„Superman Action Comics” tom 2: „Powrót do Daily Planet” - recenzja
Dodane: 23-02-2018 16:53 ()
Postanowiłem podejść do recenzji tego tomu inaczej i ocenić go jako osobny twór, odkładając na bok znajomość najważniejszych wydarzeń z kolejnych wolumenów. Taki zabieg wypada zdecydowanie na korzyść Powrotu do „Daily Planet". Jednak nie uprzedzajmy faktów.
Przy Ścieżce zagłady głównie narzekałem, więc dla odmiany zacznijmy od zalet. Ponownie najjaśniejszym punktem są postaci z Lois Lane na czele. Jurgens nie należy do ekstraklasy scenarzystów (oceniając jego dzieła pod kątem fabuły), ale doskonale rozumie swoich bohaterów. Nawet najgłupsze historie jego autorstwa z lat 90. mocno stały relacjami Lois i Clarka i wyznaczyły dla mnie pewien standard ich portretowania. Lois w Odrodzeniu nie jest tylko żoną i matką. Życie w ukryciu nie pozbawiło jej pazurków, jedynie je spiłowało. Ta rasowa reporterka wreszcie ma szansę na powrót do dziennikarskiego świata, który jest dla niej drugim domem. Pomysł, że może wejść do redakcji Daily Planet i nikt nie zauważy, że jest o dziesięć lat starsza (niż jej wersja z Nowego DC Comics) jest absurdalny. I tu Jurgens zastosował sprytny chwyt – ową wątpliwość wpisując w wypowiedź samej zainteresowanej. Wiążą się z tym wszystkim miejscami nieporadne próby łączenia świata Nowego DC Comics i starego uniwersum sprzed Flashpointu. W efekcie zamiast spójnego kontinuum dostajemy coś na kształt patchworku. Może i wygląda ładnie, ale nie wszystkie elementy do siebie pasują.
Kolejne postaci, które się udały to „Super-Lex" i „ludzki Clark Kent". W otwierającym tom rozdziale mamy okazję dowiedzieć się, co motywuje Luthora do noszenia symbolu "S" oraz przyjrzeć się lepiej tej wersji Lexa, innej niż ta, do której przywykliśmy (zły biznesmen lub szalony naukowiec). Swoją drogą, czemu nikt nie strzela w jego nieosłonięty łysy czerep tylko w zbroję… pozostaje jedną z największych, nierozwiązanych zagadek DCU. Bohaterem drugiej historii jest „ludzki Clark", który nigdy nie był Supermanem. Nie ma wątpliwości, że za jego osobą kryje się coś więcej. Śledztwo, które prowadzi na jego temat Superman, tylko podsyca aurę tajemnicy. Im więcej informacji poznajemy, tym w rzeczywistości wiemy mniej. Bardzo mi się to podoba. Fabuła wreszcie nie gna na złamanie karku, łapie oddech i rozwija się w satysfakcjonującym tempie.
W kwestii rysunków najlepiej prezentuje się galeria alternatywnych okładek. Patrzenie na prace Claya Manna i Gary’ego Franka to czysta przyjemność. Jedyny minus omawianego tomu to Superwoman, której pojawienie się może zdezorientować niejednego czytelnika. Na marginesie dodam, że solowa seria Superwoman jest tworem dość osobliwym. Bije z niej samoświadomość inspiracji latami 90. – dla przykładu: https://i.pinimg.com/originals/43/93/cf/4393cf334170dd50bae4faebd5eb9542.jpg
Powrót do „Daily Planet" choć pozbawiony spektakularnych walk, stanowi miłą odmianę po przeładowanym nią pierwszym tomie. Mimo namnożenia pytań i braku jakichkolwiek odpowiedzi komiks intryguje i zachęca do czekania na dalszy rozwój opowieści. Czasami to wystarczy. Jako świadomy fan radziłbym ostrożność wobec całej serii Action Comics, ale z pozycji czytelnika, który udaje amnezję w kwestii rozwiązania poszczególnych wątków, ten tom mogę śmiało polecić.
Tytuł: Superman Action Comics tom 2: Powrót do Daily Planet
- Scenariusz: Dan Jurgens
- Rysunki: Art Thibert, Stephen Segovia, Tom Grummet, Patrick Zircher
- Przekład: Jakub Syty
- Wydawca: Egmont
- Data premiery: 21.02.2018 r.
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Objętość: 120 stron
- Format: 167x255
- Druk: kolor
- Papier: kreda
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus