„Thorgal - Młodzieńcze lata” tom 7: „Sinozęby” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 24-08-2019 23:57 ()


W dwóch poprzednich albumach Młodzieńczych lat fabuła kręciła się wokół królowej lodowych mórz i jej ucieczki z więzienia Gandalfa Szalonego. Gdzieś w tle tych wydarzeń, których cichym bohaterem był również znany z kart serii o Louve Skald, rozgrywał się dramat zaginionej Aaricii. Thorgal dzięki swojemu nowemu przyjacielowi – Mehdi – wie, dokąd arabski statek zabrał jego ukochaną. Wikingów czeka trudna przeprawa z ekipą Haralda Sinozębego, ale to nie jest największy problem, który spowija sen z powiek młodego bohatera. Okazuje się bowiem, że Gandalf mający sobie za nic prawa społeczności wikingów, co rusz robiący sobie nowych wrogów, nie ma wśród swoich pobratymców takiego posłuchu, na jaki wskazywałaby jego pozycja. Oznacza to tyle, że wyprawa na łodzi z buntującymi się wojownikami nie jest szczytem marzeń Thorgala. Nie ma on jednak wielkiego wyboru i wyrusza na niebezpieczną wyprawę bez pewności, że jego współtowarzysze nie zostawią go na pastwę losu, a co gorsza, nie oddadzą w ręce wroga.

Po pierwszych czterech albumach serii Yann widocznie obniżył loty. Zarówno Slivia, jak i Lodowy drakkar nie były pasjonującymi lekturami, a zachowawczymi fabułami mającymi wypełnić luki w młodości Thorgala, które Jean Van Hamme zostawił, aby podsycać ciekawość czytelnika bądź też celowo budując szereg niedopowiedzeń. Enigmatyczność postaci i gwiezdnego ludu obyłaby się bez nieporadnych starań francuskiego scenarzysty. Niestety wątek Aaricii i potężnego wroga z krainy Danów wydaje się poprowadzony w podobnym stylu. Yann nie umie stopniować napięcia, zapełnia kadry watahą mało znaczących i niezapadających w pamięć bohaterów, a przy tym tworzy poboczne wątki służące jedynie za fabularną watę. Czyta się jego opowieść bez większych emocji i trochę z żalem, że rozdrabnia ten kunsztownie wykreowany przez Van Hamme’a świat na drobne.

Bo czy dostajemy tu inny niż dotychczas wizerunek Gandalfa Szalonego, wielkiego wodza, w duchu strachliwego, knującego za plecami wszystkich i pragnącego jedynie władzy i bogactwa? Nie. Czy Björn przestał obrywać po mordzie tudzież łepetynie i wyciągnął choćby jedną lekcję ze swoich porażek? Nie. Yann nie ma też odwagi stworzyć silnej i znaczącej postaci, na przykład na wzór serialowych Wikingów, a idzie w zaparte z niemodnymi i staroświeckimi schematami, pchając bohatera w objęcia przypadkowych kobiet. Brak tej historii przede wszystkim życia, mocy i emocji, bo te uwiecznione na kartach komiksu są sztuczne, a bohaterowie papierowi. Yann jest za to mistrzem w przeciąganiu kluczowych scen i rozwodnieniu fabuły. Bo to, co powinien zamknąć w jednym tomie – do czego nas zresztą przygotowywał w dwóch poprzednich – nadal rozwleka o niezbyt lotne i mało istotne dialogi. Z opowieści o młodym Thorgalu zrobiła się wikińska telenowela, a bohater został mocno poturbowany przez scenarzystę. Wątek wysłanników kalifa również wydaje się mało atrakcyjny zwłaszcza w kontekście niezbyt udanych przygód dorosłego Thorgala podczas jego wyprawy do Bag Dadhu. Jedynie z postacią Sinozębego można wiązać jakieś oczekiwania, ale nie oszukujmy się, to po prostu bardziej bezwzględna i brutalna wersja Gandalfa, która ma dopiec bohaterom.

Jeśli finał wyprawy do krainy Danów nie zakończy się naprawdę mocnym akcentem, to może oznaczać, że Yann w kwestii Thorgala ma już bardzo niewiele do powiedzenia, a formuła młodzieńczych przygód została w koncertowy sposób zniweczona. Na razie wszystko na to wskazuje.  

 

Tytuł: „Thorgal - Młodzieńcze lata" tom 7: „Sinozęby”

  • Scenariusz: Yann
  • Rysunek: Roman Surżenko
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 19.05.2019 r.
  • Stron: 48
  • Format: 220x295 mm
  • Oprawa: miękka/twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 22,99/29,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus