30 lat Batmana według Tima Burtona

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 19-06-2019 09:16 ()


Na początku lat 80. XX w. mało kto wróżył postaci Batmana popkulturową karierę porównywalną z marką Supermana. I chociaż pierwsze dwie filmowe adaptacje przygód Człowieka ze Stali w interpretacji Richarda Donnera okazały się komercyjnymi hitami, to jednak powtórzenie tego sukcesu w kontekście perypetii Mrocznego Rycerza zdawało się wyzwaniem z gatunku niewykonalnych. Zresztą także komiksy z udziałem obrońcy Gotham nie należały wówczas do szczególnie popularnych, a ledwie kilka lat wcześniej poważnie rozważano zakończenie publikacji miesięcznika „Detective Comics vol.1”.

Fortunnie dla fanów tej postaci owa sytuacja uległa zmianie wraz z drugą połową wspomnianej dekady. W dużej mierze powiodło się to dzięki Frankowi Millerowi, który wraz z takimi twórczyniami i twórcami jak Lynn Varley („Powrót Mrocznego Rycerza”), Klaus Janson („Gotyk”) i David Mazzucchelli („Rok pierwszy”) przyczynił się do znaczącego zwrotu w postrzeganiu nie tylko Batmana, ale też konwencji komiksowej i komiksowego medium w całej rozciągłości. Nic zatem dziwnego, że wytwórnia Warner Bros. (dysponent praw do postaci „zamieszkujących” uniwersum DC Comics) zdecydowała się zdyskontować ten przełom. Tym sposobem dokładnie trzydzieści lat temu, w poniedziałek 19 czerwca 1989 r., odbył się premierowy pokaz filmowej adaptacji przygód Zamaskowanego Krzyżowca.

Scenariusz tej produkcji powstał za sprawą Sama Hamma i Warrena Skaarena, a reżyserie powierzono wyróżniającemu się oryginalnym poczuciem estetyki i nieszablonowym humorem Timowi Burtonowi. Rolę Bruce’a Wayne’a przeznaczono początkowo oprotestowywanemu przez fanów postaci Michaelowi Keatonowi (wcześniej znanemu m.in. ze zrealizowanego przez Burtona „Soku z Żuka”), a w Jokera brawurowo wcielił się doceniony weteran wielkiego ekranu w osobie Jacka Nicholsona. Obsadę uzupełniła ponadto m.in. Kim Basinger jako fotoreporterka Vicky Vale (pierwotnie planowano do tej roli znaną z adaptacji „Diuny” i „Łowcy Androidów” Sean Young), Billy Dee Williams wcielający się w prokuratora Harveya Denta oraz Jack Palance jako Carl Grissom.

Przemyślana i dopracowana zarówno w wymiarze stricte fabularnym, jak i estetycznym produkcja niejako z założenia typowana była na pewny hit sezonu letniego. Skala popularności filmu przerosła jednak oczekiwania nawet największych optymistów. Także z tego względu, że oprócz sukcesu kasowego (a w gruncie rzeczy także artystycznego) Burton i jego zespół przyczynili się do zaistnienia popkulturowego fenomenu określanego mianem batmanii (o czym więcej w filmowym dokumencie pt. nomen omen „Batmania”). To właśnie wówczas Mroczny Rycerz prześcignął pod względem popularności Kal-Ela, stając się „numerem jeden” uniwersum DC Comics, która to sytuacja utrzymuje się do dzisiaj.

Polscy kinomani zmuszeni byli wyczekiwać premiery „Batmana” ponad rok, bo aż do 7 września 1990 r. (choć gwoli ścisłości szczęśliwcy z dostępem do urządzeń odtwarzających i pirackich kopii krążących na kasetach VHS mieli okazję już wcześniej zapoznać się z tym widowiskiem). Niewiele później, bo w listopadzie tego roku, na stronach klubowych polskiej edycji „Spider-Mana” (nr 5/1990) zapowiedziano rychłą publikację solowego tytułu poświęconego Batmanowi. I rzeczywiście tytuł ten trafił do dystrybucji tuż przed końcem grudnia. Jak się okazało, na pierwszy numer tego przedsięwzięcia złożyła się adaptacja kinowego hitu Burtona w wykonaniu Dennisa O’Neila i Jerry’ego Ordwaya. Wprost przyznać trzeba, że trudno było wyobrazić sobie bardziej udany debiut „Człowieka-Nietoperza” na polskim gruncie.


comments powered by Disqus