„Spider-Man Uniwersum” - recenzja
Dodane: 16-12-2018 20:12 ()
Nie da się ukryć, że oferta widowiskowych produkcji filmowych osadzonych w realiach uniwersum Marvela jest wręcz przytłaczająca (w pozytywnym rozumieniu tego słowa). Do tego stopnia, że trudno wyobrazić sobie współczesną popkulturę bez ekranowych emanacji herosów i heroin skupionych w takich formacjach jak Avengers czy X-Men. Zespoły realizacyjne odpowiedzialne z poszerzenie tej sfery Domu Pomysłów ustępowały jednak swemu największemu konkurentowi – DC Comics – na polu nie tak dochodowych, acz z rozmachem realizowanych pełnowymiarowych animacji.
„Zielona Latarnia: Pierwszy lot”, „Superman/Batman: Wrogowie publiczni”, „Liga Sprawiedliwych: Zaburzone kontinuum” czy krótkometrażowe z udziałem takich osobowości uniwersum DC jak Spectre i Green Arrow zbierały całkiem liczną publikę, a ich twórcy wręcz pławili się w co najmniej przychylnych (a jeszcze częściej entuzjastycznych) opiniach. Wygląda jednak na to, że dysponenci praw do filmowych adaptacji Marvela zdecydowali się powalczyć o prymat także w tej sferze.
Przejawem tego zamiaru jest produkcja „Spider-Man Uniwersum”, starannie wykonana animacja luźno nawiązująca do zaprezentowanego niedawno polskim czytelnikom wydarzenia znanego jako „Spiderversum”. Mamy zatem do czynienia z kumulacją różnych wersji pajęczych herosów pochodzących z równoległych wszechświatów. Przebojowa Spider-Gwen oraz parodystyczny Spider-Kwik to tylko część spośród tego niekiedy aż nazbyt osobliwego grona. Nie mogło w nim rzecz jasna zabraknąć także Petera Parkera z „głównonurtowej” Ziemi-616 oraz nieco już znanego polskim czytelnikom Milesa Moralesa, „Ścianołaza” rodem z linii wydawniczej „Ultimate” (zob. „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela” t. 114). Także z tego względu, że to właśnie w owej przestrzeni przedstawionej osadzono akcję tegoż filmu. Jak zapewne nie trudno się domyślić, do spotkania pomiędzy „pełniącymi obowiązki ścianołaza” dochodzi za sprawą szczelin w strukturze czasoprzestrzeni. Te zaś udaje się wygenerować za sprawą pracującej na zlecenie Wilsona „Kingpina” Fiska Lady Octopus. Pozujący na uczciwego przedsiębiorcę lider nowojorskiego półświatka ma w tym swój głęboko umotywowany cel. Jednak nawet on nie przypuszcza, jak znaczne reperkusje wzbudzić może ingerowanie w zjawisko tak delikatnej natury, jak międzywymiarowe łącznice. Na tym tle poznajemy właśnie Milesa Moralesa, poczciwego dzieciaka z mieszanego, latynosko-murzyńskiego związku. Powtórka z Petera Parkera w odsłonie uwzględniającej współczesne uwarunkowania? Nie do końca. Nie da się jednak ukryć, że ów młodzian, mimo że zdecydowanie bardziej popularny niż zahukany mól książkowy, jakim był tuż przed ukąszeniem radioaktywnego pająka wychowanek cioci May i wujka Bena, również zmuszony jest borykać się z problemami typowymi dla jego wieku.
Majstrowanie przy multiversum oraz aranżowanie konieczności współpracy różnych wersji „bohatera z sąsiedztwa” to pomysł co prawda nienowy (przypomnijmy, że sięgnęli poń realizatorzy pamiętnego serialu animowanego o „Pajęczarzu” z 1994 r.); niemniej na przykładzie niniejszej produkcji znać, że wciąż nośny i wart reinterpretacji w uwspółcześnionej formule. Realizatorzy tego przedsięwzięcia zaproponowali bowiem nie tylko barwne, dynamiczne i ogólnie formalnie bardzo atrakcyjne widowisko z tzw. przytupem, ale też fabułę, która ma znaczny potencjał, by zainteresować zarówno młodych widzów, jak i znacznie bardziej wiekowych (i zarazem rozeznanych w niuansach uniwersum Marvela) fanów. Mimo że przez większość filmu akcja gna na przysłowiowe złamanie karku, to jednak jego scenarzyści - Phil Lord, Rodney Rotman – nie zapomnieli o wkomponowaniu scen znacznie bardziej refleksyjnych, udatnie uzupełniających profil psychologiczny udzielających się tu postaci. Dotyczy to zresztą nie tylko tzw. pierwszego szeregu uczestników fabuły, lecz także osobowości dalszego planu. Pod tym względem szczególną uwagę zwraca kolejny dobry znajomy części polskich czytelników w osobie Prowlera (zob. „Spider-Man” nr 7 i 11/1991), który wedle wstępnych zamierzeń decydentów Sony Pictures Entertainment (a zatem wytwórni odpowiedzialnej także za omawianą produkcję) obok m.in. Venoma i Morbiusa, również otrzyma szansę na pełnowymiarową realizację filmową. Jeśli faktycznie tak się sprawy mają, to znaczący występ „Łowczego” może okazać się istotnym rozpoznaniem gruntu i swoistą introdukcją tej postaci szerszej publice. Niewykluczone zresztą, że ta sytuacja dotyczyć może samego Milesa Moralesa. Cóż bowiem stałoby na przeszkodzie, aby obok przygotowywanych przez Disneya filmów z udziałem „jedynego prawdziwego” Spider-Mana co jakiś czas na wielkim ekranie dawał o sobie znać także jego następca z linii wydawniczej Ultimate…
Nie wnikając głębiej w te dywagacje, należy docenić fachowość ekipy realizacyjnej, która proponując nowoczesne aranżacje animacyjne, spisała się wprost na medal. Metody ujmowania ruchu, komponowania przestrzeni przedstawionej – bez względu na to, czy mamy do czynienia z panoramą Nowego Jorku, czy też fluktuującymi obszarami tranzytowymi pomiędzy poszczególnymi strefami multiversum – robią znakomite wręcz wrażenie. Można zgłaszać co prawda obiekcje wobec takiej, a nie innej formuły ujęcia niektórych postaci (vide w przekonaniu piszącego te słowa znacząco przesadzony w swej sylwetce Kingpin). Nie zmienia to faktu, że sposób ich ujęcia wykonano konsekwentnie i na ogół w dobrym guście (Prowler!). Spisała się też „załoga” odpowiedzialna za polski dubbing - m.in. Magdalena Herman-Urbańska jak Spider-Gwen oraz Mateusz Narloch jako Miles Morales. Toteż tytułem podsumowania można zaryzykować twierdzenie, że „Spider-Man Uniwersum” ma pełne szanse wkupić się w łaski wielbicieli filmowych emanacji superbohaterów w nie mniejszym stopniu niż „Spider-Man: Homecoming” czy przełomowa trylogia Sama Raimiego.
Ocena: 8,5/10
Tytuł: „Spider-Man Uniwersum”
Tytuł oryginału: „Spider-Man: Into the Spider-Verse”
Reżyseria: Bob Persichetti, Peter Ramsey, Rodney Rothman
Scenariusz: Phil Lord, Rodney Rotman
Obsada:
- Shameik Moore (Miles Morales)
- Chris Pine (Peter Parker)
- Jake Johnson (Peter B. Parker)
- Hailee Steinfeld (Gwen Stacy)
- Liev Schreiber (Kingpin)
- Mahershala Ali (Prowler)
- Zoë Kravitz (Mary Jane)
- Nicolas Cage (Spider-Man Noir)
- Kathryn Hahn (Doc Ock)
Muzyka: Daniel PEmberton
Montaż: Robert Fisher Jr.
Data premiery światowej: 1 grudnia 2018 r.
Data premiery polskiej: 25 grudnia 2018 r.
Czas trwania: 116 minut
comments powered by Disqus