Zbigniew Masternak, Mirosław Dąbrowski „Jednoosobowa mafia. Misiek z Nadarzyna” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 12-05-2021 23:02 ()


Opowieści przybliżające losy przedstawicieli półświatka zdają się nic nie tracić ze swej dotychczasowej popularności. Dość wspomnieć tłumnie obejrzany film „Jak zostałem gangsterem” czy utrzymany w zbliżonej poetyce „Proceder”. Nie inaczej sprawy mają się w przypadku prozatorskich realizacji poświęconych problematyce mniej lub bardziej zorganizowanej przestępczości. Do tego bez względu na to czy mamy do czynienia z beletrystyką, czy też przejawami tzw. literatury faktu.
 
„Jednoosobowa mafia” należy do drugiej grupy wspomnianych tytułów. Mamy tu bowiem do czynienia z zapisem rozmów przeprowadzonych przez skądinąd znanego Zbigniewa Masternaka (vide m.in. „Książę bez ziemi”) z Mirosławem Dąbrowskim, w swoim czasie jednym z najbardziej prominentnych przedstawicieli zorganizowanej przestępczości. A że aktywność rzeczonego przypadła m.in. na lata 80. i 90., tj. wielce pod tym względem burzliwy okres schyłkowego PRL i „wykluwania” się nowego porządku III RP, toteż było o czym rozmawiać. Tym bardziej że jak to często w przypadkach geopolitycznych przesileń bywa (a co za tym idzie także zmian systemowych) temuż procesowi towarzyszyła degrengolada administracji państwowej. Co więcej, dotyczyła ona także instytucji odpowiedzialnych za utrzymanie porządku publicznego. Niestety owa luka w wewnętrznym systemie osłonowym skwapliwie została wykorzystana właśnie przez amatorów łatwego zarobku i mocnych wrażeń generowanych kosztem zwykłych, częstokroć spracowanych ludzi. Z czasem grupki tzw. ludzi z miasta (jak zwykło się określać osobników partycypujących w działalnościach przestępczych) skorzystały z ówczesnej nieporadności policji, co przyczyniło się do wytworzenia dwóch głównych ośrodków przestępczych na Mazowszu (a przy tym oddziałujących na cały kraj), czyli niesławnego Pruszkowa i Wołomina. Co prawda sam Dąbrowski (od pewnego momentu znany jako tytułowy Misiek z Nadarzyna) zwraca uwagę, że ów podział był wytworem nade wszystko medialnym, upraszczającym faktyczny stan rzeczy. Niemniej w społecznej świadomości utrwalił się na tyle mocno, że trwa po dziś dzień.
 
Rozmówcę Zbigniewa Masternaka poznajemy tuż po osiągnięciu przezeń pełnoletności. To właśnie wówczas, u schyłku tzw. dekady gierkowskiej (tj. w roku 1979), wdał się on w bójkę z funkcjonariuszami ówczesnej Milicji Obywatelskiej. Efekt był taki, że przyszły Misiek z Nadarzyna wylądował za kratami i jak sam stwierdził „(…) więzienie to była szkoła przetrwania” i nierzadko „(…) zdarzały (…) się sytuacje podbramkowe”. To właśnie w trakcie odsiadki nie tylko miał się on wykazać stosownym instynktem samozachowawczym oraz swoistą odmianą inteligencji społecznej, ale też nabrał krzepy i umiejętności odnajdywania się w sytuacjach konfrontacyjnych. Kumulacja tych doświadczeń siłą rzeczy okazała się nad wyraz przydatna w toku jego aktywności na niwie przestępczej. Zanim to jednak do tego doszło, miał on okazję odnaleźć się w roli pracownika Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, a z czasem jako stały bywalec na swój sposób legendarnego już „Różyca”, czyli usytuowanego na warszawskiej Pradze Bazaru Różyckiego. To właśnie tam miał on poznać „(…) całą starą gwardię przestępczej Warszawy”, a rozmowy przy wódeczce okazały się swoistymi wykładami „(…) jak na uniwerku”. Autentyczny przełom życiowy wynikł w jego przypadku wraz z podjęciem się przezeń udziału w rozprowadzaniu nielegalnie pozyskanego spirytusu. Tym bardziej że po zafundowanym przez ekipę Jaruzelskiego „przeczyszczeniu” i tak z trudem funkcjonującej gospodarce PRL niedobór tego towaru był nad wyraz dotkliwy. Toteż praktycznie każda ilość alkoholu prędko znajdywała swoich nabywców. To właśnie ta aktywność okazał się dla Dąbrowskiego źródłem zawrotnych wręcz dochodów oraz przepustką do przestępczego świata.
 
Ze wspomnień Dąbrowskiego wyłania się ponura i przygnębiająca zarazem wizja Polski doby lat 90. Kraju, w którym wciąż niepewne swego losu władze nie były władne wybronić jego obywateli przed łasymi na ich mienie drapieżcami. Znać to zwłaszcza w utrwalonej w ramach kultury popularnej (vide m.in. pierwszy sezon serialu „Ekstradycja”) okoliczności terroryzowania warszawskich restauratorów przez niemal bezkarne watahy bandyterki. Nie dość na tym infiltrowanej przez przedstawicieli struktur przestępczych z obszaru świeżo rozczłonowanego Związku Sowieckiego, a co za tym idzie także spadkobierców KGB. Nie mniej odstręczają „portrety” liderów rodzimego półświatka w osobach m.in. Andrzeja „Pershinga” Kolikowskiego, braci Henryka i Wiesława Niewiadomskich (czyli „Dziada” i „Wariata”) czy  Andrzeja „Słowika” Banasiaka. Kreowanie się na tzw. wielkich rozgrywających, specyficzna „filozofia” życia, odziedziczony po gitowcach (a być może jeszcze ich poprzednikach) dychotomiczny podział na „ludzi” i „frajerów” oraz fetyszyzacja często prymitywnych zachcianek – wszystko to udało się autorowi wspomnień ująć barwnie i konkretnie. Tym bardziej że ukazując życie w ciągłym stresie, obficie zakrapiane alkoholem, „podkręcane” substancjami „pobudzającymi” i łatwymi kobietami, Dąbrowski nie szczędził również szczegółów o mechanice funkcjonowania półświatka. Systemy zależności, zbiór niepisanych reguł w relacjach z „kolegami po fachu”, rzeczywistość więzienna, pułapka hazardu – to tylko część spośród poruszanych przezeń zagadnień.
 
Istotnym „punktem” odniesienia jest także Jarosław „Masa” Sokołowski, którego zeznania w ramach instytucji świadka koronnego walnie przyczyniły się do postawienia zarzutów tzw. kadrom Pruszkowa. Stwierdzić, że Misiek z Nadarzyna z nim polemizuje to jak nic nie stwierdzić. Dla Dąbrowskiego odpytywany m.in. przez Wojciecha Sumlińskiego i Tomasza Budzyńskiego („To tylko mafia. Historia nieprawdopodobnie prawdziwa i grosza niż samo piekło”) jest „bajkopisarzem”, „konfabulantem”, a nade wszystko „wrogiem numer jeden”. Stąd „Jednoosobową mafię” z pełnym przekonaniem można interpretować także jako głos w swoistej debacie pomiędzy niegdysiejszymi uczestnikami rodzimego półświatka.
 
Formuła wspomnień zaproponowana przez odpytującego odbiega od tradycyjnie pojmowanego wywiadu-rzeki. Znać tu zresztą taktykę pisarską Masternaka stosowaną przezeń w jego cyklu znanym jako „Księstwo” (m.in. „Niech żyje wolność” i „Nędzole”). Toteż miast przeplatających się pytań i odpowiedzi na „Jednoosobową mafię” złożył się ciąg swoistych mikro opowiadań przybliżających epizody z aktywności odpytywanego. Nie da się ukryć, że była to dobra decyzja, jako że za sprawą faktycznej fabularyzacji tok opowieści nabiera dodatkowej dynamiki. Ponadto umożliwiło to zawarcie w toku wspomnień opisów scen konfrontacyjnych oraz opisu nieprzesadnie wyszukanych rozrywek tzw. ludzi z miasta. Autor „Chmurołapa” (jeszcze jedno dokonanie Masternaka) ma zresztą to do siebie, że zjawiska pozornie banalne potrafi przetworzyć na materię niemal epicką. A że ponadto potrafi słuchać swoich rozmówców (co zresztą wskazał on jako jedno z zasadniczych założeń swojej taktyki twórczej) toteż ma się wrażenie trafnego ujęcia natury zarówno podjętego tematu jak i „źródła” spisanych przezeń refleksji.  
 
Wspomnienia zawierają całkiem sporo interesujących uwag spoza głównej tematyki tej publikacji. Nie są one może przesadnie rozbudowane, niemniej znać w nich trafność ocen - jak choćby w przypadku zaprzepaszczenia szansy na utrzymanie pozycji i niezbędną modernizację tzw. geesów (czyli wspominanej sieci dystrybucji Gminnych Spółdzielni). Nie da się ukryć, że taka ewentualność okazałaby się istotnym czynnikiem w rozwoju lokalnych producentów m.in. żywności, bez konieczności wpraszania się w łaski zagranicznych konsorcjów handlowych (do tego wyprowadzających większość zysków do swoich macierzystych krajów). Ogólnie wspominki z tego okresu (jak chociażby po wprowadzeniu stanu wojennego oraz praktyki życia w realiach dyktatury Jaruzelskiego) przyczyniają się do wytworzenia interesującego kontekstu społecznego, a przy okazji umożliwiają spojrzenie z nieco innej perspektywy na schyłek PRL i początek III RP niż ma to miejsce w przypadku pełnowymiarowych opracowań historycznych tudzież wspomnień m.in. opozycjonistów. W sposób szczególny jawią się zwłaszcza informacje o styku środowisk przestępczych z przedstawicielami chylącej się ku upadkowi „władzy ludowej” (w tym zwłaszcza funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa) oraz wynikających z tej okoliczności obustronnych korzyści. Przynajmniej w przekonaniu piszącego te słowa nieco więcej rewelacji na ten temat przy okazji wstępnie zapowiedzianej kontynuacji byłoby arcyinteresującym wątkiem, a przy okazji uzupełnieniem tego co wiemy m.in. z kart „Reglamentowanej rewolucji” Antoniego Dudka oraz „Czasu gniewu” Roberta Krasowskiego.
 
Podsumowując: koneserzy tego typu tematyki rozczarowania nie doznają, a z dużym prawdopodobieństwem uzupełnią swoją wiedzę o dodatkowe informacje, prezentowane z innego punktu widzenia niż wzmiankowanego „Masy”. A co więcej jest ewentualność na tzw. ciąg dalszy, w którym zapewne nie zabraknie kolejnych szczegółów z „życia” jednoosobowej mafii.  

 

Tytuł: „Jednoosobowa mafia. Misiek z Nadarzyna”

  • Autorzy: Zbigniew Masternak, Mirosław Dąbrowski
  • Wydawca: Angry Bear Sp. z o.o.
  • Data publikacji: kwiecień 2021
  • Oprawa: miękka
  • Format: 14,5 x 20,5 cm 
  • Druk: czarno-biały
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 272
  • Cena: 44 zł


 


comments powered by Disqus