„Smerfy i Wioska Dziewczyn” tom 1: „Zakazany Las” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 11-06-2017 23:17 ()


Prawdopodobnie nikogo choćby cząstkowo rozeznanego w kulturze popularnej nie trzeba nadmiernie przekonywać, że powstałe za sprawą wyobraźni i plastycznego talentu Pierre’a Culliforda (szerzej znanego jako Peyo) Smerfy mają się wciąż bardzo dobrze. Wszak pomimo upływu niemal 60 lat od debiutu rezolutnych skrzatów dzieciarnia niemal całego świata z niezmiennym entuzjazmem reaguje na pełnometrażowe filmy z udziałem tych postaci, klasyczny serial animowany oraz medium, w którym się narodziły: komiks. Względnie niedawno polska filia Egmontu rozpoczęła swoistą ofensywę w prezentacji przygód komiksowych Smerfów, czego przejawem jest już blisko dziesięć dotąd wydanych albumów - m.in. „Sałatka ze Smerfów”, „Nie igra się z postępem”, „Dzieciak u Smerfów”, „Szare Smerfy” czy „Smerf Finansista”.  

Na tym jednak nie koniec, bo jak to na ogół bywa w przypadku arcypopularnych cykli także i ten „dorobił” się tzw. serii odpryskowej. Mowa to o „Smerfach i Wiosce Dziewczyn”, która błyskawicznie doczekała się polskiej edycji (premiera frankofońskiego oryginału miała miejsce niecałe dwa miesiące wcześniej). Wielbicieli tej serii nie raz i nie trzy nurtowała okoliczność zamieszkiwania wesołej wioseczki równie wesołych niebieskich ludków przez ledwie jedną przedstawicielkę płci pięknej. Dodajmy, że sławna Smerfetka nie wywodziła się spośród ich grona, lecz była modyfikowanym tworem wielce kłopotliwego z perspektywy Smerfów czarownika Gargamela. Prędko jednak złotowłosa dzierlatka stała się przysłowiowym „niezbędnikiem” smerfianej społeczności, a dla wielu jej wielbicieli autentyczną ulubienicą. Decyzja współczesnych dysponentów praw do tej marki (Peyo zmarł u schyłku 1992 r.), by uruchomić realizację serii poświęconej w 100 procentach sfeminizowanej „odpowiedniczce” wioski Smerfów wydaje się w pełni uzasadniona. Także ze względu na znaczny potencjał komercyjny w kontekście dziewczynek, które z niemałym prawdopodobieństwem sięgną po ten tytuł z jeszcze większą ochotą niż po macierzystą serię Peyo i jego następców.

W odróżnieniu od większości dotąd opublikowanych w Polsce albumów głównej serii o Smerfach „Zakazany Las” nie jest zwartą fabułą. Składa się nań bowiem ogółem pięć krótkich form, w których zostają przybliżone perypetie zarówno sympatycznych mieszkanek Wioski Dziewczyn, jak i dobrze wszystkim znanych potomków Papy Smerfa. Już tylko sama okoliczność istnienia nieznanej dotąd siedziby ich żeńskich odpowiedniczek okazuje się dlań nie lada zaskoczeniem. Uznające przywództwo roztropnej czarodziejki Wierzby są ponadto nad wyraz zaradne i na ogół z powodzeniem omijają pułapki Zakazanego Lasu. To właśnie dzięki temu jednej z nich imieniem Lilijka udaje się przedostać przez tunel wiodący wprost do leśnych zakątków przemierzanych przez Smerfy i nawiązać kontakt ze wspominaną Smerfetką. Dalej jest już z górki: Ważniak peroruje z typową dlań swadą, smerfne dziewczyny zmuszone są poradzić sobie z nieproszonymi bywalcami pól, na których zwykły one uprawiać dynie, Osiłek zyskuje sposobność do wykazania się w przypisanej mu specjalności, a Ciamajda być może okaże się zdecydowanie bardziej operatywny, niż się to z pozoru mogłoby wydawać. 

Jak przystało na utwór powstały przede wszystkim z myślą o dziecięcym czytelniku (choć zapewne sięgnie poń niejeden w pełni dojrzały fan twórczości Peyo) w warstwie fabularnej przeważa nieskrępowana przygoda oraz znany zarówno z macierzystej serii, jak i animacji schemat od zaburzenia pierwotnej sielanki niebieskich skrzatów do jej przewrócenia na drodze rozwiązania aktualnego problemu. Co prawda daje o sobie znać brak emblematycznego adwersarza Smerfów w osobie Gargamela (a przy okazji również jego „Chowańca” Klakiera), można jednak mniemać, że raczej prędzej niż później niespełniony (na szczęście!) smakosz zupy a’la Smerf zawita także do „Wioski Dziewczyn”. Na razie zespół scenarzystów udzielających się przy tej produkcji zadbał, aby uzupełnić absencję kłopotliwego czarodzieja, kreując bestiariusz wymyślnych stworów. I to zarówno spośród nieznanych dotąd Smerfom zwierząt (vide kosmaci złodzieje dyń), jak i mięskolubnych roślin. Atrakcji zatem tu nie brak, choć zarazem trudno dopatrywać się sprytnie kamuflowanych metafor społecznych, na które niekiedy pozwalał sobie Peyo (np. wczesny Papa Smerf jako krypto-Karol Marks, a podległe mu identyczne, jeszcze przed sprofilowaniem Smerfy jako model spełnionego społeczeństwa komunistycznego). Można zatem śmiało uznać, że w kategorii publikacji dziecięcej „Zakazany Las” idealnie spełnia swoją funkcję. 

Przyczyniają się ku temu nie tylko z lekkością rozpisane opowiastki, ale też ilustracje wykonane w odmiennej od standardowej dla serii macierzystej stylistyce. Nic nie uchybiając dokonaniom zarówno pomysłodawcy Smerfów, jak i do złudzenia naśladujących styl rzeczonego kontynuatorów jego serii, nie da się nie zauważyć, że strategia plastyczna przejawiana przez rysowników „Wioski Dziewczyn” bliższa jest współczesnym standardom animacyjnym. Tło zdaje się obfitować w więcej szczegółów, a użyta kolorystyka jest bardziej jaskrawa i ze zwiększoną ilością barwnych subtelności. Można zatem zaryzykować twierdzenie, że za sprawą tego albumu mamy do czynienia z nową jakością w dotychczasowej historii opowieści o Smerfach. I oby tak dalej!

 

Tytuł: „Smerfy i Wioska Dziewczyn”: „Zakazany Las”

  • Tytuł oryginału: „Les Schtroumpfs& Le Village Des Filles – La forêtinterdite”
  • Scenariusz: Alain Jost, Luc Parthoens i Thierry Culliford
  • Rysunki: Alain Maury, Jeroen de Connick, Miguel Díaz i Laurent Cagniat
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Maria Mosiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: Le Lombard
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data premiery wersji oryginalnej: 24 marca 2017 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 10 maja 2017 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 21,5 x 28,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 48
  • Cena: 19,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus