„Dallas Barr” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 22-04-2019 17:01 ()


Pod koniec XXI wieku niektórych ludzi stać na nieśmiertelność. Koszt jest relatywnie niewielki – to „tylko” milion funtów. W końcu jak za nieśmiertelność to nie jest wygórowana cena. No dobrze, może za ten milion nie kupuje się nieśmiertelności w sensie ścisłym, a tylko dziesięć dodatkowych lat życia, ale to zawsze coś. Za dziesięć lat znów przecież można skorzystać z kuracji lorda Juliusza Stilemana. O ile w międzyczasie uzbiera się kolejny milion, rzecz jasna.

Dallas Barr jest jednym z jego stałych klientów. Gdy go poznajemy ma już 132 lata, choć wygląda co najwyżej na czterdzieści. Wprawdzie jest przyjacielem Stilemana, ale nie daje mu to żadnych przywilejów. Musi jak wszyscy inni, płacić za tę kurację. Przyjaźń ze sprzedawcą nieśmiertelności pozwala mu jednak na kolejne zabiegi zarabiać. Najbardziej wpływowy człowiek na Ziemi często ma bowiem do załatwienia pewne ważne sprawy i wyjątkowe umiejętności Dallasa okazują się bardzo przydatne. I właśnie przy okazji realizacji jednego z takich zleceń poznajemy tytułowego bohatera. W związku z tym, że wyspy Key West na Florydzie ogłosiły niepodległość, Juliusz Stileman wpadł w tarapaty. Pod znakiem zapytania staje mianowicie działalność jego – nieoficjalnej – kliniki usytuowanej na tych wyspach. Jest to o tyle niebezpieczne, że właśnie przebywa tam kilka ważnych osób, które są poddawane zabiegowi. Trwająca osiem tygodni kuracja musi być zakończona w odpowiednim momencie, bo w innym przypadku pacjent umrze. Śmierć tych osób byłaby zapewne przykra, ale znacznie bardziej niebezpieczne byłoby ujawnienie tego, że w ogóle takiej kuracji się poddały. Dallas Barr, choć pozostało mu kilka dni życia (o ile sam nie podda się kuracji), musi zatem wyruszyć w tę niebezpieczną misję.

Jest to pierwsze, choć oczywiście nie ostatnie zadanie, jakie dla Stilemana musi wykonać Barr. Obserwując jego poczynania, poznajemy przy okazji świat, w którym rozgrywa się akcja. Można nawet odnieść wrażenie, że to społeczno-polityczne tło stopniowo wraz z każdym kolejnym tomem wysuwa się na pierwszy plan. Dowiadujemy się coraz więcej na temat działalności firmy Stilemana oraz trudności, z którymi musi się borykać. Obserwujemy pojawianie się różnych sił i inicjatyw politycznych, które zagrażają jego interesom. Jesteśmy także świadkami rozwoju stosunków pomiędzy Ziemią a mieszkańcami Księżyca. Niestety pomiędzy Ziemianami a Księżycowcami rośnie napięcie, co również nie pozostaje bez wpływu na działalność Stilemana. Dallas Barr w zasadzie staje się pionkiem w grze, jaką najbardziej wpływowy i najstarszy człowiek na Ziemi prowadzi z różnymi siłami, chroniąc własne interesy. Choć jest to oczywiście pionek niezwykle istotny, który bardzo często pozwala rozstrzygać kolejne partie na korzyść Stilemana.

Akcja komiksu rozgrywa się pomiędzy rokiem 2075 a 2096. Warto zwracać uwagę, kiedy dokładnie rozgrywają się poszczególne zdarzenia, bo łatwo się tu pogubić. Tym bardziej że opowieść jest wielowątkowa, a autorzy konstruują narrację w bardzo eliptyczny sposób. Wielu rzeczy trzeba się domyślać, bo nie wszystkie zdarzenia zostały bezpośrednio ukazane. Czasami autorzy zapowiadają określone zdarzenia i przenoszą akcję nieco do przodu. Bohaterowie często mówią już o konsekwencjach owych zdarzeń albo po prostu podejmują określone działania z nich wynikające. Poza tym wiele ważnych dla rozwoju akcji faktów media podają nie zawsze w jednoznaczny sposób. Warto dokładnie wsłuchiwać się w to, co przekazują serwisy informacyjne stanowiące istotny element w budowaniu narracji. Wszystko to na pewno nie ułatwia orientacji w meandrach tej historii, ale wymaga od nas nieustannego skupienia i cierpliwego układania sobie z tej mozaiki spójnej opowieści. Dzięki temu faktycznie angażujemy się w lekturę i zagłębiamy w ten skomplikowany świat.

Na wydanie zbiorcze składa się siedem albumów ukazujących kolejne przygody tytułowego bohatera. Scenariusz komiksu powstał na podstawie powieści Joego Haldemana „Buying time”. Rysunkami zajął się Marvano. To kolejne ich wspólne dzieło po „Wiecznej wojnie” i „Wiecznej wolności”. Warto jednak odnotować, że adaptacji powieści Joego Haldemana na powieść graficzną Marvano dokonał samodzielnie, wprowadzając do niej zresztą wiele zmian. Seria ukazywała się w latach 1996-2006. Pięć pierwszych tomów opublikował Dupuis, natomiast dwa ostatnie ukazały się nakładem wydawnictwa Le Lombard. Jest to opowieść zamknięta, choć teoretycznie zakończenie ostatniego tomu pozwoliłoby na tworzenie kolejnych opowieści, to wydaje się, że nie miałoby to żadnego sensu. Podobnie, jak w przypadku takich komiksów jak „Strażnicy” Moore’a, nie da się tu powiedzieć nic, co jakoś wzbogacałoby tę historię. Wydaje się zresztą, że sami autorzy dali to jednoznacznie do zrozumienia klepsydrą wpisaną w tytuł komiksu. W ostatnim siódmym albumie czerwony piasek już się całkowicie przesypał.

Zdecydowanie najmocniejszą stroną tej opowieści są jednak rysunki Marvano, czyli Marka van Oppena. Realistyczna precyzyjna kreska, do której już przyzwyczaił swoich czytelników w „Wiecznej wojnie” czy też „Wiecznej wolności”, tu wygląda równie efektownie. Futurystyczna architektura, efektowne statki kosmiczne oraz rozmaite samoloty zostały przedstawione w doskonały sposób. W ogóle tworzenie różnego rodzaju sprzętu wychodzi rysownikowi bardzo dobrze. Także bardziej klasyczne elementy architektoniczne wyglądają doskonale. Możemy podziwiać choćby wieże World Trade Center, katedrę Notre Dame, a nawet… Pałac Kultury i Nauki. A wszystko zawsze umiejętnie wkomponowane w futurystyczny krajobraz. Marvano najwyraźniej wiele pracy poświęcił także na zaprojektowanie strojów. Szczególnie kreacje kobiece mogą wzbudzić sporo emocji. Mocną stroną rysunków jest także anatomia postaci oraz mimika. Jeśli już o tym mowa, to w warstwie graficznej słabych punktów po prostu nie ma. Warto również zwrócić uwagę na sposób, w jaki autor posługuje się piórkiem. Zdecydowana kreska o zróżnicowanej grubości sprawia, że ekspresyjne rysunki przykuwają uwagę. Nie jest to na pewno klasyczna, frankofońska czysta linia, ale autorska wariacja na jej temat. Oglądając te rysunki, miałem wrażenie, że bardzo przypominają one stylistykę Klausa Jansona – czy to w jego autorskich rysunkach, czy to w planszach, na które nakładał tusz.

„Dallas Barr” to lektura ciekawa, ale wymagająca. Jeśli ktoś spodziewa się prostej opowieści sensacyjnej przepełnionej akcją, to na pewno spotka go zawód. Akcji wprawdzie nie brakuje, ale nie ona jest tu najważniejsza. Często nawet schodzi zupełnie na drugi plan, ustępując miejsca refleksjom o przeobrażeniach wartości w dynamicznie zmieniającym się świecie oraz rozważaniom o problemach polityczno-społecznych. Jest to na pewno komiks wymagający skupienia i koncentracji. Warto do tego świata wchodzić powoli, stopniowo zagłębiając się w jego niuanse. Dopiero później można w pełni cieszyć się opowieścią o dążeniu do nieśmiertelności i wynikających z tego konsekwencjach. No i oczywiście podziwiać wspaniałe rysunki.

 

Tytuł: „Dallas Barr”

  • Tytuł oryginalny: Dallas Barr
  • Scenariusz: Joe Haldeman
  • Rysunki: Marvano
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 27.03.2019 r.
  • Wydanie: drugie
  • Wydawca oryginału: Dupuis
  • Rok wydania oryginału: 1996-2005
  • Objętość: 336 stron
  • Format 215x285 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 149,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus