań na rzecz optymalizacji wypracowanej przezeń stylistyki (tj. uzupełnienia szkicu barwami przy równoczesnym pominięciu stosowanego przezeń wcześniej nakładania tuszu). Efekt jest taki, że przy tej okazji otrzymujemy bodajże najlepiej wykonane przezeń sekwencje rozgrywające się po zmroku, co biorąc pod uwagę ich wysoką jakość m.in. w tomie poprzednim, można samo w sobie uznać  za niebagatelne osiągnięcie. Ogólnie Hermann po raz kolejny konkuruje sam ze sobą, coraz wyżej zawieszając artystyczną „poprzeczkę”. I – co więcej – bez większego wysiłku (a przynajmniej tak to wygląda z perspektywy czytelnika) osiąga ją! Nie odpuszcza nawet przy okazji najdrobniejszych elementów składowych świata kreowanego, a pełna kontrola nad sposobem komponowania przezeń kadrów wręcz imponuje. Dlatego nie sposób tonować podziwu wobec frankońskiego mistrza, bo każda kolejna okazja do rozpoznawania  pochodnej jego wysiłków to przynajmniej dla piszącego te słowa radość w najczystszej postaci.

 

Tytuł: Jeremiah tom 23: Błękitny Lis

  • Tytuł oryginału: „Qui est Renard Bleu?”
  • Scenariusz i rysunki: Hermann Huppen  
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek
  • Wydawca wersji oryginalnej: Dupuis
  • Wydawca wersji polskiej: Elemental
  • Data premiery wersji oryginalnej: 6 marca 2002 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 22 czerwca 2021 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 21 x 29 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 48
  • Cena: 39 zł  

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus