„Alita: Battle Angel” - recenzja druga

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 23-02-2019 23:10 ()


Ostatnie lata to łaskawy czas dla cyberpunku. W kinach fani mogli cieszyć się Blade Runnerem 2049 i całkiem niezłym, pomimo obiegowej opinii, Ghost in the Shell. W platformie Netflix zagościł Modyfikowany węgiel na podstawie powieści Richarda Morgana. Na rynku gier wideo pojawił się Deus Ee: Rozłam Ludzkości i Observer, a na horyzoncie majaczy Cyberpunk 2077 studia CD Projekt RED rozsławionego na świecie doskonałą komputerową adaptacją Wiedźmina. A teraz na warsztat trafiła manga autorstwa Yukito Kishiro, jedna z najbardziej intrygujących i niepokojących (pomimo oprawy graficznej) transhumanistycznych wizji przyszłości. A trafiła w ręce nie byle kogo, bo do dzieła zabrali się legendarny James Cameron (produkcja/scenariusz) oraz znany ze stylowych filmów akcji Robert Rodriguez (reżyseria). Nie mogło się nie udać…

… i udało się doskonale. Alita: Battle Angel to nie tylko świetna produkcja, ale również zaskakująco dobra adaptacja, która pomimo obniżonej kategorii wiekowej (oryginalna manga przeznaczona jest dla dojrzałych czytelników) wiernie oddaje ducha oryginału i w koherentny sposób spaja wiele wątków oryginału w spójny fabularnie film, w którego odbiorze w żaden sposób nie przeszkadza nieznajomość materiału źródłowego. Ale zacznijmy od początku.

W spustoszonym przez apokaliptyczny konflikt świecie cyberchirurg Dyson Ido przeczesuje wysypisko w poszukiwaniu części, które mógłby wykorzystać w swojej klinice. Wśród hałd złomu odnajduje szczątki młodego, żeńskiego cyborga. Tytułowa Alita zostaje przywrócona do życia w świecie pełnym przemocy, uczy się żyć na nowo i walczy nie tylko o przetrwanie, ale również o zachowanie swoich ideałów i odzyskanie utraconej pamięci. Scenariusz skonstruowany jest w sposób, który płynnie wprowadza w stworzony na potrzeby filmu świat, a jednocześnie kusi widza niedomówieniami i tajemnicami, które nie pozwalają się oderwać od ekranu. Kim jest Alita i skąd przybyła? Co doprowadziło do globalnego spustoszenia? Jakie tajemnice skrywa unosząca się ponad światem bohaterów technologiczna utopia Zalem?

 Nad pytaniami tymi zastanowimy się, gdy oderwiemy na chwilę oczy od oszałamiającej wizualnie i pod względem choreografii akcji, która z minuty na minutę seansu staje się coraz bardziej efektowna i wraz z główną bohaterką przeżywa swoistą ewolucję, zyskując na kompleksowości i efektowności. A także na brutalności. Czy wspominałem już, że recenzowana produkcja to jak na swoją kategorię wiekową (PG-13) obraz wyjątkowo dosadny? Gdy cyborgi skaczą sobie do gardeł w barowej awanturze lub na torze motorballu – brutalnego sportu przyszłości – to kończyny latają na prawo i lewo, a udający krew płyn hydrauliczny tryska efektownymi fontannami. Twórcom udało się przemycić przez cenzurę momentami absurdalne wręcz ilości gore. Cieszy fakt takiej integracji fabuły i strony wizualnej – wraz z postępem historii, która staje się coraz bardziej mroczna (w granicach wiekowego ratingu) i wzrostem stawek, o które walczą bohaterowie, akcja przybiera na intensywności i w pewnym momencie film przeistacza się w maraton spektakularnych i pełnych napięcia scen akcji przetykanych kipiącymi od emocjonalnego napięcia interakcjami głównych bohaterów. Choć te ostatnie bywają mocno melodramatyczne, to i tak stanowią świetny kontrast dla brutalnej akcji. Ogólnie pod względem narracji i tempa Alita to produkcja wzorcowa, w której nie ma ani jednej zmarnowanej minuty, a każda ze scen służy określonemu celowi – kreacji świata, zaserwowaniu efektownej wizualnej uczty, snuciu intrygi czy kreacji i ewolucji bohaterów.

Bohaterów, którzy odegrani zostali bardzo przyzwoicie. Rosa Salazar w głównej roli powracającego na łono społeczeństwa i uczącego się na nowo emocji cyborga przechodzi na ekranie wiarygodną metamorfozę od ledwo artykułującej osóbki po elokwentną i pewną siebie wojowniczkę. Christopha Waltza miło było zobaczyć w roli bohatera, który jest postacią zdecydowanie pozytywną i niepodszytą w jakimś stopniu psychozą – w swojej roli dobrodusznego doktora aktor spisuje się znakomicie. Świetnie wypada również aktorski debiut Keeana Johnsona w roli Hugo – młodego chłopaka, który staje się dla Ality motywatorem i swoistą emocjonalną kotwicą. Mahershala Ali z kolei świetnie odnajduję się w roli manipulującego bohaterami czarnego charakteru. Postaci drugoplanowe również wypadają bardzo dobrze i pomimo ich krótkiej obecności na ekranie zapadają w pamięć.

Pod względem oprawy audiowizualnej recenzowana produkcja, mówiąc dosadnie, miażdży – zarówno pod względem koncepcji, jak i wykonania. Scenografia wyrosłego na gruzach ludzkości miasta za dnia przyciąga wzrok dziesiątkami detali, feerią barw, a gdy zapada zmrok, przytłacza ponurą i ciężką atmosferą. Transhumanistyczne postaci cyborgów zaskakują swoją pełną drobiazgowo zaanimowanych mechanicznych szczegółów formą i niezwykle staranną i efektowną choreografią scen, w których biorą udział. Wszystko to zaś śledzimy w dynamicznych ujęciach doskonale podkreślających akcję i prowadzących widza przez widowiskowy spektakl. Dynamiczną i pełną energii akcję podkreśla z kolei świetna reżyseria dźwięku – wszystkie odgłosy takie jak zderzające się w walce metalowe ciała czy szusowanie po torze motorballu mają powalającą siłę i wydają się wręcz namacalne. Całość okraszono sympatyczną i dobrze wpisaną w narrację muzyką, która w nienachalny sposób podkreśla emocje, atmosferę i narrację.

Alita: Battle Angel ma ogromne szanse, aby stać się moim faworytem na rok 2019. Dobrze poprowadzona fabuła z ciekawą intrygą, starannie zrealizowana i dynamiczna akcja nieuchybiająca się od brutalności pierwowzoru, pełna dosadnego i momentami opresyjnego cyberpunkowego klimatu oprawa wizualna, która przykuwa do ekranu bogactwem szczegółów i oryginalnością wizji oraz spinająca całość oprawa dźwiękowa razem składają się na doskonały przykład świetnie zrealizowanego filmu, który pokocha każdy fan science fiction. To również dowód na to, że możliwe jest stworzenie bardzo dobrej adaptacji mangi. Niezależnie od preferencji Alita: Battle Angel to pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku, ale również przede wszystkim doskonały film, w którym każdy powinien znaleźć coś dla siebie.

Ocena: 9+/10

Tytuł: „Alita: Battle Angel”

Reżyseria: Robert Rodriguez

Scenariusz: James Cameron, Laeta Kalogridis

Na podstawie mangi Yukito Kishiro

Obsada:

  • Rosa Salazar
  • Christoph Waltz
  • Jennifer Connelly
  • Mahershala Ali
  • Ed Skrein
  • Jackie Earle Haley
  • Keean Johnson
  • Jorge Lendeborg Jr.
  • Lana Condor
  • Jeff Fahey

Muzyka: Junkie XL

Zdjęcia: Bill Pope

Montaż: Stephen E. Rivkin, Ian Silverstein

Scenografia: David Hack

Kostiumy: Nina Proctor

Czas trwania: 122 minuty

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus