„Kiedy się pojawiłaś” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 05-03-2019 22:50 ()


O umieraniu nie mówi się łatwo. Zbyt dużo przeróżnych emocji kłębi się w głowie. Pojawiają się pytania, na które często nie ma bezpośrednich odpowiedzi. Najczęstsze z nich każe zastanowić się, co zrobić z resztą pozostałego nam czasu na tym łez padole? Czasu, którego nie warto zmarnotrawić, ale też wypadałoby ekstremalnie wykorzystać. Kino często do podobnej, przygnębiającej i pesymistycznej tematyki podchodzi na dwa sposoby, kręcąc sążniste dramaty obyczajowe, albo starając się ugryźć problem od strony komediowej. Wszak zawsze jest nadzieja, że to, co miało być końcem, nie nastanie.

Głównymi bohaterami Kiedy się pojawiłaś jest Skye – istny wulkan energii, pozytywnie nastawiona dziewczyna z głową pełną szalonych pomysłów - oraz Calvin, czyli nieco wycofany, skryty w sobie i mający problem z wyartykułowaniem prostych emocji hipochondryk. Oboje wpadają na siebie podczas mitingu grupy wsparcia, z tą jednak różnicą, że Skye jest w ostatnim stadium nieuleczanej choroby, a Calvin wyszukuje u siebie różnych przypadłości, ale bezskutecznie. To ona ma większy głód życia, zaraża wręcz optymizmem, gdy on poprzez próby doszukania się wyimaginowanych chorób okazuje lęki przed dorosłym życiem. To, co dla Skye wydaje się paliwem ładującym jej akumulatory, dla Calvina jest łamaniem ustalonych reguł i praw. Para niby niedobrana, ale z czasem zaczynająca się coraz lepiej rozumieć, oddziaływać na siebie nie tylko na stopie przyjacielskiej. Ona w tych trudnych chwilach potrzebuje przyjaciela, który mógłby zrobić z nią coś szalonego, wypełnić jej listę rzeczy, które chce posmakować przed odejściem. On z kolei musi odebrać lekcję, jak odrzucić lęki i najlepiej wykorzystać życie.

Dzieło Peter Hutchings to urokliwa, acz naiwna produkcja, która ma zarówno wlewać nadzieję w serca, nie tracąc przy tym humoru, bo przecież walkę z chorobą można znosić z godnością, jak i przygotowywać na najgorsze. Rozłożenie akcentów jest w tym przypadku kluczowe. Na początku otrzymujemy etap poznawania bohaterów, ich szalonych zabaw, by później zmierzyć się z prozą życia na różne sposoby. Całość podana w lekkiej, nieprzytłaczającej formule stanowiącej sprawnie nakręcone kino młodzieżowe. Twórcy nie zapominają też o istotnym przesłaniu. Współczesne kino wielokrotnie poruszało zbliżone tematy i za każdym razem to od głównych aktorów widowiska zależało, czy postarali się o autentyczne wyrażenie tak ważnych uczuć. W przypadku Kiedy się pojawiłaś bryluje znana z Gry o tron Maisie Williams. Słodka dziewczyna łaknąca życia i potrzebująca wsparcia, która ujmuje swoim zachowaniem i otwartością. Udanie w swojej roli prezentuje się również znany z Gry Endera Asa Butterfield, którego nieśmiałość i oporność w nawiązywaniu znajomości jest urokliwa. To dzięki wyrazistym kreacjom produkcja Hutchingsa broni się i zaskarbia sympatię widza. Para młodych aktorów znajduje silne wsparcie w drugim planie w osobach Kena Jeonga, sympatycznego gliniarza oraz Niny Dobrev - stewardessy będącej obiektem westchnień młodzieńca, ale też niezwykle pogodnej i dobrodusznej duszyczki.  

Kiedy się pojawiłaś jak niegdyś Restless skupia się na niełatwym temacie, ale z podjętego wyzwania wychodzi zwycięsko. Nawet jeśli w pewnych miejscach można było sobie pozwolić na nieco głębsze wniknięcie w problematykę i zagrać mocniej na emocjach widzów. Niemniej i tak wyszła z tego zgrabna, pokrzepiająca produkcja. 

Ocena: 6/10

Tytuł: „Kiedy się pojawiłaś”

Reżyseria: Peter Hutchings

Scenariusz: Fergal Rock

Obsada:

  • Asa Butterfield
  • Maisie Williams
  • Nina Dobrev
  • Tyler Hoechlin
  • David Koechner
  • Ken Jeong
  • Peyton List
  • Tituss Burgess

Muzyka: Spencer David Hutchings

Zdjęcia: Andre Lascaris

Montaż: Jacob Craycroft

Scenografia: Colleen Rushton

Kostiumy: Jennifer Rogien

Czas trwania: 97 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus